(W kilku tekstach o Krecie z epoki minojskiej sugerowałam, że łączony z piękną wyspą król o imieniu „Minos”, które to imię dało nazwę całej kulturze, nie był jedynym; innymi słowy, termin „Minos” mógł być raczej tytułem niż imieniem własnym jednego tylko władcy).
W jednym z mitów dotyczących Minosa pojawia się wątek postaci uważanej za króla Krety przed Minosem, a zwanej Asterios. Wydaje się jednak prawdopodobne, że Grecy nie rozumiejąc specyfiki kreteńskiej religii, tak blisko łączącej sacrum i władzę królewską, uważali tajemniczego poprzednika za człowieka – władcę. Jednak owym władcą nie musiał być król lecz… bóg.
Zapewne wszystkim Europejczykom wiadomo, że fenicka księżniczka o imieniu Europa została porwana przez Zeusa na Kretę i została matką króla Minosa, jednak mniej powszechnie wiadomo, że nieraz opatrywano Minosa przydomkiem, który brzmiał – Asterios. A dodać należy, że „byk Minosa” (a to właśnie dosłownie znaczy Minotaur) w greckim piśmiennictwie opatrywany bywał mianem Taurominos, ale też… Asterios!
Oczywiście, miano to ma związek ze źródłosłowem astra – gwiazda. I nie jest przypadkiem, że motyw labiryntu był łączony z motywem gwiazdy – jak to widzimy np. na pewnej monecie kreteńskiej, z dość już późnego okresu – oraz ze zwyczajem, uchwyconym w sztuce plastycznej, a polegającym na umieszczaniu gwiazdy pomiędzy rogami byka lub nawet malowaniu całego ciała w gwiazdy. Gwiazdy – czyli niebo. Niebiański Byk występuje już w mitologii starożytnej (bardzo starożytnej!) Mezopotamii, w Egipcie zaś paralelnie występowała Krowa Niebiańska, bogini niebios, czasem ozdabiana gwiazdami. Wyobrażano sobie bowiem, że sierp księżyca to rogi wielkiego Byka lub Krowy – a propos, my również na określenie naszego satelity znajdującego się w pewnej kwadrze używamy metafory; wszak nie jest to żaden sierp, tak nam się jednak wizualnie kojarzy…
Motyw gwiazdy w oczywisty sposób wskazuje na aspekt nocnego nieba, a dodajmy, że na niebie Byk występował w jeszcze innej postaci – jako gwiazdozbiór. Tajemnicza dla naszych przodków „mapa” nieba zawierała także inne postaci mityczne, jak np. Wąż czy Skorpion. Bardzo stare przekazy, dla spisujących mity Greków pewnie już mało czytelne, przetrwały jako podania, również dla nas cokolwiek ekscentryczne – na przykład przy okazji Minosa pojawia się dziwaczna kara i związek między skorpionem, wężem i jego (tj. Minosa) nasieniem.
Otóż istnieje stosunkowo mało znana opowieść o królu Minosie łącząca go z królewną attycką (czyli z lądu greckiego wokół Aten) o imieniu Proksis, córką króla Erechteusa II. W opowieści tej występują miana, które zawierają stary rdzeń wyrazowy, wywodzący się z języka Minojczyków: Proksis miała za męża łowcę i wojownika KEFalosa, a w jej krainie, Attyce, płynęła rzeka o nazwie KEFisos, rzeka mające duże znaczenie sakralne. To w jej nurtach słynny Tezeusz został rytualnie obmyty po zabójstwie straszliwego półczłowieka – półbyka, potwora Minotaura, a oczyszczenia dokonali mieszkający nad jej brzegiem ludzie. Kto wie, może Minojczycy? Wszak rdzeń Kef– wskazuje na nich; przecież wzgórze pod pałacem w Knossos na Krecie nazywano od wieków Kefala, a Egipcjanie co najmniej od III tys. p.n.e. nazywali ich ludźmi Keftiu.
