Rozdział II. New Age w Polsce

Tekst poniższy jest fragmentem większej całości, książki wydanej na podstawie pracy napisanej w ramach studiów – Etnologia i Antropologia Kulturowa U. Wroc.: Joanna Żak-Bucholc, Przemienić świat i siebie. New Age i transformacja świadomości w „Nie z tej Ziemi” i „Czwartym Wymiarze”, Wrocław 2007.

 

Zjawiska objęte nazwą New Age Movement, znane od wielu lat w USA i Europie Zachodniej, zaczęły być widoczne w Polsce wraz z początkiem lat 90. XX w. Punktem wyjścia dla moich rozważań dotyczących ich przejawów na gruncie polskim będzie opinia T. Doktóra (badacza zajmującego się m.in. ruchami kultowymi), że: „Ruch New Age nie ma jak dotąd swojej wyraźnej polskiej reprezentacji, odwołującej się świadomie do tej nazwy, choć wiele orientalnych czy okcydentalnych ruchów parareligijnych łączy z tym nurtem uderzające podobieństwo”1. Niech to jednak nie rozgrzesza zbyt łatwo z zaniechania podjęcia trudu wskazania takich postaw, które w sposób niezbyt ryzykowany można w zasięg new age’owego „ducha” wpisać. Mam zamiar ponadto – paradoksalnie – z jednej strony przyznać rację Doktórowi, z drugiej – spróbować podjąć z nim polemikę. Do tego, dlaczego wydaje mi się to zasadne, choć wygląda na sprzeczność, powrócę w odpowiednim miejscu. Poruszę tymczasem problemy związane z absorpcją idei Wschodu i ezoteryzmu zachodniego, postulatami hipisowskimi, koncepcjami psychologii humanistycznej, a także kwestie funkcjonowania wydawnictw wodnikowych, periodyków oraz ośrodków i centrów „nowej duchowości”, by na koniec powrócić do tezy Doktóra i spróbować się z nią zmierzyć w kontekście wielu czynników, w tym badań socjologicznych dotyczących wierzeń Polaków.

Najdonioślejszym zdarzeniem ze społeczno-kulturowego punktu widzenia, antycypującym ruch Nowej Ery, była kontrkultura lat 60. i 70 XX w.  Fala   rewolty amerykańskiej i europejskiej młodzieży dotarła i do Polski – wraz z nurtem orientalizujacym. Faktem jest jednak i to, że jak gdzie indziej, tak i w Polsce fascynacja Wschodem trwała na długo przedtem. Dziś przypominają o niej nowe publikacje i reprinty. Wystarczy podać tylko nazwiska Wincentego Lutosławskiego, Józefa Świtkowskiego albo Tadeusza Paska, czy Józefa Marii Hoene-Wrońskiego. Początku XIX w. sięga pierwsza próba adaptacji jogi na gruncie mesjanizmu polskiego dokonana przez wymienionego wyżej Lutosławskiego2.

Faktem godnym odnotowania jest zaistnienie Towarzystwa Polsko-Indyjskiego, którego czołowymi przedstawicielami byli Wanda Dynowska i Maurycy Frydman. Środowisku temu nieobce były pisma Towarzystwa Teozoficznego, np. autorstwa H. Bławatskiej i A. Bailey, a Dynowska od 1923 r. przewodziła Polskiemu Towarzystwu Teozoficznemu. Towarzystwo Polsko-Indyjskie działające od lat 40. XX w. (Madras, 1944-1976) prowadziło Bibliotekę Polsko-Indyjską, wydającą głównie pisma mistyczne (choć nie tylko; np. seria Antologia Indyjska)3. Członkowie Towarzystwa mieli stały kontakt z Indiami, wielu z nich odwiedziło aśramy i praktykowało jogę u indyjskich mistrzów4.

Przykład przepisywanych na maszynach do pisania zbiorów Biblioteki Polsko-Indyjskiej. Lata 80. XX w. Zbiory własne

Ale zarówno orientalne zainteresowania niektórych poetów młodopolskich, działalność wspomnianego Towarzystwa, jak i inne tego rodzaju działania, pozostawały elitarne, a wpływ znacznie ograniczony. Zmieniła to dopiero kontrkultura lat 60. i 70. Pierwsze grupy hipisowskie pojawiły się w Polsce w późnych latach sześćdziesiątych. Oczywiście specyfika polskiej sytuacji polityczno-społecznej sprawiła, że ruch hipisowski nabierał cech swoistych, choć z drugiej strony można zaobserwować zbieżność naczelnych idei, postaw i stylu życia hipisów zza Żelaznej Kurtyny i w Polsce. Jeszcze raz warto podkreślić, że wiele z postulatów młodzieżowej kontestacji i idei światopoglądowych stanie się w formie zmodyfikowanej rdzeniem ideologii ruchu New Age, który – także w Polsce – będzie nierzadko zasilany właśnie przez osoby związane wcześniej z kontrkulturą.  

O ile jednak kontestacja na Zachodzie wyrosła na bazie protestu przeciw konsumpcyjnemu trybowi życia i tradycyjnym normom społecznym, o tyle w Polsce daleko było do dobrobytu i kondycji „sytego społeczeństwa”. Kościół katolicki patronujący tradycyjnym wartościom, zatem „wróg” kontestatorów, w Polsce, w walce z systemem politycznym, stanowił nie wroga, ale sojusznika. Czyż to zresztą nie znamienne, że hipisowskie zloty w Polsce odbywały się w miejscu dla katolickiej Polski szczególnym – w Częstochowie?

A choć niektóre nurty kontrkultury, jak Nowa Lewica, niosły ze sobą postulaty przebudowy systemu kapitalistycznego, i to nie mogło podobać się polskim kontestatorom żyjącym w kraju realnego socjalizmu, to przecież nurt hipisowski chciał być w ogóle „poza systemem”5. I to właśnie wydaje się „miejscem wspólnym” dla zachodniej i polskiej wersji ruchu hipisowskiego. Kontestacja „systemu” sprzyjała skoncentrowaniu się na bardziej indywidualnych celach, a jednym z naczelnych był zwrot ku wnętrzu; eksperymenty z narkotykami prowadzić miały ku „przestrzeni wewnętrznej” (jedna ze zmian dotyczy tego, że ludzie New Age odrzucili narkotyki), którą na inny sposób odkrywano dzięki metodom zaadaptowanym ze Wschodu, technikom jogicznym i medytacji; transformacji  „ja” sprzyjać miały też, wyłonione z „trzeciej” i „czwartej fali” nauk psychologicznych, tj. z psychologii humanistycznej i transpersonalnej, różnego rodzaje psychoterapie.

Na innej płaszczyźnie natomiast mieszczański, „osiadły” tryb życia miał zostać zastąpiony z jednej strony przez formy proponowane przez nowych nomadów, wędrujących nie tylko przez przestrzenie swej jaźni, ale i przestrzenie zewnętrzne, z drugiej – przez budowanie poza miastami wspólnot wiejskich i komun. „Kultowe” Bieszczady są tu najlepszym przykładem.

Skąd polscy kontestatorzy czerpali wiedzę o ruchu? Piotr Bratkowski pisze: „z propagandowych napaści na zachodnią kulturę, ze strzępów piosenek, samodzielnych tłumaczeń Ginsberga”6, a także, jak twierdzi autor, z pracy K. Jankowskiego, znanego polskiego psychologa, pt. Hipisi w poszukiwaniu ziemi obiecanej7. Dobrym źródłem poznawczym dla badaczy jest np. książka o charakterze autobiografii pt. Mistycy i narkomani  W.  Michalewskiego8.  Ten ostatni  zwraca uwagę,  że właśnie  wtedy  niezwykle często zaczęto sięgać po lektury okultystyczne, mistyczne, jogiczne. I na czytaniu nie poprzestawano. Wśród polskich hipisów – przy zróżnicowaniu postaw światopoglądowych – wielu było „joginów” i „mistyków”. Nie przypadkiem sporo osób tworzących pierwsze polskie środowiska alternatywnych wspólnot religijnych wywodziło się ze środowisk hipisowskich (ale też – teatr alternatywny i inne dziedziny sztuki, z których najbardziej może buntownicza i nośna dla młodych ludzi stała się muzyka rockowa). Także ludzie związani z grupami psychoterapeutycznymi nierzadko wywodzili się ze środowiska kontrkultury.

Ze strony wydawnictwa Czarne

Postulat wolności jednostki stanowił oś buntu i filozofię życia zarazem, dlatego też – nie przeceniając jednak roli ruchu hipisowskiego – należy parę słów poświęcić związkom między kontestacją młodzieżową a walką przeciw władzy komunistycznej w Polsce. Ruch pojawił się w kraju na dobre po marcu ‘68 r. I nie jest przypadkiem, że – jak zauważa Jan Walc – na łamach prasy drugiego obiegu z tekstami polityków i pisarzy walczących o odbudowę etosu demokratycznego sąsiadowały wiersze pisane z kontrkulturowego punktu widzenia,  skądinąd wymierzone w ten etos, jak w każdy System. Walc wymienia tu utwory A. Ginsberga, A. Pawlaka i P. Bratkowskiego9.

Kończąc tę część rozważań należy zaznaczyć, że przez władze komunistyczne zwalczane były zarówno działania niepodległościowe, jak i kontrkulturowe – wystarczy przypomnieć szkalujące ruch hipisowski artykuły prasowe, „naloty” milicyjne na hipisowskie komuny, czy rozbijanie zlotów od lat 70. organizowanych corocznie w Częstochowie. Zresztą również organizowanie spotkań o charakterze psychoterapeutycznym czy parareligijnym, jak np. kursy Medytacji Transcendentalnej w połowie lat 70., często nie obywało się bez kłopotów ze strony władz państwowych10.

Ponieważ jednak mnie najbardziej interesuje ten aspekt ruchu kontrkulturowego, który oddziałał na kształtowanie się światopoglądu Nowej Ery z jego specyficzną „panreligijnością”, ważne dla mnie będzie wymienienie ruchów religijnych i parareligijnych. Oczywiście można zapytać:czy np. buddysta polski jest jednocześnie człowiekiem Nowej Ery? Oczywiście – nie (choć może się tak zdarzyć). Ale przecież mówić o pewnych zjawiskach, skądinąd autonomicznych, trzeba nieraz łącznie, bowiem jedno odsyła do drugiego. I tak, fakt pojawienia się wspólnoty buddyjskiej może stać się inspiracją dla poszukiwaczy samorozwoju duchowego, którzy realizować go będą już wedle wodnikowego scenariusza. Jak się wydaje, tak właśnie się dzieje: w splocie wzajemnych oddziaływań i inspiracji tworzy się pewien konglomerat związany z „nową świadomością”. Zatem warto odnotować: w początkach lat 70. w mieszkaniu malarza A. Urbanowicza w Katowicach zaczynają spotykać się ludzie, którzy stworzą pierwsze, w miarę zwarte środowisko zainteresowane buddyzmem zen. Nazwali się Zendo Pierwszego Kroku11. W czasie gdy pojawiła się pierwsza sangha buddyjska w Polsce, zauważyć można aktywność innych grup religijnych, znanych już w USA i Europie Zachodniej. Najbardziej może znana jest (do dziś) ISCOM, popularnie zwana ruchem Hare Kryszna. Połowa lat 70. to okres, kiedy pojawiają się pierwsi polscy krisznuici12. O wspólnotach wyznaniowych wspominam przy zastrzeżeniu, że tzw. Nowe Ruchy Religijne to zjawisko różniące się od New Age, szczególnie gdy brać pod uwagę sekty o zamkniętej strukturze. Ale wobec podobieństwa pewnych idei, inspirowanych myślą orientalną (a te interesują mnie tutaj najbardziej), a także „płynności” uczestników, poszukujących bodźca dla duchowego rozwoju zarówno na buddyjskim sessin, jak i np. festiwalach „Nie z tej Ziemi”, rzecz wydaje się usprawiedliwiona.

