(Tekst pokonferencyjny, zamieszczony w tomie: Nauka i społeczeństwo w stulecie szczególnej teorii względności, DiG 2006, s. 267-281)

„Czy ktokolwiek naprawdę wie czym jest New Age?” – pyta (retorycznie) Lazaris1. Kim jest pytający? Świadomością bez formy, energią, która nigdy nie zdecydowała się na przyjęcie ludzkiej postaci, komunikującą się z ludźmi za pośrednictwem tzw. channelingu. Ten rodzaj opisu – cokolwiek ekscentryczny dla dyskursywnego rozumu – wprowadza natychmiast w uniwersum Nowej Ery, a ponadto od razy stawia interesującą mnie kwestie w ostrym świetle: czy ktokolwiek wie czym jest New Age Mouvement?2

Mimo rosnącej liczby przeróżnych publikacji, opracowań i analiz, wciąż nie jest zadaniem łatwym w sposób wyczerpujący opisać fenomen New Age. Zadziwia różnorodność interpretacji, rozpiętość tematyczna poruszanych w ramach opisu kwestii, rozmaitość sposobów przeprowadzania analizy. Bo też przyznać trzeba od razu, że przedmiot opisu niejako z góry wymyka się łatwym kwalifikacjom. New Age to propozycja alternatywnej wizji świata, zatem i tradycyjne narzędzia opisu po prostu często zawodzą.

Jasne staje się zatem, że każdy piszący o Nowej Erze niemal zmuszony jest dokonywać selekcji tematycznej oraz budować własny warsztat analityczny i interpretacyjny. To istotne zastrzeżenie, jako że jednym z głównych sposobów poznawania idei Nowej Ery jest poznawanie ich poprzez lektury – co implikuje dokonanie własnej rekonstrukcji „wielkiego tekstu” pisanego przez przedstawicieli ruchu, a także przez ich adwersarzy3.

Przy czym zestaw podstawowych idei New Age może pojawiać się w formie dociekań naukowych, albo paranaukowych, koncepcji filozoficznych czy quasifilozoficznych, ale również – zdecydowanie częściej – w formie popularnej, o takim sposobie komunikowania treści, który jest właściwy dla kultury masowej.

Pokusa jasnego odróżniania i zakreślania granic jest wśród piszącym o New Age mocna, tak wokół niego, jak i wewnątrz. Jeśli chodzi o to drugie, to najpowszechniejszy jest podział na dwa nurty: odwołujący się do tradycji ezoterycznej (kulty neopogańskie, działania nawiązujące do tradycji szamańskich czy tantrycznych, albo nowa forma spirytyzmu – channeling) – i ten nurt zwany jest „Wodnikiem okultystycznym” oraz na nurt przyjmujący zasady wiedzy jawnej (egzoterycznej) i względnie zracjonalizowanej wedle kluczy nowego paradygmatu, tj. podlegającej weryfikacji intersubiektywnej (psychoterapeutyka New Age, medycyna holistyczna, parapsychologia, albo hipotezy związane z „Nową Nauką”) – i ta zwana jest „Wodnikiem naukowym”4. Zamierzam zająć się tylko tym ostatnim.

Znak Wodnika w plastycznej poetyce New Age. Fot. Pixabay

Istota – nazwijmy ją „doktrynalną” – Nowej Ery zasadza się na pewnej jasnej podstawie: wszechświat widziany jest jako ewoluująca całość, będąca „w procesie” razem z fenomenem życia i człowiekiem podlegającym analogicznym prawom rozwoju poprzez przemiany inkarnacyjne. Jest to zatem wizja dynamiczna i ewolucjonistyczna. Świat wchodzi w okres przemian zmierzając ku rzeczonej Nowej Erze czy Erze Wodnika, człowiek zaś poprzez doskonalenie duchowe i zmianę świadomości może przyspieszyć jej nadejście. Świat ten jest w istocie Jednym, mimo wielości form, co oczywiście sytuuje New Age  w obrębie światopoglądu monistycznego.Dopiero ten fundamentalny obraz prowadzi ku tym obszarom tradycji kulturowych, które Nowa Era przywołuje, chcąc z nich wydobyć potwierdzenie tej właśnie wizji świata.

Myśliciele New Age nieustannie poszerzając swe poznawcze perspektywy, sięgali nie tylko do różnych rozwiązań z dziedziny myśli filozoficzno-religijnej, ale także do różnych dziedzin wiedzy ludzkiej, mając ambicje zbudowania nowej wizji uniwersum, w tym nowej antropologii, która chce być wizją „totalną”, czy raczej wyrażając się w języku nowej świadomości – wizją holistyczną. Warto podkreślić tę charakterystyczną dla myślicieli NAM tendencję, zmierzającą do ujednolicenia stojących na antypodach w „starym” modelu poznawczym prawd. To bowiem jest cechą główną New Age. Próba przezwyciężenia tych sprzeczności wyrażających się opozycjami: serce – rozum, racjonalizm – mistyczny wgląd to jedna z najważniejszych ambicji ideologów Nowej Ery. We współczesnych teoriach fizyki (tzw. mechaniki kwantowej) szuka się też, prócz ogólnej wizji uniwersum, potwierdzenia niektórych tez starożytnych filozofii, w tym głównie orientalnych. „Świtezianka szkiełkiem badana” – ironizuje T. Biedroń w swym artykule „Sprzysiężenie Wodnika”5.

          Badaczom kultury zjawisko zwane New Age Movement znane jest od lat 80. ubiegłego wieku. Ruch najszybciej rozwijał się w Stanach Zjednoczonych, jednak jego idee rozprzestrzeniły się także w krajach Europy Zachodniej, a również – w mniejszym wymiarze – w Polsce.