Te pionierskie grupy sięgały zatem do buddyzmu i hinduizmu (czy raczej do neohinduizmu). Ale podkreślić należy, że recepcja odbywała się via: Zachód Europy i USA, nie zaś „ze źródeł”, jak to miało miejsce w przypadku np. polskich teozofów (W. Dynowska, M. Frydman), czy takich badaczy, jak K. Pawłowski lub L. Cyboran. 

Zaznaczyć trzeba też, że poszukiwanie nowych inspiracji duchowych prowadziło nie tylko ku Orientowi. Na przykład w USA rozpoczął się ruch wzmożonego zainteresowania wierzeniami i praktykami wywodzącymi się od pierwotnych mieszkańców tego kraju – Indian13. U nas per analogium wypadałoby podać przykład poszukiwań duchowych zwróconych ku własnym korzeniom – słowiańskim, które rekonstruowane np. przez L.E. Stefańskiego wpisują się w nurt nazywany przez badaczy neopogaństwem14.

Innego rodzaju inspiracją dla ludzi zainteresowanych rozwojem duchowym była psychologia humanistyczna. Istotna jest tu np. działalność i dokonania teoretyczne prof. Kazimierza Dąbrowskiego. Był on inicjatorem ruchu tzw. higieny psychicznej, organizatorem Instytutu Higieny Psychicznej (i jego kierownikiem w latach 1958-66), założycielem i prezesem Polskiego Towarzystwa Higieny Psychicznej15. Znana jest jego teoria „dezintegracji pozytywnej”, akcentująca pozytywne znaczenie kryzysów osobowościowych w drodze samodoskonalenia wewnętrznego. Nic więc dziwnego, że do jego prac nawiązują liczni przedstawiciele nurtu psychologii humanistycznej, np. Jacek Santorski, który wskazuje na jego wielką rolę w budowaniu tego, co określił „pierwszym systemem alternatywnym” w wymiarze i psychoterapeutycznym, i edukacyjnym16. Co ciekawe, pierwsze w Polsce kursy Medytacji Transcendentalnej 1975 r. zorganizowane zostały właśnie przy udziale Polskiego Towarzystwa Higieny Psychicznej (współorganizatorem było Stowarzyszenie Radiestetów z Warszawy).

Postacią wielce zasłużoną dla „polskiej szkoły” psychologii humanistycznej jest także Kazimierz Jankowski. Także i jego prace czytywane były z zapałem przez kontestującą młodzież (por. Michalewski), a jego książka Hipisi w poszukiwaniu ziemi obiecanej stała się wśród niej kultowa.

Osobą godną uwagi jest niewątpliwie prof. Julian Aleksandrowicz, autor licznych prac dotyczących najczęściej, choć nie wyłącznie, zdrowia – rozumianego, jak byśmy to dziś powiedzieli – na sposób holistyczny. Nie bez przyczyny on właśnie jest autorem wstępu do książki Lucyny Winnickiej pt. Podróż dookoła świętej krowy17. Wstęp ten zaś syntetycznie przedstawia idee, dziś śmiało mogące otrzymać znak firmowy New Age (książka Winnickiej ukazała się w 1987 r., ale wcześniej jej fragmenty publikował „Przekrój”). L. Winnicka była jedną z prekursorek działań, wpisujących się pod szyld „nowej świadomości”. Odbyła fascynującą podróż na Wschód, nie tak typową jak modne hipisowskie „pielgrzymki”, ale stawiającą podróżniczkę wobec całej gamy problemów wpisujących się w zasięg zainteresowań Nowej Ery. Owocem tej podróży jest właśnie wspomniana książka, ale i późniejsze, praktyczne działania jej autorki. Najważniejszą może z nich jest zaszczepienie na polskim gruncie metody rebirthingu. W 1979 r. na zaproszenie Winnickiej przyjechał po raz pierwszy do Polski twórca tej metody, ufundowanej na gruncie indyjskiej jogi, acz mocno zmodyfikowanej – Leonard Orr. W konsekwencji powołano Sekcję Jogi Oddechowej Rebirthingu, działającą przy Stowarzyszeniu Radiestetów w Warszawie18. Rebirthing zostaje włączony w nową formę organizacyjną stworzoną przez Winnicką – chodzi o Akademię Życia, która ma wyraźny profil psychoedukacyjny. I nie widać tu znamion charakterystycznych dla instytucjonalnych form pomocy psychologicznej; model pacjent-lekarz, wizyta-porada zastąpiono „treningiem”, w którym żywo uczestniczy kilkanaście osób zainteresowanych samorozwojem psychologicznym i duchowym. I to wydaje się czymś w polskiej rzeczywistości nowym.

Akademia Życia wciąż funkcjonuje… Fot. z: https://www.akademiazycia.pl/index.php

Innym przykładem nowatorskiego działania psychoterapeutycznego jest niewątpliwie warszawskie Laboratorium Psychoedukacji. Grupa psychologów, zainspirowanych atmosferą kontestacji lat 70., postanowiła założyć centrum terapii o innym niż dotychczas charakterze. Należy podkreślić, iż charakteru aktywności osób poszukujących alternatywnych stylów życia nie można widzieć jednowymiarowo: jak pośród pierwszych polskich buddystów spotkamy hipisów, tak i pośród nowatorów – psychoterapeutów nie brak zarówno buddystów, jak i osób, choćby tylko „mentalnie” związanych z nurtem hipisowskim. Podobieństwo postaw, mimo różnicy w formie realizacji, leży w głęboko pojętym postulacie wewnętrznego rozwoju, samodoskonalenia, wolności wewnętrznej i pracy nad sobą, pociągającym za sobą stosowanie praktyk zmierzających do poznawania i poszerzania granic samoświadomości. Laboratorium Psychoedukacji jest niewątpliwie przykładem tych dążeń – i to zarówno jeśli idzie o psychoterapeutów, jak i klientów. Psycholog, związana od początku z Laboratorium, mówi: „Na początku, czyli po koniec lat 70. przychodzili do nas młodzi ludzie związani z kontrkulturą – studenci, artyści, ludzie wolnych zawodów”19.

Nieprzypadkowo też wielu aktywnie działających terapeutów jest równocześnie adeptami buddyzmu zen (jak W. Eichelberger, prowadzący do dziś grupy Gestalt). Znana nam już z Akademii Życia formuła treningu realizowana jest także tutaj. Profesjonalna „klasyczna” pomoc psychologiczna wzbogacana została zarówno o elementy technik wschodnich – ćwiczenia hatha jogi, sesje medytacyjne w wersji zen, jak i o własne, wypracowane w Laboratorium sposoby ekspresji w formie tzw. biegów transowych. Znane chociażby z Instytutu Esalen formy psychoterapeutyczne stosuje się  tu od lat – to właśnie w Laboratorium wprowadzono najszybciej w Polsce znane dziś szeroko metody Gestalt czy bioenergetykę.

Wszystkie fakty, które do tej pory podawałam dotyczą inicjatyw – nazwijmy je –  „pre-new age’owych”, stanowiących formę działań pionierskich (choć przecież i samoistnych!), zanim w latach 90. XX w. nastąpił znaczący skok ilościowy różnorodnych praktyk społecznych związanych z ideami Wodnika.

Bo chociaż na Zachodzie Europy i w Ameryce już w połowie lat 80. rozpoczął się „pochód” New Age, to w Polsce sytuacja polityczna nie wytwarzała sprzyjającego dlań klimatu. Lata 80. ubiegłego wieku rozpoczęły się w kraju pod znakiem nadziei związanych z Sierpniem i ruchem Solidarności. Na marginesie – ten polski fenomen przez jednego z badaczy zjawiska „orientalizacji” Zachodu został nazwany „polską jogą” – fakt ten przytacza polski znawca przedmiotu, wielokroć przywoływany przeze mnie, S. Tokarski20. Należy wątpić, czy sami uczestnicy Sierpnia przystaliby na to określenie, pozostawiam je jednak jako przykład niekonwencjonalnego widzenia tamtych wydarzeń, a przy okazji dowód, jak uniwersalizuje się pojmowanie jogi. 

Stan wojenny brutalnie położył kres drodze do niepodległości kraju i osoby ludzkiej.  Dopiero lata 90. przyniosły Polsce wielką zmianę polityczną, suwerenność, otwarcie granic, wolność prasy i wszelkich inicjatyw obywatelskich – dlatego też obserwować możemy wzmożony ruch inicjatyw wpisujących się mniej lub bardziej wyraziście w obszar Nowego Wieku.

Wraz z latami 90. pojawia się nowa praktyka rejestrowania grup o charakterze parareligijnym. Oto rejestrują się one nie jako wspólnoty wyznaniowe, ale jako stowarzyszenia lub fundacje21. Zatem, podobnie jak na Zachodzie, pojawiają się nowe formuły organizacyjne, często zresztą nazwa czy struktura „fundacji” czy „instytutu” stanowi import, wraz z importem „wyznania”.  Ale spostrzec można i inną interesującą tendencję – wokół stowarzyszenia, fundacji, instytutu (nazwa nie jest teraz istotna) wyrasta wydawnictwo, czy to książkowe, czy periodyczne. Zresztą system polegający na  realizowaniu zarówno praktyki duchowej wedle wskazań mistrza, jak i propagowaniu tychże wskazań w publikacjach jest dość dobrze znany w Indiach; przy aśramach często znajdują się oficyny wydawnicze zajmujące się tylko i wyłącznie publikowaniem spisanych nauk guru. Schemat ten funkcjonuje także w USA i Europie przy ośrodkach buddyjskich, hinduistycznych i innych. Czasem ta forma działalności zostaje poszerzona o różnego typu szkoły, w których realizowane są postulowane przez mistrza idee albo też o wspólnoty wiejskie. Najniezwyklejszym i największym tego rodzaju zamierzeniem była budowa słynnego miasta Auroville w Indiach, zogniskowanego wokół  nauk Vivekanandy i Aurobindo; przybywało tu zresztą sporo osób związanych z kontrkulturą. Okazuje się zatem, iż współczesne „ośrodki” czy „centra” przejmują rolę starodawnych aśramów. U nas na znacznie mniejszą skalę także mamy do czynienia z podobnym zjawiskiem. Na przykład grupa Ananda Marga nie tylko dysponowała własnym pismem pt. „Brzask”, ale także miała farmę, u stóp Śnieżki w Karkonoszach, a organizowała również imprezy w rodzaju Festiwalu Ekologii Neohumanistycznej w Głębocku. Casus krisznuitów także byłby tu na miejscu.