Wobec zdarzającego się w publikacjach pomieszania dwóch różnych płaszczyzn odnoszących się do przeszłości NAM, należy poczynić wstępną uwagę. Otóż czym innym jest problematyka genezy nurtów i doktryn filozoficznych czy religijnych włączanych w ramy New Age, a czym innym historia ruchu pojętego jako zjawisko społeczno-kulturowe. Co do tego ostatniego zagadnienia, należy nieomal z ulgą odnotować (jako że rzadki to fakt), iż badacze zajmujący się NAM są w jednym punkcie zgodni – New Age Movement jako określony ruch społeczno-kulturowy ma swe korzenie w kontrkulturze lat sześćdziesiątych6. T. Thorne, autor Słownika pojęć kultury postmodernistycznej, dedykowanego zresztą „rocznikowi ‘68” określa New Age jako: „ogólną nazwę praktyk, zainteresowań i poglądów związanych z nowym, narodzonym w latach 80. „wcieleniem” kultury hipisów z lat sześćdziesiątych7”. Rzeczywiście wiele idei znanych teraz z „programu” Nowej Ery obecnych było już w światopoglądzie hipisów. Nie znaczy to bynajmniej, że NAM to prosta kontynuacja kontrkultury lat 60. i 70., a zasadniczą różnicą wydaje się być zatracenie ostrza społecznego przez ten pierwszy; można by rzec, że NAM nie jest kontr(kulturą), ale raczej alter(natywną) kulturą. Mówiąc zatem o „kontynuacji” sięgam tylko do tych nurtów kontrkultury, zwłaszcza amerykańskiej, dla których istotne było ogniskowanie się na jednostce, świadomości, duchowości, na boku zaś zostawiam nurty polityczne (a więc „dzieci-kwiaty”, hipisi, a nie np. „paryski maj”). To co wydaje się zatem najistotniejsze, to hipisowskie poszukiwania wolności wewnętrznej i próby transgresji – wszak to oni byli rzecznikami „przestrzeni wewnętrznej”, którą odkrywali przez stosowanie środków psychodelicznych, albo dzięki orientalnym technikom udostępnianym przez licznych już wtedy na Zachodzie mistrzów duchowych. Oczywiście to nie hipisi odkryli Wschód dla Europu i Ameryki, Wschód w różnych formach właściwie zawsze obecny był w dziejach kultury zachodniej (por. Grecja-Persja, orientalne religie w starożytnym imperium rzymskim, XIX wieczny nurt teozoficzny, itd.). Ale oni nadali mu innym niż dotąd wymiar – otóż po pierwsze zainteresowanie Orientem zaczęło mieć charakter masowy, a po drugie wpisane zostało w ramy praktyki życiowej, a nie jak np. w XIX i na początku XX wieku w tok intelektualnych dociekań i badań naukowych8.

Złota kula w mieście idealnym Auroville w Indiach. Fot. Pixabay

W tym jednak hipisów poprzedzili członkowie ruchu beatników, związani z kręgiem artystycznej bohemy Nowego Jorku. W wierszach A. Ginsberga można znaleźć zarówno kontestację amerykańskiego stylu życia (rys charakterystyczny także dla kontrkultury w USA), jak i motywy buddyjskie czy„poszerzonej świadomości”;jednak najwięcej dla zapoznania zachodniego odbiorcy z buddyzmem uczynił A. Watts. Z kolei w książkach J. Kerouac’a znajdujemy model „życia w drodze”,który odegrał niebagatelną role w czasach kontrkultury, a teraz jest kontynuowany przez sympatyków tzw. New Age Travellers. Wymieńmy jeszcze tylko G. Snydera, który stał się patronem tzw. głębokiej ekologii, również budzącej zainteresowanie ludzi Wodnika. Nie trzeba dodawać, że wszystkie wymienione osoby cieszą się estymą wśród zwolenników Nowej Ery, a reprezentowane przez nie wątki weszły w orbitę ich zainteresowań.

Ale, choć uczyniłam wyżej zastrzeżenie co do nieprzestrzeganego przez wielu badaczy rozróżnienia między genezą ruchu a genezą nurtów i idei światopoglądowych w jego obręb włączanych, muszę jednak jeszcze głębiej niż w przypadku beat generation sięgnąć wstecz historii. Najistotniejszy pozostaje ruch kontrkultury, lecz nie można pominąć Towarzystwa Teozoficznego (moim zdaniem można je traktować zarówno jako prekursora ruchu New Age, jak i jako inspiratora wielu wodnikowych idei), nawet jeśli nie od początku ruch hipisowski sięgał po rozwiązania ideowe proponowane w tym pierwszym. Towarzystwo Teozoficzne jest istotne zarówno dlatego, że jego członkowie spoglądali z nadzieją ku Wschodowi, widząc w nim remedium na bolączki Zachodu, jak czynili to potem ludzie kontrkultury i New Age, ale i dlatego, iż wiele idei wodnikowych istniało już na łamach pism pozostawionych przez teozofów, z naczelną ideą oczekiwania na Nowy Wiek. Towarzystwo Teozoficzne założone zostało w 1875 r. w Nowym Jorku, a jego założycielką była Rosjanka Helena Bławatska. Termin „teozofia” oznacza z języka greckiego „mądrości bożą, wiedzę o Bogu”. Charakterystyczny rys teozofii to religijny synkretyzm, oparty na przeświadczeniu, że we wszystkich religiach czy tradycjach duchowych można odnaleźć wspólny rdzeń; co nie zmienia faktu, że poszukiwania owego rdzenia prowadzone przez teozofów skierowane były głównie ku religiom Wschodu (wpisując się w postawę streszczającą się w haśle: ex Oriente lux). Wschód „zaopatrywał” teozofów w pewien pożądany wzorzec postrzegania świata i człowieka, który jednak równie dobrze odnajdywano w okultyzmie czy spirytyzmie. „Celem teozofii jest osiągnięcie za pomocą wiedzy ezoterycznej, wiedzy o głębszych i tajemnych związkach rzeczy, prawdy głębszej niż ta, do której dochodzi się dzięki wierze. Wiedza ta dotyczy przemiany człowieka, jego uduchowienia. Sprowadza się to często do poznania siebie i uznania siebie za istotę o naturze Boskiej i Boskim przeznaczeniu” – słowa te zaczerpnięte z pracy A. Zamojskiego poświęconej New Age znakomicie ilustrują tożsamość celów teozofów i ludzi Wodnika9.

Helena Bławatska. Wikipedia

Ponieważ New Age Movement jest spadkobiercą nurtów z lat 60. i 70., w tym jednego z ważniejszych – „orientalizujących”, kilka słów należałoby poświęcić sposobom, w jaki przejmowano wschodnie idee. Nie można bowiem w tym miejscu nie zapytać: z czym mamy tu do czynienia, z jakim „Wschodem”? Wschód, Zachód – pojęcia kulturowe, nieobojętne semantycznie, pełne uwarunkowanych poznawczo konotacji, w dodatku tak „przestronne” interpretacyjnie, że posługiwanie się nimi w żadnym razie nie gwarantuje opisowej rzetelności, więcej w istocie mówiąc o nadawcy, który komunikuje owe terminy wraz z treściami z nim wiązanymi, niż o desygnatach. Nie mogę zapytać: czym jest Wschód, to zbyt wielki zagadnienie badawcze, skromniej zapytam tylko: czym jest Wschód dla ludzi New Age? O konotacjach związanych z pojęciem Wschodu (ogniskując się głównie wokół Bliskiego Wschodu) pisał Edward Said – i praca jego, „dekonstrukcyjna” w pewnej mierze, by posłużyć się modnym terminem – wywołała nie lada konsternację; okazało się oto, że Wschód w oczach i opisach Zachodu to raczej konstrukt kulturowy, niż „rzeczywisty” obszar świata z określającymi go „obiektywnie” cechami10. To oczywiście wielkie zagadnienie, a raczej zespół zagadnień, i nie miejscu tu, by się nad nim zatrzymywać (rzecz nie dotyczy oczywiście tylko Wschodu, ale wszelkich kulturowych fenomenów, których opisy „uwikłane” są w szereg uwarunkowań, związanych z metodami opisu, teoriami naukowymi owe opisy ewokującymi, granicami poznawczymi, statusem „obiektywności” we współczesnej humanistyce,  itd.). Ważne więc dla mnie jest tylko to, że „Wschód” ludzi kontrkultury i Wodnika jest konstruktem kulturowym, budowanym na zasadzie schematu swój-obcy. Tylko że zespół cech przypisanych obydwu stronom opozycji układa się nieco inaczej niż zazwyczaj: to bowiem „swój” jest opisywany poprzez brak, „obcy” zaś nabiera właściwości pozytywnych, poszukiwanych i pożądanych. W wyniku efektu „odwróconego zwierciadła” ów „obcy” posłużył w dyskursie krytykującym kulturę euro-amerykańską („Zachód”), jednocześnie przyczyniając się do prób budowania tożsamości „nowego człowieka”, człowieka Nowej Ery. Jak sądzę, przyczynił się do tego zrodzony w Oświeceniu mit „dobrego dzikusa” połączony z krytyką europejskiej kultury; wszak ową „szlachetność” odnajdowano również w kolebkach prastarych cywilizacji, im dalszych od Europy tym lepiej spełniających schemat „obcego” – zatem przeważnie były to Indie, Japonia czy Chiny.

Jakież zatem cechy Wschodu widziano i jakich pożądano? Odniesieniem była kultura euroatlantycka: zbytnio stechnicyzowana – zatem Wschód stawał się ostoją naturalności; przesadnie zracjonalizowana – tak więc na Wschodzie szukano innych „technik” dotarcia do prawdy: intuicji, wglądu; ekstrawertyczna, wymagająca wciąż i wciąż nowych aktywności – przeto „tam” poszukiwano medytacyjnego wyciszenia. A nade wszystko szukano „tam” duchowości, jako że powszechny był  osąd, że tego właśnie brak Zachodowi. Myślę, że dopiero tak wykoncypowany „Wschód” stał się zaczynem poszukiwań wartości „orientalnych”, ale prowadzonych również w innych obszarach, w tym w bliższych Europie tradycjach. W każdym razie dokonująca się recepcja Wschodu nie mówi o „prawdziwym” Wschodzie, co jest istotne dla badacza New Age, bowiem w jego ramach pojęcia zaczerpnięte ze Wschodu (reinkarnacja, karma, prawo współzależnego powstawania, oświecenie) znaczą coś innego niż dla hinduisty czy buddysty. Co więcej, ludzie Nowej Ery syntetyzują i uniwersalizują wartości orientalne, zgodnie ze sposobem rozumienia „Wschodu” jaki zaproponował C.G. Jung, jeden z ważniejszych autorów, do których się odwołują. Otóż charakterystyczne dla twórcy psychologii głębi jest postrzeganie Wschodu jako wymiaru psychologicznego. Pisze: „Zaznajomienie się z duchowym  Wschodem nie powinno być dla nas niczym więcej, jak symbolicznym wyrazem faktu, że wchodzimy w związek z tymi czynnikami w nas samych, które wciąż jeszcze pozostają nam obce11” (warto zwrócić tu uwagę na pojawienie się słowa „obce”). Innymi słowy, Wschód jest w nas wszystkich – jako podświadomy rezerwuar prawd, które musimy odkryć, by stać się pełnowymiarowymi, przebudzonymi duchowo ludźmi. Inna sprawa, to ów rys przesuwania religijności w sferę psyche, z „zewnątrz” do „wewnątrz” – transcendencja oto schodzi ku człowiekowi i okazuje się być w nim samym.

   Z duchowego fermentu, niepokojów i poszukiwań związanych z przeświadczeniem o kryzysie europejskiej kultury wyrastały nowe zjawiska, jako swoiste signum temporis – pojawiały się liczne formacje alternatywne wobec głównego nurtu kulturowego i religijnego. Rodziły się z jednej strony tzw. Nowe Ruchy Religijne i „sekty”, z drugiej – kształtowały się środowiska pozostające poza obrębem tradycyjnych religii, ale także i sekt czy innych zwartych organizacji wyznaniowych. Tworzyły się często spontanicznie i intuicyjnie budowały obraz uniwersum z pomocą wielu zapożyczeń z „form gotowych”, tworząc synkretyczną „otwartą” formę  światopoglądu, który mógł być w pewnym stopniu modyfikowany w miarę dokonywania kolejnych adaptacji. Fala kontrkultury po okresie ekspansji zaczęła powoli zanikać, ale wiele pojedynczych osób oraz rozproszonych grupek zainspirowanych ideami kontestacji działało nadal, w różnych formach, na obrzeżach „oficjalnej” kultury. Funkcjonowały wiejskie wspólnoty, farmy, komuny, grupy medytacyjne, nieformalne albo zarejestrowane stowarzyszenia czy fundacje. Jedne o drugich często nie wiedziały.