Postulaty samorozwoju znajdują również oddźwięk w praktyce życia wspólnotowego. W Polsce na fali idei hipisowskich komun zrodziła się moda na wyjazdy w Bieszczady, o czym napomknęłam wyżej. Z nowszych czasów podam tylko przykład osady „Rainbow Village” w Kopańcu w dawnym woj. jeleniogórskim, której mieszkańcy współpracowali z Fundacją Kultury Ekologicznej w Jeleniej Górze, albo „Wojtówki” na Dolnym Śląsku, związanej z nurtem antropozoficznym22. Stałe ośrodki terenowe, prowadzone przez osoby w nich mieszkające i w praktyce życiowej realizujące idee Wodnika są w Polsce wciąż nieliczne, tym bardziej  warto wymienić dwa istniejące do dziś, są to:  „W Służbie Życia” i „Mandala”23. Ten pierwszy działa na terenie gospodarstwa w wiosce Rozdziale w Beskidzie Wyspowym, miejscu zwanym przez założycieli ośrodka – Tęczową Doliną. Odbywają się tu seminaria „nowej duchowości”, warsztaty, prowadzi się uprawy biodynamiczne, itd. Drugi ośrodek znajduje się koło Targoszowa w Beskidzie Małym.

Powstają zatem stowarzyszenia, fundacje, instytuty, kluby, policealne szkoły, a nawet… uniwersytety z wodnikowym programem. Organizowane są liczne kursy, na których zdarza się, że uczestnicy nauczani są różnych technik, które na Wschodzie od setek lat uważane były za sakralne, a które teraz zostają z tego wymiaru wyłączane, przynajmniej explicite (co najwyżej uznawane za „duchowe”, w szerokim sensie tego słowa) oraz zobiektywizowane za pomocą paramedycznej czy psychologicznej nomenklatury i usytuowane w płaszczyźnie samorozwoju jednostki, niekoniecznie wyznającej religię, w ramach której niegdyś dana technika się rozwijała. Stanowi to jeden z rysów charakterystycznych dla chcącego uchodzić za uniwersalny „języka” Nowej Ery. Jest to zresztą wyrazem głębiej tkwiącego przekonania ludzi Wodnika dotyczącego fundamentalnych dlań założeń, wyrażającego się skrótem „wielość ścieżek duchowych – jeden cel”. Tak stało się z jogą, czy medytacją; oczywiście pojawia się problem: z jaką jogą czy medytacją mamy tu do czynienia? Wśród obserwatorów procesów recepcji idei i praktyk orientalnych pojawił się termin karma-cola, będący ironicznym komentarzem do umasowionej i popularnej formuły, w jakiej ta recepcja się odbywa (nie rozwijam w tym miejscu tego problemu, jako że zamierzam zająć się nim nieco szerzej w Rozdziale V).

Oprócz podanych przykładów obrazujących aktywność środowisk skupionych wokół konkretnej osoby mistrza, funkcjonują ośrodki wpisujące  się w nurt „nowej świadomości”  w nieco odmienny sposób, oparte na programie synkretycznym, nie odwołującym się do jednej szczególnej ścieżki duchowej czy nauk jednego guru. Prowadzą najczęściej działalność „kursowo-warsztatową”, organizują wykłady, spotkania, nieraz też oferują przeróżne akcesoria i książki. Jako przykład można podać Centrum Odnowy Psychofizycznej, Rekreacji i Samodoskonalenia SOURCE (Katowice). Organizacja ta posiada także sklep oferujący: „Asortyment związany z psychofizycznym i duchowym rozwojem”. Takie placówki oferujące np. amulety, kryształy, kasety itd. znane są oczywiście na Zachodzie i w USA. Inne przykłady: Centrum Natura Vera, Kahuna Heicentrum, Centrum Medycyny i Bioterapii; warsztaty doskonalenia osobowości, medycyna alternatywna, radiestezja, kursy reiki, kurs metody Silvy są najczęściej proponowane przez tę ostatnią i inne  tego rodzaju placówki. Dalej: Fundacja Wiedzy Wedyjskiej (Warszawa), Fundacja Eko-Oko, która oprócz akcji związanych z ekologią organizuje spotkania otwarte i warsztaty medytacyjne, współpracuje też ze wspólnotą zen Kannon, Fundacja Homo Homini Frater z Opola, oferująca np. Kursy Rozwoju Duchowego; specyficzną nazwę, przypominającą głośną organizację powstałą w Stanach Zjednoczonych Ameryki – Human Potencial (Ruch Ludzkiego Potencjału), ma działające w Polsce Międzynarodowe Centrum Rozwoju Potencjału Ludzkiego i Terapii Naturalnej. Łączenie technik związanych z medycyną alternatywną i rozwojem duchowym nie jest niczym dziwnym w obrębie ideologii Nowej Ery; traktowanie osoby ludzkiej holistycznie pozwala na taką formułę. Skoro padło to określenie wymienię jeszcze tylko Holistyczny Ośrodek Treningowy współdziałający z Polskim Towarzystwem Transpersonalnym. I jeszcze: Centrum Rozwoju osobowości AURA w Krakowie, Centrum Rozwoju Duchowego DRACO w Łodzi (kursy dla szamanów polskich i Huna), Ośrodek Samorozwoju i Doskonalenia Umysłu CRYSTAL  p. Soporowskich (publikujących zresztą w „Czwartym Wymiarze”). Nie sposób jednak wyczerpać rejestru nazw, jest ich bowiem parę setek, nie ma zresztą takiej potrzeby, zatem poprzestanę na podanych wyżej przykładach. Dodam tylko, że w 1994 r. w Centrum Sztuki Współczesnej Tanna Jakubowicz-Mount, wraz z grupą socjologów, psychologów, filozofów utworzyła Polskie Towarzystwo Transpersonalne. Notka prasowa głosi: „Mamy wspólne zadanie: obalenie mitu, że szczęście człowieka zależy od stanu posiadania czy kariery (…) Kończy się era posiadania, zaczyna era człowieka”. Towarzystwo organizuje treningi, warsztaty, działania teatralne, chcąc „otwierać serca i umysły – poprzez treningi i sesje terapeutyczne przezwyciężać egocentryzm, lęk i ignorancję”24.

Inną formą organizacyjną są kluby – tym razem wystarczy rzecz tylko zasygnalizować, i tak: już od początku lat 90. XX w. przy Nowohuckim Domu Kultury działał Klub Ezoteryczny, a podobne zawiązywane były w największych miastach Polski przez entuzjastów wysokonakładowych periodyków oferujących szerokie spektrum zagadnień wpisujących się w nurt Nowej Ery (por. niżej).  

Warto również podać kilka przykładów jednorazowych inicjatyw wodnikowych. Niezwykłym wydarzeniem tego rodzaju była impreza zorganizowana w Krakowie w 1988 r. – Tydzień medytacji pod Wawelem. Odbył się oto zjazd dwunastu mistrzów różnych tradycji duchowych świata, pojawili się również radiesteci, makrobiotycy, psychoterapeuci. Organizatorem tego przedsięwzięcia był niemiecki animator New Age Wolfgang Dahlberg. Siedzibą zaś – teatr STU i Centrum Odnowy Psychobiologicznej i Psychoedukacji. Wykładowcami byli m.in. Ole Nydhal, mistrz buddyzmu tybetańskiego, mający od lat uczniów w Polsce i regularnie tu przyjeżdżający, Richard Baker, mistrz zen, Zalman Schachter, rabbi, kontynuator tradycji chasydzkiej i inni25. W końcu maja 1997 r. w Krakowie odbyło się ponownie podobne wielkie, międzynarodowe spotkanie, a w tym samym roku w Warszawie w Zamku Ujazdowskim miała miejsce impreza zatytułowana Nowy wspaniały świat New Age26.  Nieco innego typu inicjatywa to Spotkania Sztuki Inspirowanej Medytacją, które planowano we Wrocławiu 1993 r., mające łączyć idee festiwalu muzycznego i plastycznego oraz prezentacje typu performance27. Jeszcze inna inicjatywa, związana była z emitowanym przez telewizję polską serialem Przystanek Alaska, który zawierał całą gamę wodnikowych treści,  a jego  ciepłe  przyjęcie przez widzów doprowadziło do organizowania swego rodzaju zlotów nazywanych Przystankiem Olecko (od 1994 r. w Olecku, region warmińsko-mazurski, można też wspomnieć o odbywających się do dziś spotkaniach w  Głębocku).

Wiele  z   istniejących  w  tej  czy innej  postaci  organizacji  oferuje  całą  gamę kursów, warsztatów, treningów  – one właśnie stały się najszerzej stosowaną formą przekazu, a także obok wydawnictw – najbardziej nośną społecznie. Ale osoby zainteresowane technikami, metodami i ideami wodnikowymi mają również możliwość uzyskiwania wiedzy w wielu, działających praktycznie we wszystkich większych miastach, dwuletnich szkołach. Czymś nowym natomiast jest odwołanie się do takiej formy działalności edukacyjnej, jaką jest uniwersytet. W Warszawie na początku lat 90. XX w. pojawił się Światowy Uniwersytet Duchowy. W 1995 r. rozpoczęcie działań ogłosiła Akademia Astrobiologii (przy „Jupiterze” w Łodzi). Warto przytoczyć pełne brzmienie ogłoszenia: „Akademia Astrobiologii ogłasza nabór na rok szkolny 1995/96 na kierunki: astropsychologa, parapsychologa, radiestety, specjalisty odnowy psychobiologicznej – z tytułem magisterskim. Przedmioty w zależności od kierunku: psychologia, bioenergoterapia, psychografologia, astrologia, shiatsu, DU, tarot, symbolika, numerologia, masaż klasyczny itd. Wykładowcy m.in.: dr A. Wiszniewski, dr W. Dudek, J. Prokopiuk, L.E. Stefański, A. Podwodny, J. Kryg, H. Wilda-Kowalska, D. Tarczyńska. Cerfyfikat międzynarodowy uprawniający do wykonywania zawodu z prawem otwierania własnej działalności”28. W kadrze pojawiają się również nazwiska dr P. Karpowicza (wiceszefa Polskiego Towarzystwa Transpersonalnego) i Leszka Mateli. Niektóre z tych nazwisk znajdziemy na łamach „Nie z tej Ziemi” i „Czwartego Wymiaru”.

Tu już nie mamy do czynienia z praktykami niewielkiej grupy osób, obserwujemy fakt prowadzenia zaplanowanej działalności, obliczonej na szkolenie kadr, ujmowanie pewnych specyficznych specjalności w ramy zawodu, formułowanie przedmiotów w sposób analogiczny do tradycyjnych szkół.

Innym aspektem związanym z przekazem treści są wydawnictwa i periodyki. Niektóre środowiska ograniczały się do kręgu wyznawców i sympatyków – mamy wtedy do czynienia z wąskim zasięgiem ruchu wydawniczego: druki, ulotki, broszury, niskonakładowe periodyki adresowane są do wąskiej grupy i kolportowane „wśród swoich”29. Inne – upubliczniają teksty w formie książkowej lub jako czasopisma (schemat „ośrodek-wydawnictwo”). Na najszerszym polu działają nowo zakładane wydawnictwa, a ich prawdziwy rozkwit nastąpił między 1990 a 1995 r. W tym miejscu powrócę do postaci Jacka Santorskiego, prekursora wielu działań, w tym i wydawniczych. Jego inicjatywą był np. periodyk pod nazwą „i” –  „Miesięcznik Trochęinny” (pisownia oryginalna) wydawany przez PUSTY OBŁOK, wydawnictwo założone w 1985 r. (właścicielem był Bolesław Rok). W latach 90. powstało wydawnictwo „Jacek Santorski & CO Agencja Wydawnicza”. Dzięki niemu zostają udostępnione polskiemu czytelnikowi pozycje dotyczące zarówno współczesnej psychoterapii, jak i buddyzmu, czy „głębokiej ekologii”. Wymieńmy parę tytułów: Filozofia wieczysta A. Huxleya, Podróż na Wschód C. G. Junga, Strażnik Dharmy (teksty buddyjskie), Poszukiwanie jedności. Nauka i mistyka R. Weber, Współcześni mistycy i mędrcy A. Bancroft30. Koniecznie należy dodać, że dziś książki te zapewne wciąż wchodzą w skład „kanonu”, ale są wypierane przez inny zestaw (o czym w Rozdz. V). To istotne, wszak „ludzie New Age rozpoznają się po lekturach”31.