Jedna ze sztandarowych postaci New Age, Schirley McLaine, która swe duchowe „podróże w głąb siebie” opisała m.in. w książce Na krawędzi, wydanej w roku 1983 (polskie wydanie 1991 r.), ze zdziwieniem konstatuje: „okazało się, że teoria postępu dusz poprzez proces reinkarnacyjny stała się częścią systemu myślenia nowego wieku – nie tylko w Kaliforni, ale wszędzie na Zachodzie.” I dalej: „Odkryłam wspólnoty duchowe, takie jak Findhorn, które tworzyły się na całym świecie”; autorka stwierdza ponadto, iż wiele osób ukrywało dotąd swój światopogląd, bojąc się uzewnętrznić swe przekonania12. Działające zatem niezależnie od siebie, a nieraz w ukryciu, zatomizowane grupki, na początku lat 80. zostały zauważone za sprawą nazwy „New Age”, która jak parasol rozpięła się nad nimi. Stało się to głównie dzięki książce M. Ferguson Sprzysiężenie Wodnika13.

Gdyby jednak chcieć poszukać kolebki NAM jako Ruchu, to byłaby nią Kalifornia. Tutaj, w 1962 roku, w posiadłości Big Sur Hot Springs należącej do rodziny Murphy, Michael Murphy oraz zwolennik buddyzmu zen R. Price zorganizowali ośrodek, w którym entuzjaści rozmaitych duchowych tradycji, badań nad świadomością itp. mogli dzielić się swymi poglądami. Ośrodek gościł m.in.: A. Wattsa, A. Huxleya, C. Castanedę, A. Maslova. I tak powstał słynny Instytut Esalen, w którym do dziś trwa żywa wymiana myśli i odbywają się spotkania zwolenników „nowej świadomości”. Plonem jednego z takich spotkań jest książka, znana w Polsce, pt. Zdążyć przed Apokalipsą, będąca zapisem rozmów, jakie prowadzili ze sobą: matematyk R. Abraham, badacz tradycji duchowych T. McKenna i znany biolog, twórca koncepcji „rezonansu morfogenetycznego” R. Sheldrake14. Rysem znamiennym jest już sam fakt podjęcia takiego trialogu, w gronie osób tak różniących się zainteresowaniami – i próba znalezienia wspólnej podstawy problemu, widzianego w różnych kontekstach. A ten problem, to jak głosi podtytuł: „Nauka i mistyka w drodze do resakralizacji świata”.

R. Sheldrake. Za: M. Gardner, New Age. Notki z pogranicza nauki. Gardner należy zdecydowanie do sceptyków, obnażających pseudonaukowość Nowej Ery, etc.

Ważnym ogniwem zachowania kontrkulturowych idei był, powstały także w Kaliforni w roku 1972, Ośrodek Kena Keseya, pisarza mającego także w Polsce swych sympatyków (Lot nad kukułczym gniazdem).     

Kolejnym istotnym ośrodkiem był Instytut Noetyki, założony rok po ośrodku Keseya przez byłego astronautę E. Mitchela, którego przeżycia związane z doświadczeniem lotów kosmicznych skierowały ku badaniom nad ludzką świadomością. Nazwę Instytutu stworzył jego współzałożyciel – John White, autor swego rodzaju przewodnika po ścieżkach Nowej Ery, książki wydanej u nas pod tytułem Świt Ery Wodnika. Spotkanie Ducha i Nauki15. W następnych latach podobnych ośrodków powstało wiele i nie ma potrzeby dalej ich wymieniać. Ale potrzebne jest poszerzenie perspektywy tak, by zobaczyć zjawiska, choć bezpośrednio z owym ruchem nie związane i rozwijające się w ramach osobnych dziedzin, to jednak mające duży wpływ na kształtowanie się światopoglądu Nowej Ery. Po pierwsze będą to niektóre teorie z gruntu nauk ścisłych (do tego jeszcze powrócę poniżej). Drugą nie mniej ważną dziedziną inspirującą twórców Ery Wodnika okazała się psychologia, a ściślej ta jej gałąź, która rozwijała się od Freuda w kierunku zwanym potem psychologią humanistyczną. Nie sposób nie wymienić tu C.G. Junga, którego wypowiedź przytoczyłam wyżej, także inni uczniowie Freuda jak E. Fromm czy W. Reich stali się „guru” dla rzeczników nowego światopoglądu. I wielu innych. Innym ważnym czynnikiem były badania nad świadomością, prowadzone m.in. przez S. Groffa, zapoczątkowujące niezwykle istotne dla Nowej Ery pogłębione studia nad naturą ludzkiego umysłu. Najsłynniejszymi badaczami umysłu i środków prowadzących do zmian świadomości (np. LSD) byli niegdysiejsi akademicy R. Alpert i T. Leary. Ten pierwszy, potem lepiej znany pod nazwiskiem, jakie otrzymał od swego indyjskiego guru – Ram Dass, był autorem książki, swoistej „biblii” hipisów Be Here Now (Bądź tu teraz, nie wydana na polskim rynku księgarskim). Ram Dass był uczniem wschodniego mistrza duchowego, a tam akcentuje się w praktyce duchowej naukę uważności – przytomności, nie rozpraszania myśli, koncentracji na tym, co JEST – to jest ścieżka joginów czy zenu prowadząca do oświecenia. Owo „bądź” zakłada też w duchu Frommowskim opozycję do „mieć”, gdzie to drugie jest waloryzowane negatywnie. Warto pamiętać, że Orient dostarczył wzorca rozwoju duchowego i pewnych typów praktyk (jak medytacja, joga, i inne – modyfikowane w ramach New Age) w opozycji do materialistycznej i konsumpcyjnej kultury Zachodu.

Jeszcze innym elementem oddziałującym na sposób realizowania postulatu rozwoju osobowości była praktyka psychoterapeutyczna. Począwszy od Gestalt, którego twórca F. Perls związany był przez długi czas z Instytutem Esalen, poprzez kontrowersyjne EST, po bioenergetykę związaną z nazwiskiem także wzbudzającego kontrowersje W. Reicha, czy metody „zorientowane na proces” A. Mindelli.

Teraz, zachowując synchroniczny punkt widzenia, spróbuję umieścić Ruch Nowej Ery obok lub też „wewnątrz” innych zjawisk kulturowych współczesności; przy czym wobec obszerności tematu można tę problematykę tylko zasygnalizować.

W szerokiej perspektywie sytuuje się nam New Age w pobliżu nurtu zwanego postmodernizmem, oba byłyby wynikiem szeregu zjawisk składających się na tzw. „przełom antymodernistyczny” (połowa XX w., zresztą trudno tu wyznaczyć jakąś konkretną datę), kiedy to zakwestionowane zostały podstawowe dotychczas w nauce i filozofii pojęcia, jak obiektywizm, racjonalność, pojęcie absolutnej prawdy naukowej itd.  Pojawiają się takie tezy czy sugestie, które wskazują na istniejące między nimi pokrewieństwo, czego dowodzić mają charakterystyczne dla obu formacji cechy, jak: lubowanie się w tzw. strukturach otwartych, subiektywizm poznawczy, pluralizm jako kategoria, sposób budowania większych sensownych całości z rozproszonych i na nowych zasadach scalanych elementów. Autor książki pt. Cywilizacja: dwie optyki K. Krzysztofek w trakcie przeprowadzanego przez siebie wywodu nazywa NAM wprost „postmodernistycznym ruchem intelektualnym”16.

Warto przyjrzeć się również zjawiskom niejako „nakładającym się” na fenomen New Age, często wręcz z tym ostatnim utożsamianym. Od jakiegoś czasu funkcjonuje pojęcie Nowej Świadomości używane na określenie pewnego Zeitgest epoki, w które wpisuje się zjawiska alternatywne wobec „starego paradygmatu”. Terminy – Nowa Świadomość i New Age – choć nie tożsame, bywają jednak używane zamiennie. Można rzec, że Nowa Świadomość obejmuje najszersze pole znaczeniowe, zawierające w sobie – obok innych – także New Age.

Innym terminem pojawiającym się w sąsiedztwie nazwy New Age jest New Science (Nowa Nauka). Jak pisze Krzysztofek: „Uczeni z kręgu New Age wierzą, jak kiedyś Giambatista Vico, że odkryją „nową naukę”. Niektórzy sami się określają jako „nowa wspólnota nauki”. Paradygmat, jaki proponują jest nie tylko nowy, ale i alternatywny, bo odrzucający kumulatywizm wiedzy i poznania”17. Padło słowo „paradygmat”, robiące błyskawiczną karierę (choć jego znaczeń jest ponoć… 30!). W sensie, w jakim używa się go, by określić pewien wzorzec odbioru rzeczywistości zmieniający się w dziejach, wprowadził je T. Kuhn w Strukturze rewolucji naukowych18 i odtąd – słusznie czy nie – zaczęto stosować termin „Nowy Paradygmat” na określenie niektórych trendów współczesności. Jednym z nich jest New Age.

W zakresie tego pojęcia (nowy paradygmat) mieszczą się rozwiązania teoretyczne alternatywne wobec modelu zwanego „Newtonowsko-Kartezjańskim”. Einsteinowska teoria względności i koncepcja czasoprzestrzeni, wiele poszczególnych teorii z dziedziny fizyki kwantowej, jak zasadanieoznaczoności W. Heisenberga, (akt obserwacji obiektu lub procesu nieuchronnie oddziałuje na przedmiot obserwacji, tak więc należy powiedzieć, że efekt badania jest relatywny, a nie absolutny), ale również pewna ogólna wizja świata, jaką niesie nowa fizyka, a także nowa  kosmologia i jej szczególne teorie „autorskie” jak zasada  antropiczna, nowy sposób widzenia nauk przyrodniczych (hipoteza Gai) , teoria chaosu (grunt matematyczny), która zajmuje się niestabilnymi układami wrażliwymi na zakłócenia w warunkach początkowych, co powodować może znaczącą zmianę w efekcie końcowym (ów słynny efekt motyla – poruszenie motylich skrzydeł w Afryce może poprzez łańcuch wydarzeń spowodować huragan w innej części świata)   – wszystkie one zmieniając oblicze nauki, zostały jednocześnie wchłonięte przez New Age – zwłaszcza przez ten nurt, który nazywa się „Wodnikiem naukowym”. Dzieje się to zresztą na rozmaitych poziomach  absorpcji skomplikowanych przecież treści, przechodząc nieraz w rozumienie potoczne, albo też – na rozmaite sposoby. Jednym z najbardziej charakterystycznych sposobów  jest usiłowanie wykreowania takiego obrazu świata, który – zgodny z odkryciami naukowymi, nie byłby zarazem sprzeczny z wizją proponowaną od wieków przez niektóre, głównie mistyczne lub ezoteryczne tradycje duchowe (o czym już napomknęłam). Rezultatem, a jednocześnie symbolem właśnie takich poszukiwań stała się książka F. Capry Tao fizyki, w której po raz pierwszy ukazano rzekomą zaskakującą zbieżność taoistycznych zasad ontycznych z twierdzeniami mechaniki kwantowej. Nosi ona zresztą znamienny podtytuł: „W poszukiwaniu podobieństw między fizyką współczesną a mistycyzmem Wschodu”. Takich prac usiłujących zasypać przepaść między wizerunkiem świata wyłaniającym się z wielu tradycji mistycznych a naukowym obrazem rzeczywistości jest więcej. Oprócz tych, które wymieniłam wyżej, warto podać jeszcze kilka innych (zajmują mnie tylko te, które ukazały się w Polsce): R. Weber Poszukiwanie jedności. Nauka i mistyka z roku 1986, będącą zapisem rozmów przeprowadzonym zarówno z mistrzami buddyzmu i hinduizmu, jak i współczesnymi naukowcami19, książkowe wydanie wspólnych dociekań nad naturą czasu fizyka D. Bohma i mistyka J. Krishnamurtiego20. Można by też podać zbiór artykułów polskich autorów zamieszczonych w niewielkim tomie o znamiennym tytule: Starożytna mądrość a nauka współczesna21. Warto jeszcze raz podkreślić tę charakterystyczną dla myślicieli Nowego Wieku tendencję, zmierzającą do ujednolicenia stojących na antypodach w „starym modelu” poznawczym prawd (religia czy duchowość versus nauka).