Przykłady periodyków. Zbiory własne

Ważną dziedziną działalności grupy skupionej wokół wydawnictwa Pusty Obłok i miesięcznika „i” była inicjatywa powołania Fundacji Ekologicznej Alternatywy32. Celem fundacji miało być prowadzenie warsztatów nakierowanych na rozwój duchowy i samoedukację, koncerty muzyki naturalnej, spotkania z nauczycielami duchowymi i ludźmi zaangażowanymi w ruch ekologiczny, działania artystyczne, zajęcia edukacyjne dla nauczycieli i młodzieży szkolnej. Nakładem fundacji miał się ukazać Przewodnik po alternatywnej Polsce.

Na najszerszym polu wydawniczym działają oficyny nie związane z żadną konkretną grupą, wydające książki z interesującej mnie dziedziny albo obok innych pozycji, albo się w nich specjalizujące. Jednym z najbardziej zauważalnych na rynku wydawnictw jest w tym okresie poznański REBIS, który swe propozycje ujmuje w serie wydawnicze, np.: Seria z Wodnikiem, Wschód Zachodowi czy Biblioteka Nowej Myśli (ale wydaje też innego rodzaju literaturę). Niezwykle czynne do dziś jest  wydawnictwo   LIMBUS,   wydające   w   serii  Nirwana   wiele sztandarowych pozycji Nowego Wieku,   prowadzące  sprzedaż   zamówionego  tytułu  na  adres  domowy,  zaś katalogi wydawnicze dołączane bywają do stron pisma o new age’owym profilu pt. „Nieznany Świat”  (dziś pozycje LIMBUSA można zakupić drogą internetową np. za pośrednictwem największej księgarni internetowej „merlin”). W Zakopanem w tym czasie rozpoczyna działalność oficyna używająca wprost nazwy ruchu, nazywa się bowiem NEW AGE. Funkcjonuje tu też inna, o nazwie AQUARIUS (Wodnik). Charakterystyczne dla new age’owego sposobu działania jest to, że oficyna (np. dopiero co wymieniona) jest organizatorem specjalnych kursów, np. tzw. „tygodni wtajemniczeń”. W Łodzi działa wydawnictwo RAVI (wydawcą jest znana postać, propagator zmodyfikowanej wersji jogi, organizator kursów – Leszek Żądło), w Poznaniu BRAMA, w Krakowie ASTER, w Bydgoszczy ARCANUM, w Sosnowcu wydawnictwo MITRA wydaje dzieła R. Steinera. We Wrocławiu ma swą siedzibę wydawnictwo THESAURUS PRESS, wydające m.in. teksty Krishnamurtiego, C. R. Rogersa, literaturę zenistyczną oraz ASTRUM. Tymczasem oficyna wydawnicza PEGAZ z Warszawy jest interesującym przykładem kontynuacji pracy poprzedników: pod jej auspicjami ukazało się wznowienie nauk Ramany Maharishiego, opierające się na przekładzie W. Dynowskiej dokonanym w ramach wspomnianej przeze mnie Biblioteki Polsko-Indyjskiej. Inny przykład: Leon Zawadzki przysposobił wznowienie rozmów z innym mistrzem duchowym Indii – Maharajem, „odkrytym” przez M. Frydmana. Książka ukazała się w 1992 r. w cyklu Biblioteka Wiedzy Potrójnej. Warto przy tym wspomnieć o technicznych aspektach wydania: przygotowania do druku dokonała Pracownia Doskonalenia Wewnętrznego „Arka”, a skład komputerowy wykonało Centrum Wydawnicze „Atma” (atma w hinduizmie to „dusza”). Tu już widać nieśmiałe próby budowania na polskim gruncie pewnej wspólnoty, widać współpracę między autonomicznymi grupami osób połączonych jednak wspólnym działaniem na rzecz określonego celu. Inne warszawskie wydawnictwa, których już sama nazwa wiele nam powie to: ATHANOR, CZAKRA, MEDIUM, SPAR. Jednym z pierwszych wydawnictw tego typu był warszawski PRZEDŚWIT (1982).

Nie lada fenomenem jest katowickie wydawnictwo VERBUM. Jego różnorodne działania są specyficznym dla ruchu wodnikowego rodzajem aktywności. Cały repertuar zagadnień kojarzonych z Nową Erą można znaleźć w wydawanym cyklicznie „Informatorze Wydawniczym”. Od starożytnych poematów, poprzez ezoteryczny cykl E. Schure’a Wielcy wtajemniczeni (każda książeczka poświęcona jest innej postaci: od Ramy poprzez Hermesa po Jezusa), gnostycką Ewangelię Tomasza, serię Biblioteka Buddyjska, broszurowe wydania pouczeń tybetańskich mistrzów, po teksty popularyzujące głodówki i inne z zakresu medycyny alternatywnej. Z VERBUM związany jest także periodyk „Arcanum” wychodzący od 1990 r. pod red. M. Knafela, a poświęcony „psychofizycznemu i duchowemu rozwojowi człowieka, jego pasji poznawczej i dążeniu do samorealizacji”. W 1992 r. pod. red. M. Górnego zaczął ukazywać się periodyk „Eremita” – „ekskluzywny magazyn mistyczny”. Jeszcze innym dokonaniem edytorskim VERBUM jest ukazujący się zaledwie w 1000 egz. periodyk „Pentagram”, tym razem adresowany do określonego środowiska, związanego z różokrzyżowcami. Ale i na tym nie koniec. VERBUM, podobnie zresztą jak inne tego rodzaju wydawnictwa, rozprowadza również kasety magnetofonowe. Jakie? Oczywiście medytacyjne – oto znajdziemy w ofercie wydawniczej „medytację na saksofonie tenorowym”, czy „medytację śpiewu alikwotów”.

Niezwykle ważna dla popularyzowania idei Nowego Wieku (i gratka dla badacza!) była decyzja podjęta przez środowisko skupione wokół VERBUM o wydawaniu pisma o nazwie „interior”, z charakterystycznym zresztą podtytułem: „magazyn satwiczny”33. Tematyka pisma dotyczy medytacji, zdrowia, wegetarianizmu, jogi, nauk Osho Rajneecha, nie brak oczywiście spisu polecanych lektur. W nr 3 można znaleźć informację o powstaniu bazy danych i „sieci”. Stąd już blisko do idei znanej z pism czołowych przedstawicieli New Age w USA – czyż to nie M. Ferguson mówiła o „konspiracji” Wodnika, o „sieci” opozycyjnej wobec symbolu „budowli”, charakteryzującej hierarchiczne społeczeństwo dotychczasowe? Sieć ma inne cechy i inne cele – pozwala ludziom się rozpoznawać i komunikować, ale jednocześnie zachować niezależność34.

Koniecznie musimy tu pozwolić sobie na dłuższy cytat, rzecz jest bowiem charakterystyczna dla ruchu Wodnika, a na gruncie polskim – dość rzadko tak dobitnie formułowana: oto jak redaktorzy tłumaczą, po co powstaje baza danych: „wydawca może zlecić druk drukarni stosującej ekologiczne technologie, a papier, który kupuje może pochodzić z makulatury. Wymaga to jednak skontaktowania wydawcy z odpowiednią drukarnią. (…) Ekologiczna drukarnia może poszukiwać wydawnictw publikujących treści ekologiczne, duchowe, holistyczne (…) Czytelnik kupując publikację powstałą w takiej kooperacji nabywa poszukiwaną książkę, równocześnie wnosi swój wkład w działania ekologiczne. Może chcesz skorzystać z porad lekarza, który sam jest wegetarianinem, a lekarz może szuka pacjentów, którzy uprawiają medytacje i żywią się produktami biodynamicznymi. Rolnik szuka odbiorców swoich biodynamicznych marchewek, może zainteresuje się tym hurtownik, który popiera idee holistyczne (…). Ilość takich przykładów można mnożyć, myślę jednak, że rozumiesz idee pozytywnej sieci [podkreślenie autorki]. Skontaktujemy odpowiednich ludzi ze sobą, same dane natomiast posłużą do wydania na dyskietce oraz w postaci książkowej katalogu (…)”35.

Widać tu wyraźnie usiłowanie budowy społeczności wyrażającej się poprzez wodnikową filozofię w konkretnych działaniach, widać pracę zmierzającą do stworzenia obszarów „świadomego życia”, tak by realizacje „cząstkowe” poszczególnych jednostek i grup współgrały ze sobą, uzupełniały się i dopełniały. Jednym słowem mamy do czynienia z próbą budowania na gruncie polskim „sieci Wodnika”. Próbą jednakże skromną i nie mającą – o ile wiadomo – znaczących konsekwencji. Ale – nie jedyną. Otóż w miejscowości Wesoła-Stara Miłosna funkcjonuje organizacja o nazwie „Energia Życia”, prowadząca sprzedaż wysyłkową książek i kaset, organizująca także sesje rebirthingu i czakroterapii, ale co może ważniejsze – zajmująca się również kontaktowaniem ze sobą ludzi, których interesuje określona dziedzina: można uzyskać adresy terapeutów, wydawnictw, stowarzyszeń itd. Organizacja prowadzi Krajowe Biuro Informacji założone przez E. Berga – zatem widzimy tu kolejny przykład budowania wodnikowego „banku danych”36. Można by jeszcze dodać Biuro Organizacyjno-Informacyjne „Om” z Katowic.

W „Gazecie Wyborczej” ukazał się krótki artykuł o ciekawym tytule „Dzieci dzieci-kwiatów”. Czytamy: „Potomkowie pokolenia, które w latach 60. buntowało się przeciwko społeczeństwom bogatym i zhierarchizowanym, nie są skłonni rzucać się w kolejne rewolucje. Im zależy na przebudowie wewnętrznej, na nowej świadomości”. Autorka, Helena Zaworska, przeprowadziła rozmowę z wydawcami literatury New Age, właścicielami oficyny o nazwie MEMFIS, z Sopotu. To, co z tej rozmowy wynika warto potraktować jako pewien model: widać tu bowiem postawę usiłującą łączyć głębokie zainteresowania osobiste z działaniem zawodowym, inaczej mówiąc, wydaje się rzeczą charakterystyczną właśnie dla wydawców tego rodzaju literatury, iż są oni rzeczywiście poruszeni problematyką, którą udostępniają w publikowanych przez siebie książkach, bez względu na komercyjny sukces (choć oczywiście nie jest to reguła, zwłaszcza w dużych wydawnictwach). Otóż wydawcami i jednocześnie prowadzącymi księgarnię ezoteryczną są dwudziestokilkuletni ludzie, którzy przyznają, że „chodzi o poznanie sił i możliwości zawartych we wnętrzu człowieka i nie wykorzystanych”, „człowiek chce się uzdrowić różnymi sposobami,  poznaje  np.  magię Kahunów [wydana w MEMFIS książka Magia Kahunów Maxa Longa – przyp. autorki], która była jednym ze sposobów. Dochodzi do tego wiedza psychologiczna, którą dysponujemy w XX w. To są dwie drogi, które zdążają do tego samego punktu i teraz właśnie się spotykają”. Wyrażona w ostatnim cytowanym zdaniu myśl jest bardzo istotna dla adeptów Nowej Ery. To, co może jeszcze zainteresować to odpowiedź wydawców na pytanie o adresata literatury przez nich wydawanej i o proces tworzenia się środowiska: „są malarze, muzycy, dużo studentów. Myślę, że istnieje między nami jakaś wspólnota. Księgarnia rozszerza nasze kontakty”. I tu pewnie tworzy się cześć „sieci”37.

I jeszcze jeden przykład. „Jest w Krakowie takie miejsce, gdzie spotykają się ludzie zainteresowani wiedzą ezoteryczną, medycyną niekonwencjonalną i tym wszystkim, co niesie ze sobą ruch New Age”38. Wpierw, w 1992 r., powstał zaledwie sklep z książkami (jego założycielka mówi, że zainspirowały ją ośrodki zachodnie) oraz akcesoriami ezoterycznymi (olejki zapachowe, karty do wróżenia, radiestezyjne przyrządy, itd.). Potem zaczęto organizować seminaria, warsztaty, kursy. Prowadzone są medytacje, poradnictwo wróżek, horoskopy, ale i kurs z psychologii sukcesu. Planuje się filie w różnych miejscach kraju. Działa księgarnia wysyłkowa oraz oficyna wydawnicza ASTER. Tak zrodziło się Centrum Ezoteryczne „Ciało-Umysł-Duch” (w skrócie CUD). Wytworzył się krąg ludzi zainteresowanych. Kto m.in. bywa w CUDzie? Lech Emfazy Stefański, Andrzej Szyszko-Bohusz, Andrzej Donimirski. 

Kraków, lata 90. u.w. Księgarnia. Fot. własne

Powinnam w tym miejscu krótko omówić periodyki związane z ideami Nowej Ery – ponieważ jednak w Rozdziale IV zamierzam przyjrzeć się ogólnie czasopismu „Nie z tej Ziemi” i jego kontynuacji – „Czwartemu Wymiarowi”, a pragnę to uczynić, biorąc pod uwagę „tło” (czyli inne periodyki tego rodzaju) – tam zatem omówię pisma o tym profilu. 

New age’owe idee nie wzbudzały zbyt wielu emocji w środowiskach opiniotwórczych, a jeśli już, to niemal wyłącznie w ośrodkach katolickich. Zresztą wiele przetłumaczonych na język polski pozycji książkowych, a także prac polskich autorów, jakie pojawiały się na naszym rynku księgarskim, uznać można za polemiczne wobec Nowego Wieku właśnie z perspektywy chrześcijańskiej. Można by nawet powiedzieć, że polska publiczność zapoznawała się z wodnikowymi ideami, przynajmniej częściowo w wersji „przefiltrowanej”, a to nie mogło nie wpłynąć na formę recepcji (znamienne np., że polscy czytelnicy nie doczekali się w tym czasie na przetłumaczenie fundamentalnej dla NAM pracy M. Ferguson).

Jak już wspomniałam wyżej, wodnikowe idee rozprzestrzeniały się najszerzej dzięki publikacjom – książkom i czasopismom. Media o większym zasięgu – radio i telewizja wykazywały umiarkowane zainteresowanie zagadnieniami związanymi z New Age’em, niemniej należałoby poświęcić im w tym miejscu choć krótki akapit. Zatem – kilka przykładów: w 1994 r. TV emitowała w programie II cykl audycji pt. Era Wodnika, w których przedstawiano idee i ludzi związanych z nurtem Nowej Ery – była więc mowa o gnozie, astrologii, numerologii itp., prezentowano też dorobek artystyczny, np. malarstwo inspirowane ideami New Age (można tu też dodać przykład prezentacji twórczości plastycznej i rozmowy z malarzami na łamach „Nie z tej Ziemi”, czy też specjalne audycje poświęcone muzyce New Age na falach programu III PR). Gościli w programie J. Prokopiuk, A. Donimirski – autorzy znani m.in. ze szpalt pism, którymi się zajmę. Również w połowie lat 90. w Telewizji Polonia pojawił się program Zaułek tajemnic (1996 r.), zaś Polsat zaplanował cykl pt. Czwarty wymiar, który miał podejmować zagadnienia związane z parapsychologią.

Wspomnę teraz o charakterystycznych inicjatywach Ery Wodnika, łączących się z  astrologią, wielce przecież dlań znaczącą. Na początku lat 90. XX w. rozpoczęło działalność Warszawskie Koło Astrologiczne, które m.in. przyczyniło się do zorganizowania spotkań w Górach Świętokrzyskich; ich program obejmował całą gamę wodnikowych tematów, oto niektóre: idee Wodnika w praktyce codziennego życia, leczenie holistyczne, terapia kwiatowa i zapachowa, medytacja, hatha joga, muzyka New Age, itd.39.

Nie sposób pominąć przy tej okazji działalności Leszka Weresa, autora licznych książek poświęconych tematyce astrologicznej. W 1994 r. została wznowiona działalność Galerii Ars Hit i powołano Salon Astrologii Humanistycznej w Warszawie, z inicjatywy Weresa właśnie. Oto znamienne tytuły wykładów prowadzonych w ramach działalności Salonu: Od wojownika do mistyka – czyli zodiakalny rozwój każdego człowieka,czy Prawda o Erze Wodnika. Ale przecież polskie tradycje astrologiczne sięgają czasów dużo wcześniejszych:  Polskie Towarzystwo Astrologiczne działało w Bydgoszczy już przynajmniej od 1937 r., a podobne – w Warszawie pod prezesurą J. Starży-Dzierzbickiego – od 1928 r. Nie ma tu miejsca na dokładny rejestr nazwisk, ale wypada wymienić jeszcze co najmniej dwa: Leszek Szuman i Włodzimierz H. Zybertal. Aktywność tego ostatniego jest imponująca, jest autorem wielu książek, zajmuje się astrologią, psychotroniką, zjawiskami paranormalnymi, ostatnio także w ramach własnego Laboratorium Energii Subtelnych, jest też związany z nurtem ekofilozofii (cykl wykładów Miejscem człowieka jest Ziemia).  Oczywiście, zarówno astrologię, jak i zjawiska psychotroniczne usiłuje się wpisać w ramy obiektywnej wiedzy i badać przy pomocy narzędzi naukowych.

Na podłożu astrologii, choć przetworzonej na swój sposób, oparła swój program formacja o nazwie Międzynarodowe Centrum Odnowy Ludzi i Ziemi ANTROVIS, mająca swą siedzibę we Wrocławiu, a filię w Warszawie. Antrovis rozpoczął swą działalność w 1990 r., ukazało się o tym kilka wzmianek w prasie (w tym w „Nie z tej Ziemi”). Centrum zorganizowało otwarte wykłady dla wszystkich zainteresowanych, ale tylko ci z uczestników, którzy wykazali najwięcej zapału zostali zaproszeni do odbycia specjalnego kursu. Przez kilka lat Antrovis organizował trzystopniowe kursy o coraz wyższym stopniu „wtajemniczenia”. Przekaz wiedzy miał zatem charakter po trosze ezoteryczny, przy czym nie każdy z chętnych ukończył wszystkie kursy, decydowała bowiem nie tylko wolna wola uczestnika, ale opinia prowadzących (adepci otrzymywali lub nie zaproszenia na następny kurs). I tu rzecz ciekawa – początkowo otwarta formuła stopniowo ulegała zamknięciu, wykłady stawały się dostępne tylko dla członków Centrum lub osób przez nich rekomendowanych, zaś kursy po wyczerpaniu przekazu  III  stopnia  nie  zostały  wznowione.  Ta  jednorazowa  „akcja” była zgodna z wyrażoną przez szefów Centrum myślą, iż swoiście pojęta ewolucja świata zmierza ku punktowi kulminacyjnemu, należało zatem zebrać osoby godne wiedzy, uzbroić je w „prawdę”, po czym pozwolić im działać samodzielnie aż do dnia, w którym nastąpią przewidziane wypadki (rodzaj „końca świata”). Antrovis propagował swe idee także w formie książek publikowanych w serii Biblioteka Antrovisu (np. Istota Wszechświata), rzadko dostępnych w szerokim obiegu, szczególnie w ostatniej fazie istnienia Centrum; sprzedawano  je  na  wykładach,  kursach  lub  w siedzibie,  gdzie można było też nabyć kasety mające wyciszać umysł. W 1993 r. ukazał się pierwszy numer periodyku „Nowy Kosmos”, z podtytułem Ponad zwyczajnym myśleniem. I tu pojawia się charakterystyczna dla „sieci” wzmianka w liście od redakcji: „jesteśmy rodzajem banku informacji, punktem kontaktowym dla ludzi zajmujących się zagadnieniami energetycznymi”40.

Nie należy, co prawda, łączyć bezpośrednio New Age z ruchem ekologicznym (wobec oporu tego ostatniego), jednak istniejące między oboma nurtami koligacje, a także wielka rola myśli ekologicznej w ramach Nowego Wieku, skłaniają mnie, by zagadnieniu – w specyficznym aspekcie – poświęcić kilka zdań, tym bardziej, że w następnym rozdziale zamierzam przyjrzeć się koncepcji ekofilozofii H. Skolimowskiego. W 1992 r. powstaje w Warszawie Towarzystwo Przyjaciół Filozofii Ekologicznej, którego przewodniczącym został K. Waloszczyk. A pierwsza na świecie Katedra Filozofii Ekologicznej powstaje… w Polsce, na Politechnice w Łodzi. Podczas jej inauguracji wykład wygłosił najbardziej może znany filozof tego nurtu, wyżej już wspomniany przeze mnie, prof. Henryk Skolimowski41. Koniecznie trzeba dodać w tym miejscu, że książki profesora Skolimowskiego to właściwie jedyne na naszym gruncie prace w sposób całościowy wykładające nową filozofię życia, nową antropologię, nową świadomość (mówię o „naszym gruncie”, choć przecież profesor jest od lat związany z amerykańskimi uniwersytetami). W jego książce Filozofia Żyjąca. Eko-filozofia jako Drzewo Życia znalazła się krytyka dotychczasowych nurtów filozoficznych, jak i pozytywna propozycja ich zastąpienia nową wizją świata, który winien być na nowo „usakralniony”42. Te nowe „obrazy świata”, które proponuje autor sprawiają, że bez większych wątpliwości można uznać go za filozofa „nowej epoki”, a jego przemyślenia za bliskie choćby myśli Teilharda de Chardin, czy F. Capry. Podkreślę raz jeszcze – książka H. Skolimowskiego to jedna z bardzo niewielu prac, które wyszły spod pióra autora polskiego, jeden z niewielu pełnych i całościowych opisów „nowego paradygmatu” dokonanych przez polskiego filozofa, a przy tym to  propozycja „z wysokiej półki”.