New age’owy styl wyrażenia łączności z naturą. Fot. Pixabay

Niektóre teorie i hipotezy zyskały pozycję specyficznych nazw-kluczy, funkcjonujących zarówno w ramach Nowej Ery, jak i autonomicznie, szczególnie dwie są godne przywołania: hipoteza Gai oraz zasada antropiczna. Najogólniej mówiąc hipoteza Gai zakłada, że Ziemia jest czymś w rodzaju wielkiego kosmicznego superorganizmu,  wraz ze wszystkim, co się na planecie znajduje – florą, fauną, lądami, oceanami stanowi wielopoziomowy homeostatyczny system, który sam reguluje optymalne warunki do swego rozwoju. Jest rodzajem „żywej” całości (stąd nawiązanie do imienia greckiej bogini ziemi). Podstawowe tezy hipotezy Gai sformułował w 1975 r. na łamach „New Scientist” James Lovelock, a potem rozbudował je w książce Gaia. A New Look at Life on Earth (1979). Dzięki sprzyjającym okolicznościom – ów wspomniany przeze mnie „ferment duchowy”, a także świadomość zagrożeń ekologicznych – zostały one przejęty przez wiele środowisk – już to stricte ekologicznych, już to new age’owych. W ramach tych ostatnich szczególnie uwypuklona została rola człowieka, który musi dojrzeć duchowo, by przywrócić ekologiczną równowagę, zamiast, jak dotychczas, „czynić Ziemię sobie poddaną” (ekolodzy zarzucają często ludziom Nowej Ery zbytni antropocentryzm)22.

Zasada antropiczna, której zręby wypracował G. Whitrow, a potem R.H. Dicke (lata 50. XX w.) głosi, że cechy, parametry i struktura wszechświata nie tylko umożliwiają istnienie ludziom, ale wydają się być w sposób zamierzony takimi właśnie, jakimi są, by życie i ludzie mogli się w ogóle pojawić; wszak łatwo wyobrazić sobie, że owe cechy i parametry mogły być zupełnie inne, co wykluczałoby zaistnienie życia w znanym nam kształcie23.

W kształtowaniu new age’owych poglądów szczególna rola przypadła tradycjom gnostyckim, które ze względu na wiodący mnie temat pomijam – o jednej szczególnej jednak powiedzieć muszę – chodzi o tzw. Gnozę z Princeton. Zrodziła się ona ok. 1970 r. w uniwersyteckim ośrodku Princeton w kręgu astronomów, kosmologów, fizyków i psychologów (Wheler, Hoyle, Bondi, Koesler, Maslow)24. Nazywa się ją także „gnozą naukową”, a jej zasadnicze przesłanie brzmi: świat jest zdominowany przez Ducha (w opozycji do materii), człowiek poprzez uduchowioną naukę może się z nim połączyć (czasem nawet w na tej drodze osiągnąć zbawienie). O jakąż naukę chodzi? Nie o mechanistyczny model wiedzy (Newtonowski), bo ta widziała rzeczy tylko z jednej strony, zaś druga strona jest dostępna ludziom dzięki odkryciom mikrofizyki Maxa Plancka, badaniom Einsteina, embriologii, etnologii porównawczej. To dopiero otworzyło pole do dostrzeżenia istoty rzeczy – że Duch kreuje materię, że ów Duch jest świadomością kosmiczną objawiającą się na różnych poziomach bytu (od molekularnej, poprzez organiczną, po indywidualną ludzką samoświadomość) i tworząc wzajem powiązany, holograficzny porządek.

Jak widać w wielu koncepcjach zaadaptowanych przez New Age mistyka i nauka nie tylko nie są przeciwieństwami, ale (rzekomo) posiadają wspólną podstawę – Ducha. To oczywiście odsyła do pojęcia „spirytualizmu”. W najogólniejszym sensie określa on wszelkie stanowiska światopoglądowe zakładające istnienie czynnika, który w ramach tradycji europejskiej nazywany jest „substancją duchową” – nic zatem dziwnego, że istnieje w szeregu rozmaitych odmian. „Nowa Era jest ruchem o wyraźnie spirytualistycznym obliczu. Chociaż zwolennicy „nowej świadomości” (zwłaszcza ci, którzy łączą ją z praktykowaniem konkretnej gnozy) hołdują najróżniejszym rodzajom spirytualizmu, to można w tym wypadku mówić o pewnych dominantach” – twierdzą autorzy Encyklopedii Nowej Ery25. Spirytualizm Nowej Ery przyznaje całej rzeczywistości naturę duchową. To przecież dlatego łatwo utrafić w sens wodnikowego przesłania, mówiąc o „duchowości”… Co więcej, także najważniejsze koncepcje „naukowego Wodnika” opierają się na przeświadczeniu, że nawet w świecie fizycznym przejawia się bezosobowa, duchowa siła. O duchowym wymiarze rzeczywistości mówi się w New Age powszechnie – jest on widziany jako „poziom” uniwersum (zwany też astralnym), ale też jako wszechprzenikająca siła, która objawia się także w formie „skoncentrowanej” – jako ludzka dusza, a także „Bóg” pojmowany jako centrum energetyczne świata.