Prof. H. Skolimowski. Fot. za: https://dzikiezycie.pl/archiwum/2016/listopad-2016/w-strone-swiatla-rozmowa-z-prof-henrykiem-skolimowskim

Jednym z najaktywniejszych ekologów jest Janusz Korbel, redaktor „Dzikiego Życia”, a także (m.in.) tomu Rytuał dla Matki Ziemi. Związana z nim Pracownia na Rzecz Wszystkich Istot wydaje „Zeszyty Ekologiczne”. Znane jest też pismo „Zielone Brygady”, a z bardziej rozpoznawalnych organizacji ekologicznych wymienić należy jeszcze chociaż klub Gaja43.

Jak wiadomo niektórzy badacze określają idee Nowego Wieku jako neopogaństwo (albo też wymieniają to ostatnie jako jeden z nurtów obrębie NAM, co wydaje mi się bardziej zasadne). Wicca, druidyzm to tylko pierwsze z brzegu przykłady praktyk sięgania do przed- lub pozachrześcijańskich pokładów tradycji. Ale tak naprawdę „sięgania” do czego? Wspomniane fenomeny są interesujące dla badacza kultury jako swoiste, współcześnie dziejące się „zdarzenia” kulturowe, tyle że oczywiście nie należy ich w jakikolwiek sposób łączyć wprost z tradycjami z przeszłości, na które powołują się zaangażowani w rozmaite „celtyckie” czy wiccańskie ruchy uczestnicy. Mamy tu przecież do czynienia ze specyficznymi reinterpretacjami, a nie z kontynuacjami w znaczeniu historycznym.

W Polsce pojawiają się niewielkie środowiska zainteresowane kultywowaniem tradycji słowiańskich. Ale do jakich to tradycji nawiązują, i co z naukowego punktu widzenia wiadomo na temat wierzeń czy obyczajów „pogańskich”? Rzecz jednak bynajmniej nie o to idzie, nie chodzi wszak o uzyskanie obrazu „prawdziwego”. Mamy w istocie do czynienia z podobnym nieco zjawiskiem, jakie miało miejsce w dobie romantyzmu, kiedy niejako mistyfikowano przeszłość słowiańską dla określonych potrzeb duchowych (por. O Słowiańszczyźnie przed chrześcijaństwem, Zoriana Dołęgi Chodakowskiego w której to książce autor powołuje się na słowiańskie korzenie i dowodzi, że tak naprawdę nie chrześcijaństwo jest rodzimą wiarą Polaków). Podobne tezy formułowano w dobie modernizmu polskiego.  Z kolei w okresie dwudziestolecia międzywojennego działała grupa Jantar oraz Zadruga (w latach 90. XX w. wznowieniami  książek np. Jana Stachniuka zajmowała się oficyna TOPORZEŁ z Wrocławia). Dzisiejszym kontynuatorem podobnych idei, usiłujących „ożywić” starą wiarę zdaje się być, także zresztą w aspekcie, by tak rzec – praktycznym, Lech Emfazy Stefański (już przeze mnie wyżej wzmiankowany) i powołany przez niego Rodzimy Kościół Polski. Funkcjonuje również zawiązane w latach 90. Zrzeszenie Wiary Rodzimej (by poprzestać tylko na przykładach najbardziej znanych).

Jeśli zaś jednym z wyróżników new age’owego sposobu konstruowania obrazu świata są próby intelektualnego zasypania przepaści między nauką a mistyką, i w ogóle posługiwanie się w opisie ustaleniami współczesnej nauki, to należy powiedzieć, iż dyskusje na te tematy miały u nas charakter raczej marginalny. Należy wymienić tom wydany w Krakowie Starożytna mądrość a nauka współczesna, zawierający kilka tekstów poruszających tę kwestię44. Zanotowano też kilka rozmów – m.in.: rozmowę na łamach pisma „Colloquia Communia”  zatytułowaną Mistyka a nauka współczesna z dr hab. Z. Królickim z Politechniki Wrocławskiej45, czy też rozmowę między Ł. Trzcińskim a I. Kanią o koncepcji pól morfogenetycznych Sheldrake’a46. Także na łamach pisma szczególnie mnie interesującego pojawił się cykl Umysł trzeciego tysiąclecia i wywiady z naukowcami, np. z wymienionym już wyżej Z. Królickim, który omawiał koncepcje J. Trąbki i W. Sedlaka47. Właśnie te dwa nazwiska mogą być przykładami polskiego New Science, dodam, że zarówno prof. Trąbka, jak i prof. Sedlak gościli na łamach „Nie z tej ziemi”.

Wyd. Nirvana, wydające serię Era Wodnika to Twoja Era i kilka podobnych. Zbiory własne

Warto podać jeszcze przykładowo tytuły dwóch pozycji książkowych: A. Donimirskiego Drogi w nieznane, ze znamiennym podtytułem Najnowsze hipotezy i teorie o człowieku i świecie, w którym żyjemy (autor powołuje się na F. Caprę, Włodzimierza Sedlaka, Michała Hellera, Jana Trąbkę), który konkluduje: „Obraz świata w ujęciu nowoczesnej fizyki jest więc holistyczny i ekologiczny”48. Druga praca to Wróżki, demony i mechanika kwantowa Bolesława Roka (zresztą właściciela wydawnictwa PUSTY OBŁOK oraz wydawcy „i”), stanowiąca zbiór esejów na temat współczesnych nurtów w nauce i aktualnych (wciąż) mód kulturowych – różdżkarstwa, astrologii, a także kontrkultury49.

Dwie prace Aliny Motyckiej Nauka a nieświadomość i Rozum i intuicja w nauce mogą być widziane jako kontynuacje trendu sytuowania nauki w nowym paradygmacie50. Jak głosi opis redakcyjny: „Autorka przedstawia krytykę Rozumu Naukowego, odsłania zręby i kontury nowego paradygmatu myślenia filozoficznego (…). Wskazuje na relacje kulturotwórcze między nauką i mitem dostarczającym nauce wyobrażeń archetypowych”51.

Pisałam wyżej o w zasadzie nikłym zainteresowaniu ideami Nowej Ery – jeśli za świadectwo zainteresowania uznać jakąś formę debaty publicznej, polemiki, spory, manifesty, to rzeczywiście reperkusji związanych z przenikaniem wodnikowego komunikatu nie można w Polsce uznać za znaczące. Jest jednak druga strona medalu. Nie jest wszak   przypadkiem,  że  np.  nakład  pisma   „Nieznany    Świat”   dochodził   do  70 tysięcy  egzemplarzy, że targi ezoteryczne gromadzą tysiące osób. Niewątpliwie idee Wodnika przenikają do polskich odbiorców w większym stopniu, niż się wydaje. Dzieje się to jednak – jak sądzę – na drodze absorpcji pewnych „cząstkowych” idei (wiara w reinkarnację, czy w zjawiska paranormalne, albo przekonanie o skuteczności tzw. medycyny alternatywnej), nie zaś całościowej wizji świata, w dodatku z rozpiętym nad nią szyldem New Age. Innymi słowy – przejmowanie idei Wodnika odbywa się raczej na drodze niewerbalnej, czy może lepiej –  niedeklaratywnej. Przy czym owa wybiórcza recepcja, pozbawiona kontekstu, „nakłada” się na zastany zinterioryzowany świat przekonań, prowadząc do swoistej synkretyzacji wierzeń (i praktyk). Lepiej będzie rozpoznać ten problem posługując się pewnymi badaniami socjologicznymi, by potem pokusić się o kilka wniosków.

Badania z 1984 r. ukazały, że wśród studentów warszawskich uczelni sympatię do wspólnot wywodzących się z Dalekiego Wschodu deklarowało 62,7% młodzieży akademickiej, a 16,7% aktywnie uprawiało jogę, zaś 5,2% medytację transcendentalną. Tymczasem  Nowe Ruchy Religijne budziły zainteresowanie zaledwie kilku promili badanych. Należy dodać, iż wówczas jeszcze N.N.R były bardzo mało znane, przełom przyniósł tu 1989 r. Już z tak szczupłego materiału można wysnuć pewne domysły –  skoro N.N.R. są alternatywne wobec katolicyzmu, i tak zapewne rozpoznawali tę kwestię badani, to decyzja aktywnego uczestnictwa w jednym z nich wymagałaby rezygnacji z dotychczasowej konfesji. Tymczasem joga czy M.T nie były widziane jako wykluczające „bycie katolikiem”.   Badania porównawcze, dotyczące zarówno wiedzy, jak i poziomu aktywnego uczestnictwa w N.R.R i orientalnych praktykach duchowych  z lat 1985 i 1989, wskazują na tendencję wzrostową. Wskaźniki idą w górę, zwłaszcza po 1989 r. – w jednym tylko 1990 r. Ruch Transcendentalnej Medytacji zanotował 2700 inicjacji; tyle, ile poprzednio w ciągu kilkunastu lat działania tej organizacji w Polsce52. Mimo to, należy stwierdzić,  że N.N.R czy sekty nie naruszyły w znaczącym  stopniu struktury wierzeniowej Polaków i nie stanowią żadnej w istocie konkurencji dla  Kościoła katolickiego. Problem leży bowiem, w moim przekonaniu, gdzie indziej. Nie w wyborach  dokonywanych pomiędzy Kościołami czy sektami, ale w synkretyzowaniu treści wierzeń w ramach jednego wyznania. Innymi słowy, istotna jest tu kwestia, jak do treści związanych z doktryną katolicką przenikają treści światopoglądowe innych nurtów religijnych czy quasireligijnych. I tu dotykam specyfiki New Age. Jak pisze I. Borowik: „To mianowicie, co w modernizmie może być zwątpieniem w <mego> Boga, może w postmodernizmie przyjąć postać twierdzenia, że <każdy Bóg jest tym samym Bogiem> – new age-owego w gruncie rzeczy synkretyzmu”53. Rzeczywiście – potwierdzają to badania CBOS O niektórych aspektach świadomości końca wieku z 1997 r., przytaczane przez polską badaczkę kultury New Age, antropologa kultury, Annę Kubiak, za którą podam teraz uogólnienie ich wyników: „Aż 83% badanych zgadza się z opinią, że każda religia jest tak samo dobra, jeśli tylko pomaga człowiekowi jak najlepiej przeżyć życie. (…)”. I dalej: „Dość szeroko rozpowszechniona jest (…) wiara w parapsychologiczne właściwości ludzkiego umysłu (…) Więcej niż co trzeci ankietowany (35%) deklaruje, że on osobiście lub ktoś z jego najbliższej rodziny (…) przynajmniej raz leczył się u osoby, która nie jest lekarzem medycyny i stosuje alternatywne metody leczenia (…) Tego rodzaju terapii poddają się najczęściej osoby o wyższym statusie społeczno-materialnym54.” Warto dodać, że A. Kubiak przeprowadziła własne, pierwsze w Polsce, badania kwestionariuszowe wśród zwolenników Nowej Ery Holistyczne idee i praktyki – do niektórych jej wniosków niebawem powrócę. 

Najnowsze badania ukazują tymczasem, że anno domini 2004 Polacy (w ponad 90% katolicy) wierzą: 39% ankietowanych – w reinkarnację, 35% – w UFO, 41% – w telepatię, 22% – w horoskopy55. Dodać można, że sondaż przeprowadzony w krajach Unii Europejskiej, w tym w Polsce, w 2000 r., pokazał, że odsetek Polaków uważających np. astrologię za naukę był najwyższy w Europie i wyniósł 67,9%56

Wniosek badaczki, Julii Tarnowskiej po przebadaniu kilku grup studentów warszawskich jest następujący: „Mamy tu do czynienia z postulowanym przez socjologa Thomasa Luckmanna zjawiskiem niewidzialnej religii. Polega ona na odejściu od religii w jej tradycyjnym rozumieniu. Kościół jako instytucja społeczna traci istotną rolę w życiu człowieka współczesnego. Wiara zaś przy tym, chociaż nie znika, zmienia swój charakter, przesuwając się ze sfery publicznej w sferę prywatną”57. Zatem – te zjawiska, o których napomykałam w poprzednim rozdziale, pisząc o kontekstach, w jakich New Age jawi się w USA i Europie Zachodniej, dotyczą również Polski. Deklaratywnie wciąż większość Polaków uważa się za katolików – ale trawestując pytanie Umberto Eco można by zapytać: w co wierzy ten, który mówi, że wierzy? Idee New Age przenikają do „zestawu” wierzeń można by rzec – niepostrzeżenie.

Przykład polecanych lektur. Wkładka do „Nieznanego Świata”. Zbiory prywatne

A. Kubiak po przeprowadzeniu swych badań konkluduje, że „Większość ludzi nie chce identyfikować się z New Age (woli wybrać konkretne nazwy praktyk lub mówi o duchowości, myśleniu holistycznym”)58. O ile zatem rzeczywiście nie może być mowy o jakiejś wyrazistej polskiej reprezentacji Ruchu Nowej Ery, jako że nie skonsolidowało się żadne większe środowisko, które świadomie nawiązywałoby do „szyldu” New Age, to jednak idee Wodnika są jak najbardziej obecne w polskim obszarze kulturowym.  To  jest właśnie  pole  mojej  polemiki  z  tezą T.  Doktóra, którą przytoczyłam na początku niniejszego rozdziału – po części można się z nią zgodzić – o tyle tylko jednak, że istnieje ucieczka przed nazwą New Age – jej powody to kolejny problem, można tylko intuicyjnie podejrzewać, że krytyka tego nurtu kulturowego odegrała w tym swoją rolę (wspominałam już, że większość poświęconych mu prac wydawanych w latach 90. na polskim  rynku   wydawniczym  wywodziła  się  z  kręgów  katolickich,   zdecydowanie niechętnych temu zjawisku, ale  też  lekceważenie ze stron elit mogło mieć znaczenie). Po części jednak teza Doktóra jest chybiona właśnie z tej przyczyny – brak nawiązania do nazwy nie oznacza wszak braku nawiązywania do idei, praktyk i przekonań światopoglądowych pod nią się kryjących. A czy ustawicznie powtarzające się nazwiska: A. Donimirskiego, L.E. Stefańskiego, A. Szyszko-Bohusza i wielu innych, obecnych np. na łamach czasopism „Nie z tej Ziemi” i „Czwarty Wymiar” nie skłania do zaliczenia ich w skład „polskiej reprezentacji”? Takich osób, publikujących np. na stronach wymienionych pism można by znaleźć więcej, można by też wskazać przedstawicieli wielu new age’owych nurtów, w tym „Wodnika naukowego”, lub „psychologicznego” (transpersonaliści), czyli „wysokiej Nowej Ery”. Tyle że ludzie New Age wcale nie pragną tworzyć reprezentacji, jako że bliska jest im idea sieci. W rozdziale tym przecież wskazałam zarówno na wiele inicjatyw new age’owych, jak i na próby budowania wodnikowej „sieci”, konsolidacji środowisk, istnienie centrów informacyjnych. Jednak nawet nie względnie zwarte środowiska są najbardziej interesujące (specyfiką Nowej Ery jest właśnie to, że nie ma gremiów kierowniczych), lecz przenikanie treści – zresztą raczej z niższych rejestrów NA – do „głównego” obiegu kulturowego. A to się właśnie dzieje. Nie może być wątpliwości, że zjawisko ma spory zasięg – jeśli tylko jedna z imprez ezoterycznych, targi w katowickim „Spodku” w 2000 r., przyciągnęła 250 wystawców i ponad 25 tys. wizytujących59,  jeśli, jak podaje A. Kubiak, na podobne festiwale w Warszawie, Łodzi i Krakowie sprzedaje się ok. 5000 biletów, jeśli istnieje ok. 1000 ośrodków szkoleniowych, gabinetów terapeutycznych i sklepów z new age’owymi akcesoriami – to coś jest na rzeczy60. Do badań A. Kubiak powrócę w następnych rozdziałach, tymczasem najbliższy poświęcony będzie próbie zmierzenia się z naczelną ideą Nowej Ery – postulatem transformacji świadomości w powiązaniu z oczekiwaną przemianą świata.

Ciąg dalszy p. New Age i transformacja świadomości. Rozdz. III

 

 


1 T. Doktór, Nowe ruchy religijne i parareligijne w Polsce, „Euhemer. Przegląd Religioznawczy” 1991, nr 4, s. 103.

2 Ibidem, s. 101. Interesujące, że formułowano tezy jakoby pożądana zmiana sytuacji politycznej kraju miała nastąpić w wyniku samodoskonalenia się jednostek.

3 O – być może niezbyt szerokim , ale jednak znaczącym – zainteresowaniu pracami Dynowskiej i Frydmana świadczy wydanie latach 90. XX w., wcześniej krążących w maszynopisach, książek: rozmów Frydmana z indyjskimi mędrcami  – Ramaną Mahariszi i Nisaragattą Maharajem, czy Prawo karmy zawierającej m.in. tekst Dynowskiej (Wrocław-Cieszyn 1993). Ta ostatnia ukazała się staraniem Centrum Konsultacyjnego Nauk Duchowych Sathya Sai Baby w Polsce, a nakład wynosił 5000 egz. 

4 Wokół Towarzystwa grupowało się środowisko na tyle niewielkie, że jego uczestniczy znali się osobiście. Niektóre osoby to pracownicy uniwersyteccy (Krzysztof Pawłowski, Uniwersytet Jagielloński, doktorat dot. nauk wielkich mistrzów Indii, publikacja na temat podobieństw i różnic między filozofią jogi a św. Janem od Krzyża, Wąska ścieżka prawdy, Kraków 1996; Leon Cyboran, cykl wykładów o jodze na Uniwersytecie Warszawskim, tłumaczenie klasycznego traktatu o jodze Patandżalego Jagasutry, a także książki Tajemnice jogi, TEMANACO 1997).

Warto może napomknąć, że systematyczne opracowanie tematu „Orient a kultura polska” znajduje się w: Literatura polska. Przewodnik encyklopedyczny, [PWN], Warszawa, 1985, t. 2, rozdz. Indie (oprac. G. Spychalska) s. 96 i n. Ważną pozycją jest także książka prof. J. Tuczyńskiego Motywy indyjskie w literaturze polskiej, Warszawa 1981.

5 A. Jawłowska, Drogi kontrkultury, Warszawa 1975.

6 P. Bratkowski, Swobodni jeźdźcy, „Gazeta o Książkach”, dod. „Gazety Wyborczej” 1993, nr 9, s. 1 i 3.

7 K. Jankowski, Hipisi w poszukiwaniu ziemi obiecanej, Warszawa 2003 (wydanie II).

8 W. Michalewski, Mistycy i narkomani, ETHOS 1992.

9 P. Bratkowski, op. cit., s. 3. Por. też S. Tokarski, Wędrówka bogów, Warszawa 1993, s. 55 i n.

Inna sprawa to przykłady postaw ludzi polskiego podziemia, którzy wprost przyznają się do inspiracji ideami kontrkulturowymi (zob. P. Lipiński, Między pawlaczem a podziemnym miastem, „Gazeta Wyborcza” 1997, 11-12 maja, s. 8), a zwłaszcza orientalnymi, mam tu na myśli B. Labudę, zainteresowaną jogą, czy też Andrzeja Milczanowskiego, który, jak sam stwierdził w wywiadzie telewizyjnym,  wiele zawdzięczał buddyzmowi zen (wymienił Trzy filary zen F. Kapleau, książkę wręcz zaczytywaną w środowiskach kontestatorskich w kraju).  

10 T. Doktór, Ruchy kultowe, Kraków 1995,s. 58.

11 Od 1980 r. zamieniono nazwę na Związek Buddyzmu Zen „Sangha”. To właśnie dzięki staraniom tego środowiska przyjechał do Polski rosi (mistrz) F. Kapleau, autor słynnych Trzech filarów zen. Miało to miejsce w 1975 r. Zaś 26 sierpnia tegoż roku w Katowicach, na tzw. sessin, odbyła się ceremonia dziukaj, którą niektórzy polscy buddyści uważają za otwarcie dziejów buddyzmu w Polsce (pierwszymi uczniami mistrza zostali Leopold Lisiecki i E. Prejzner). Nie trzeba chyba dodawać, że wielu uczestników buddyjskiej wspólnoty wywodziło się z ruchu hipisowskiego. 

12 Na ten temat powstało już sporo prac, wymienię więc tylko kilka przykładów: S. Beźnic, Przegląd nowych ruchów religijnych w Polsce, (w:) E. Barker, Nowe ruchy religijne, Kraków 1997, T. Doktór, Nowe ruchy religijne i parareligijne w Polsce, „Euhemer. Przegląd Religioznawczy” nr 4, s. 99-109,  a z prac dotyczących recepcji religii Indii (zdarzają się wątki polskie) prace S. Tokarskiego, zwłaszcza: Wędrówka bogów, Warszawa 1993, Jogini i wspólnoty. Nowoczesna recepcja hinduizmu, OSSOLINEUM 1987. O grupach neohinduistycznych w Polsce zob. też: M. Szynal, Hinduistyczne grupy religijne w Polsce (praca magisterska, pod kier. J. Jastrzębskiego, Instytut Filologii Polskiej), Wrocław 1993.

13 Co interesujące, w Polsce już od 1978 r. rozpoczęło działalność środowisko podzielające te zainteresowania, skupione w Towarzystwie Przyjaciół Indian, wydające pismo o nazwie „Tawacin”. Do dziś organizuje zloty i obozy „Indian polskich”. Nie od rzeczy będzie przypomnienie, że o żywej fascynacji indiańskimi kultami i stylem życia wspomina też, opisując początki ruchu hipisowskiego w Polsce, przywołany już przeze mnie W. Michalewski. Pisze o nich również Dobroczyński.

14 Istnieją dwie większe zarejestrowane organizacje odwołujące się do „wiary Słowian”:  Rodzimy Kościół Polski i Zrzeszenie Wiary Rodzimej, a także co najmniej kilka stowarzyszeń, jak również periodyków, stron internetowych, skupiających entuzjastów starych kultów. Rzecz jasna, jak w przypadku np. religii druidycznej w Wielkiej Brytanii, nie może być tu mowy o historycznych kontynuacjach, lecz o zjawisku innej jakości, pewnego rodzaju mityzacji.   

15 Zob. notka wydawnicza do: K. Dąbrowski, Trud istnienia, Warszawa 1996. Teksty bliskiego współpracownika profesora Dąbrowskiego, Tadeusza Kobierzyckiego można znaleźć na łamach „Gnosis” i „ALBO-albo”. Warto wspomnieć też o transgresyjnej koncepcji człowieka J. Kozieleckiego. J. Kozielecki, Koncepcja transgresyjna człowieka. Warszawa 1987. Transgresja dokonuje się, gdy wykracza się poza swój obecny stan, a owa zdolność jest podstawą duchowości człowieka.