Przeświadczenie o kryzysie pozbawionej „ducha” kultury euro-amerykańskiej, nowe odkrycia i paradygmaty naukowe, wynikający z tego umysłowy ferment pchnęły wiele osób ku poszukiwaniom „ukrytego porządku” świata (termin D. Bohma) i przedefiniowania poglądu na to, czym on jest. Nowa wizja uniwersum wyłaniająca się z Einsteinowskiej fizyki i jego teorii względności (i nowej fizyki „w ogóle”) ma zatem rozmaite konsekwencje – „względność”, które to pojęcie weszło do kulturowego obiegu,  nie musi oznaczać niepewności i zagubienia współczesnego człowieka pozbawionego oparcia dominującego dyskursu, a może otwierać pole do dostrzeżenia, że formułowanie „prawd” jest uwarunkowane i nie może być absolutystyczne – stąd ludzie New Age mogą mówić o niesprzeczności rozmaitych teorii, na które się powołują (ów słynny synkretyzm Nowej Ery).  Jednocześnie jednak wyrażając przekonanie o zasadniczej, podstawowej tożsamości bytu łączą niejako na powrót rozproszone odpryski obrazu świata. Mówiąc o „rozproszonych odpryskach” mam na myśli zarówno relatywizację „prawdy”, jak wynikający stąd pluralizm racji i wielość dyskursów funkcjonujących w przestrzeni kulturowej, które przyczyniają się do „zamglenia” w oczach współczesnego człowieka przejrzystości w kwestiach fundamentalnych (wyrażających się np. w pytaniu egzystencjalnym: kim jestem w świecie?). New Age jawi się zatem jako jedna z możliwych reakcji na niewiarygodną komplikację świata. Innymi może być konsumcjonizm czy hedonizm26. Dlatego nawet to samo hasło „streszczające” postawę człowieka jak np. Be Here Now – ma różne znaczenie w ramach New Age i poza nim. Czym jednak byłaby podstawa owej „tożsamości” dającą ulgę i poczucie sensu? Słowo często używane, dzięki Einsteinowi, to energia. Ludzie Nowej Ery nadają mu charakterystyczne znaczenie. „Energia” bowiem jest nieomal utożsamiana z „duchem”, a ruch New Age jest (jak powiedziałam wyżej) w całości spirytualistyczny.

Podsumowując: mistyka i nauka w oczach ludzi New Age nie muszą być kategorialnie rozdzielone, przeciwnie. Dotyczą (rzekomo) wszak tego samego – duchowej natury świata, jego sakralności.

Ów zakładany związek między nimi przejawia się w kilku płaszczyznach:

– Ogólna wizja świata. Zarówno wschodnie koncepcje uniwersum, jak i współczesna fizyka (i inne nauki szczegółowe) inspirowała ludzi „naukowego Wodnika”. Przy czym oczywiście nie należy zakładać, że „wyznawca” Nowej Ery spędza długie godziny na czytaniu prac Einsteina czy kontemplacji jego słynnego wzoru: E=mc2. To raczej właśnie ogólna wizja świat  ma tu znaczenie (dlatego wspomniałam wyżej o różnych poziomach absorpcji treści stricte naukowych). Całkiem podobnie rzecz ma się z naukami orientalnymi – te „przyswojone” w ramach New Age nie muszą odpowiadać tym pochodzącym z oryginalnych kontekstów – liczy się pewien ogólny wzór.

– Bardziej szczegółowe rozwiązania. Przy pogodzeniu nauki i duchowości otwiera się perspektywę badaniom zjawisk „z pogranicza” nauki – stąd „kariera” parapsychologii, albo psychotroniki.

Szczególnie jednak to pierwsze przyczynia się do zniesienia lęku współczesnego człowieka wobec świata. Jeśliby posłużyć się metaforą – w paradygmacie Kartezjańsko-Newtonowskim kosmos przypominał wielką Maszynę, analogicznie zatem człowiek jawił się jako niewiele w istocie znaczący trybik, łatwo zastępowalny przez inną „część zamienną”, w koncepcji Nowej Ery (Wodnika naukowego) kosmos przypomina Wielki Umysł, kosmiczną świadomość, człowiek zaś ewoluującą wieczną w istocie (reinkarnacja) duchową istotę, której indywidualny rozwój ma znaczenie dla całości, jest bowiem z tą całością związany siecią wzajemnych powiązań, będąc przejawem jednej siły duchowej. A skoro tak, skoro istnieje jeden elementarny „budulec”, to świat jawi się jako ciągły i w konsekwencji – sensowny. Taka wizja – idealna, oczywiście, wszak zarówno jej „prawdziwość”, jak i „przekładalność” na życiową praktykę pozostają poza zasięgiem niniejszego tekstu – sytuuje człowieka niejako na nowo w kosmosie przyjaznym i wyznaczają mu miejsce jako jego nieodłącznemu „dziecku”27. Czyżby świat został ponownie zaczarowany… ?

Fot. Pixabay

1 Cyt. za: Z. Zagajewski (tłum.), „Miesięcznik Trochęinny” nr 3/1990, s. 6.

2 Ruch Nowej Ery, dalej będę używała również skrótu: NAM, a obok „New Age” –  nazwy spolszczonej: Nowa Era czy Nowy Wiek.

3 Można by teksty dotyczącą New Age podzielić na kilka grup: teksty pisane przez zwolenników ruchu, lub współtworzących jego zręby: np.: S. MacLaine, Na krawędzi, Warszawa 1991, J. White, Świt ery Wodnika, Bydgoszcz 1996, F. Capra, Punkt zwrotny, Warszawa 1987, tenże, Tao fizyki, Kraków 1994, K. Wilber, Eksplozja świadomości, Zabrze 1997, N. Drury, Psychologia transpersonalna. Ludzki potencjał, Poznań 1995; publikacje autorów,  których teksty New Age zaadaptował, choć ich twórcy doń nie przynależą: A. de Mello, Przebudzenie, Poznań-Kraków 1995, B. Griffiths, W poszukiwaniu najwyższej świadomości. Zachodnia nauka i wschodni mistycyzm ku wizji nowej rzeczywistości, Kraków 1994, T. de Chardin, Fenomen człowieka, Warszawa 1991; prace pisane z pozycji dla New Age nieprzychylnych: R. N. Baer, W matni New Age, Kraków 1996, I. Dec (red.), Złudzenia Nowej Ery, Oleśnica 1993, S. Dobrzanowski, New Age, pseudoreligia, Kraków 1994, M. Pacwa, Katolicy wobec New Age, Kraków 1994, R. Tomczak, Bezdroża New Age, Zielona Góra 1994; wreszcie teksty autorów zajmujących się badaniem ruchu czyli omówienia i analizy krytyczne: W. Bockenheim, S. Bednarek, J. Jastrzębski, Encyklopedia Nowej Ery, Wrocław 1996, B. Dobroczyński, New Age, Kraków 1997, T. Doktór, Ruchy kultowe, Warszawa 1995, P. Macura (wybór i tłum.), New Age, Kraków 1993, B. Dobraczyński, New Age, Kraków 1997, A. Kubiak, Jednak New Age, Warszawa 2005, A. Zamojski, New Age, filozofia, religia i paranauka, Kraków 2002, M. Gołaszewska (red.) Oblicza nowej duchowości, Kraków 1998, A. Kowalczewska, Ezoteryka na sprzedaż, Warszawa 2001. Podaję tylko literaturę, która ukazała się na polskim rynku wydawniczym (pozycje zwarte).