16 Przytoczony pogląd J. Santorskiego pochodzi z audycji radiowej „Klub Trójki” (21.06.95 r., godz. 22, III p. PR), w trakcie której – co znamienne – pewien słuchacz podkreślił rolę, jaką książka Dąbrowskiego Trud istnienia odegrała w środowiskach młodzieżowej kontrkultury.

17 L. Winnicka, Podróż dookoła świętej krowy, Katowice 1987.

18 Metoda Orr’a została  też spopularyzowana przez cykl audycji „Zapraszamy do Trójki” (PR III PR). Wiele wątków, które można by nazwać „new age’owymi” pojawiało się w audycjach prowadzonych przez K. Dobroń.

Rebirthing, metoda odsakralniona i zdawałoby się czysto „techniczna”, wkrótce obrasta w wątki parareligijne. Sam Orr, uczestnik zresztą Ruchu Ludzkiego Potencjału, włącza ją w kontekst religijno-duchowy, przywołując postać legendarnego guru Indii Babadżi’ego. Tym samym pęka jedność ruchu rebirthingowego – część osób, w tym Winnicka, pozostaje na stanowisku, że jest to wyłącznie metoda psychoterapeutyczna.

„Jeśli masz ochotę pracować z własną świadomością, aby działać na rzecz swego zdrowia psychicznego i fizycznego, jeśli poszukujesz sposobów samorozwoju i poszerzenia własnych możliwości, albo jeśli czujesz się samotny, zagubiony i potrzebujesz obecności życzliwych ludzi – przyjdź do nas”. Ulotka informacyjna Akademii Życia dot. tzw. maratonu zerowego (dwudniowe, całodzienne zajęcia prowadzone przez instruktorów AŻ), zbiory prywatne autorki. 

19 Z. Milska-Wrzosińska (wywiad), „Polityka”1995, nr 49, s. 31. Dziś zmienił się profil odbiorców i Laboratorium  prowadzi m.in. kursy asertywności w pracy zawodowej.

20 S. Tokarski, Wędrówka…, s. 55. Sądzę, że uczestnicy Sierpnia powoływaliby się raczej na naukę społeczną Kościoła i rolę Jana Pawła II.

21 Tak właśnie – jako stowarzyszenie – zarejestrowane zostało Polskie Towarzystwo Medytacji Transcendentalnej (1989 r.), które podziela nauki przybyłego do USA w czasach kontrkultury Maharishi Mahesh Yogi, założyciela licznych ośrodków, będących nieraz przystanią dla ludzi z kręgu Wodnika.

Grupa osób, która skupiła się wokół indyjskiego guru Sathya Sai Baby zorganizowana jest jako Centrum Konsultacyjne Nauk Duchowych Sathya Sai Baby w Polsce (Wrocław). Osoby odwiedzające mistrza w jego aśramie w Indiach mają zatem gdzie dzielić się swoimi wrażeniami. Centrum dysponuje wydawnictwem SAPERE AUSURIS publikującym w formie książkowej nauki Sai Baby. Inna grupa osób założyła „instytut” – chodzi o Instytut Wiedzy o Tożsamości, związany z naukami mistrza Chaitanii. W połowie lat 90. pojawił się periodyk tej instytucji o nazwie „Haribol Polska”, z podtytułem: „medytacja, joga, wegetarianizm, duchowe oświecenie”. Z podobną formułą mamy do czynienia w przypadku organizacji zainteresowanej naukami znanego mistrza Osho Rajneecha. W Polsce funkcjonuje Fundacja Przyjaciół Osho oraz Centrum Informacji i Medytacji Osho z siedzibą w Warszawie. Wydaje się książki z naukami mistrza, które są – jak często się zdarza – zapisem nauk prowadzonych w ośrodkach. Ich wydawaniem zajmuje się łódzkie wydawnictwo SAMIRA (na podst. materiałów Osho International Foundation).

22 Zob. „Miesięcznik Trochę Inny” („i”), nr 6.

23 A. Kubiak, Jednak New Age, Warszawa 2005,s. 136.

24 „Gazeta Wyborcza” 1994, 14 stycznia, s. 2.

25 J. Moser, Festiwal New Age w teatrze STU. Kraków 1988 (w:) J. Sieradzan (red.), Starożytna mądrość a nauka współczesna, Kraków 1993, s. 93-94.

26 B. Dobroczyński, A. Osęka (rozmowa), Dobra nowina New Age’u,  „Magazyn Gazety Wyborczej” 1997, 20 czerwiec, s. 27.

27 „interior”1993, nr 3.

28 Ulotka Akademii, zbiory prywatne autorki.

29 Wcześniej, w latach 70. i jeszcze 80. XX w. zaczytane broszury zenistyczne wydawane na powielaczach krążyły wśród zainteresowanych, niczym „bibuła” wydawana w latach podziemnej Solidarności.

30 A. Huxley, Filozofia wieczysta, Warszawa 1989, C. G. Jung, Podróż na Wschód, Warszawa 1989, Strażnik Dharmy (teksty buddyjskie), Warszawa 1986, R. Weber, Poszukiwanie jedności. Nauka i mistyka, Warszawa 1990, A. Bancroft, Współcześni mistycy i mędrcy, Warszawa 1991.

31 A. Szostkiewicz, Era Wodnika, „Tygodnik Powszechny” 1991, nr 4, s. 4.

32 Na miejsce spotkań zaplanowany został Ośrodek Kultury Alternatywnej, w kinie Tęcza, w Warszawie, przy ul. Suzina 6. Plany okazały się trudne do zrealizowania i dziś taki ośrodek nie istnieje.

33 Sattwa to w religii hinduskiej jeden z elementów kształtujących ludzką osobę i świat, tzw. gun; guna mądrości. Wszystkie cytaty z wymienionych periodyków i notek wydawniczych pochodzą z prywatnych zbiorów autorki.

34 Zob. np. P. Macura (tłum.), New Age, Kraków 1993.

35 „interior” 1993, nr 3, s 2-3.

36 Ulotka wydawnictwa, zbiory prywatne. Zob. też „Nie z tej Ziemi” 1994, nr 1.

37 Cyt. za: www.racjonalista.pl/kk.php/k,2/s,1450.

38 L. Peters, I stał się CUD, „Nie z tej ziemi” 1994, nr 5, s. 30-31 (rozmowa z szefową centrum Bożeną Oster).

39 M. Szynal, op. cit., s. 78.

40 „Nowy Kosmos” 1993, nr 1, s. 1. W 1994 r. Antrovis zaprzestał, przynajmniej jawnej, działalności.

41 O koncepcji Skolimowskiego zob.: Z. Wróblewski, Kulturowy kontekst krytyki nauki w XX wieku na przykładzie ekofilozofii Henryka Skolimowskiego, (w):  Roczniki antropologii wiedzy, pod red. B. Płonki-Syroki, A. Palucha, L. Miodońskiego, Wrocław 2005, t. I, s. 129-151.

42 H. Skolimowski, Filozofia żyjąca, Eko-filozofia jako Drzewo Życia, Warszawa 1993.

43 Na temat ekologii zob. pracę A. Kalinowskiej, Ekologia – wybór przyszłości,  na końcu której autorka zamieszcza nie tylko obszerną bibliografię, ale i wykaz polskich organizacji ekologicznych i czasopism.

To co łączy New Age i nurt ekologiczny to dążenie do „resakralizacji” świata natury, to co dzieli, to przekonanie wyrażane nieraz w NA, że pewne formy życia mają mniejszą lub większą wartość (a co, jak sądzę, ma źródło w koncepcji reinkarnacji i karmy, i co spotyka się ze sprzeciwem ekologów). Z kręgów ekologów pada często zarzut o narcyzm i zbytnie koncentrowanie się na ego ludzi NA. Na ten temat zob. np. B. Devall, G. Sessions, Ekologia głęboka, PUSTY OBŁOK 1994, s. 100 i n.

44 J. Sieradzan (red.), Starożytna…,tu zob. teksty: H. Grzymała-Moszczyńska, Stanisław Grof – próba syntezy starożytnej mądrości i nauki współczesnej, s. 37-43; B. Szymańska, Psychologia humanistyczna i buddyzm, s. 43-51; Ł. Trzciński, Holon i mandala, s. 51-58; J. Sieradzan, Dzogczen – tybetańska ścieżka światła a koncepcja W. Sedlaka o Życiu jako świetle, s. 87-93. 

45 „Colloquia Communia” 1996, nr 1, s. 20.

46 „Odra” 1995, nr 12, s. 25.

47 „Z tej i nie z tej Ziemi” 1996, s. 20-21.

Zob. np. W. Sedlak, Homo elektronicus, Opole 1994; Ks. Sedlaka można nazwać twórcą koncepcji antropologii bioelektronicznej, w swej książce pisze o ewolucji i jej kwantowej podstawie; J. Trąbka, Natura objawia swą moc. Współczesna gnoza, Kraków 1993. Propozycja J. Trąbki to rodzaj systemu „gnozyjno-cybernetycznego”, przywołuje gnozę z Princeton, J. Prigogina, pisze o medycynie naturalnej, psychotronice, potrzebie nowego paradygmatu i nowej świadomości.  

48 A. Donimirski, Drogi w nieznane, Katowice 1989, s. 83.

49 B. Rok, Wróżki, demony i mechanika kwantowa, Warszawa 1987.

50 A. Motycka, Nauka a nieświadomość, LEOPOLDINUM 1998, taże, Rozum i intuicja w nauce, Warszawa 2005. Prof. A. Motycka pracuje w Polskiej Akademii Nauk.

51 Ze strony internetowej wydawnictwa ENETEIA.

52 Dane podaję za: T. Doktór, Nowe…, s. 104.

53 I. Borowik, Religia we współczesnych społeczeństwach. Instytucjonalizacja a prywatność, (w:) Od Kościoła ludu do Kościoła wyboru. Religia a przemiany społeczne w Polsce, pod red. I.  Borowik i W. Zdaniewicza, Kraków 1996, s. 23.

54 Cyt. za: A. Kubiak, op. cit., s. 143.

55 Badania Julii Tarnawskiej, cyt. za: J. Podgórska, Ich pierwszy raz, „Polityka” 2005, nr 18, s. 83. O młodzieży powiada się tu: „Łączy postawę chrześcijańską z duchowością New Age, elementami magicznymi i okultystycznymi”.

56 Sondaż „Co wiemy o nauce? Polska a kraje Wspólnoty Europejskiej” pod kierownictwem I. Białeckiego, cyt. za: A. Kubiak, op. cit., s. 143. Na stosunkowo duży odsetek osób wskazujących na reinkarnację i  pojmujących duszę w kategoriach energii zwraca uwagę D. Czaja, omawiając badania nt. pojmowania duszy. Zob. D. Czaja, Anatomia duszy. Figury wyobraźni i gry językowe, Kraków 2005, s. 202-203 i n.

57 Cyt. za: J. Podgórska, op. cit., s. 83.

58 A. Kubiak, op. cit., s. 144.

59 H. Karp, Wybrane formy współczesnego okultyzmu i ezoteryki komercyjnej w Polsce, (w:) Z. Pasek (red.) Ezoteryzm, okultyzm, satanizm w Polsce, Kraków 2005, s. 75.

60 A. Kubiak, op. cit., s. 144-145. Na uwagę zasługuje dokładna analiza praktyk i idei bliskich osobom związanym z New Age w Polsce – s. 145 i nn.