4 W. Bockenheim, S. Bednarek, J. Jastrzębski, Encyklopedia Nowej Ery, Wrocław 1996 s. 262. Por. też podział na Niską, Okultystyczną Nową Erę i Wysoką Nową Erę – B. Dobroczyński, New Age, Kraków 1997, s. 10.

5 T. Biedroń, Konspiracja Wodnika, „Tygodnik Powszechny” nr 30/1993, s. 1 i 6.

6  Inna sprawa, że nie każdy z piszących o New Age jest skłonny przypisywać mu właściwości „ruchu”,  polegając bardziej np. na określeniu „kultura New Age”.

7 T. Thorne, Słownik pojęć kultury postmodernistycznej. Mody, kulty, fascynacje, Warszawa 1995, s. 221.

8 Na ten temat istnieją w piśmiennictwie polskim omówienia znajdujące się m.in. w książkach: S. Tokarski, Orient i kontrkultury, Warszawa 1984, tenże, Orient i subkultury, Warszawa 1996.

9 A. Zamojski, New Age, filozofia, religia i paranauka, Kraków 2002, s. 49. Dodać również należy, że teozofowie nie wykluczyli z obszaru swych zainteresowań chrześcijaństwa, lecz wyakcentowali w nim te elementy, które rozumieli jako zgodne ze stworzoną przez siebie wizją – to zresztą dotyczy także New Age – narażając się tym samym na zarzuty o fałszowanie prawdziwego przesłania chrześcijańskiego. Rzeczywiście, figura Jezusa Chrystusa obecna zarówno w pismach teozofów, jak i ludzi Nowej Ery przypomina raczej mistrza duchowego, czy indyjskiego boskiego awatara niż zbawcę i Jednorodzonego Syna Bożego w rozumieniu tradycyjnych kościołów chrześcijańskich.

10 E. W. Said,  Orientalizm, Warszawa 1991.

11 C.G. Jung, Podróż na Wschód, Warszawa 1989, s. 42.

12 S. McLaine, Na krawędzi, Warszawa 1991, s. 422.

13 M. Ferguson, The Aquarian Conspiracy. Personal and Social Transformation in the 1980’, Los Angeles, 1980. Książka nie ukazała się dotąd na polskim rynku księgarskim, znana jest tylko z przytoczeń i fragmentarycznych tłumaczeń, m.in. w: P. Macura (tłum.), New Age, Kraków 1993, s. 21-50.

14 R. Abraham, R. Sheldrake, T. McKenna, Zdążyć przed Apokalipsą, Bydgoszcz 1995.

15 J. White, Świt Ery Wodnika. Spotkanie Ducha i Nauki, Bydgoszcz 1996.

16 K. Krzysztofek, Cywilizacja: dwie optyki, Warszawa 1991, s 136.

17 Ibidem, s 145.

18 T. Kuhn, Struktura rewolucji naukowych, Warszawa 2001.

19 R. Weber, Poszukiwanie jedności. Nauka i mistyka, Warszawa 1990.

20 D. Bohm, J. Krishnamurti, Wolność od czasu. Trzynaście dialogów, Wrocław 1994.

21 J. Sieradzan (red.), Starożytna mądrość a nauka współczesna, Kraków 1993. Moim zdaniem na szczególną uwagę zasługuje artykuł Ł. Trzcińskiego, Holon i mandala, traktujący o podobieństwach między obrazem świata w buddyzmie a tymże wyłaniającym się z nauk fizyki, a także J. Sieradzana Dzogczen – tybetańska ścieżka światła a koncepcja W. Sedlaka o Życiu jako świetle.

22 W. Bockenheim, S. Bednarek, J. Jastrzębski, op. cit., s. 156-157 oraz M. Ryszkiewicz, Matka Ziemia w przyjaznym kosmosie. Gaja i zasada antropiczna w dziejach myśli przyrodniczej, Warszawa 1994, s. 14.

23 M. Ryszkiewicz, op. cit, s. 14.

24 W. Bockenheim, S. Bednarek, J. Jastrzębski, op. cit., s. 139.

25 Ibidem, s. 312.

26 Co nie znaczy, że New Age nie ma oblicza konsumpcyjnego, na swych „niższych”, pozaintelektualnych poziomach, przeciwnie – „duchowość na sprzedaż” na ezoterycznych targach, czy „oświecenie” w trzy dni na rozlicznych kursach samodoskonalenia – to zjawiska częste.  

27 Co do „prawdziwości” – można wysnuć wniosek, że propozycje New Age idą w kierunku takiego rozumienia statusu prawdy, który – paradoksalnie – zbliża ją do rozumienia modernistycznego (prawda JEST), nie zaś postmodernistycznego, ponadto new age’owa wizja świata jest projektem całościowym, systemowym (holizm), a tym samym rodzajem metanarracji  – Bóg czy Rozum ustąpił miejsca Duchowi, który stanowić ma podstawę „wielkiej opowieści” o świecie. Z drugiej strony – praktyka życiowa ufundowana na owej wizji świata często sprowadza się do zachowań typu „duchowość na skróty”.