Wątki Kefalosa i Proksis są fascynujące, wystarczy powiedzieć, że oboje byli wyśmienitymi oszczepnikami, a Proksis była towarzyszką samej bogini łowów Artemidy, ale w tym miejscu interesuje mnie tylko jej związek z Minosem. Otóż po zdradzie męża wybrała się na Kretę, tam, gdzie rządził król Minos. Ten zalecał się do niej, ale jego małżonka Pasifae zaczarowała go w ten sposób, że nie mógł bezkarnie obcować z kobietami: w jego nasieniu znajdowały się węże i skorpiony, które wsączały się w kobiece łono. Co prawda, na niewiele się to zdało, Proksis zdobyła od czarodziejki Kirke (tejże samej, która więziła Odyseusza na swej zaczarowanej wyspie) antidotum i oddała się Minosowi.
Mnóstwo tu archaicznych tropów, także związanych z niebem… Osobiście uważam, że bez włączenia do interpretacji wielu mitów konstelacji, ruchów ciał niebieskich etc. nie zawsze zrozumiemy sens tekstu. „Czytanie nieba” to oczywiście ogromna wiedza i nie każdy ma ku niej inklinacje (ja nie mam), ale próbować trzeba, inaczej mitologia może przemienić się w niezrozumiały bełkot, a my stwierdzimy, że starożytni opowiadali hm… brednie. Tak nie jest. Niebo było jedną z inspiracji do tworzenia sensotwórczych opowieści mających ułatwić zakorzenienie się w świecie, zrozumienie go… Wyobraźmy sobie tamto, mocno rozgwieżdżone niebo; nie było wówczas rozświetlonych ogromnych miast i ulic jasnych od elektrycznego światła – oni naprawdę mieli „niebo gwieździste” nad sobą. I podglądali je, a potem łączyli z opowieściami ziemskimi, losami władców, tworzeniem praw. Mity są jak badana przez archeologów ziemia, zawierają warstwy z rożnych okresów i z różnych światów.
Wracając do wątku, sądzę, że passus o skorpionach i wężach w nasieniu Minosa ma związek z nocnym niebem oraz gwiazdozbiorami – właśnie Skorpiona, który obejmował nawet więcej gwiazd niż dziś (dodatkowo zawierał Wagę), a w Egipcie uważano go za obraz Węża. „Wąż” i „skorpion” jako słowa stanowiły pewnie związek frazeologiczny, mogły pozostawać wobec siebie ekwiwalentne. Przy czy, jako gwiazdozbiory oba leżą w Drodze Mlecznej, która mogła być interpretowana albo jako struga mleka z piersi bogini Rei, albo – kto wie – jako nasienie. Zgadzam się z prof. Z. Krzakiem, który w książce Od matriarchatu do patriarchatu uznał, że właśnie w tym mniej więcej okresie (a poprawniej – procesie, o którym jeszcze powiem) ustalała się dominacja mężczyzn, a cały szereg przesunięć znaczeniowych w mitologiach Bliskiego Wschodu świadczy o zabieraniu żeńskim bóstwom i kobietom ich wyłączności na – by poprzestać na jednym przykładzie – ważność w dziele narodzin. To wtedy zaczęto opowiadać (a może jednak bredzić…), że Atena zrodziła się z głowy Zeusa albo że Dionizos urodził się z uda tegoż… Cóż, pozwalając sobie na złośliwość, to ani chybi przejaw zazdrości o macicę, obracając twierdzenie Z. Freuda, który zwykł podejrzewać kobiety o zazdrość o męskiego członka. Ale żarty na bok!
Dawne mleko Bogini (gala to po grecku mleko, stąd mamy słowo galaktyka i rzecz jasna Drogę Mleczną) niektórzy opowiadacze zamierzali być może zastąpić męskim płynem ustrojowym, fakt, że równie życiodajnym, bo zapładniającym. To oczywiście domysły, niemniej zachęcam do czytania mitów z mapą gwiazdozbiorów pod ręką. Ba! Sama postać Minotaura zostanie lepiej zrozumiana, gdy zerkniemy na gwiazdozbiór Byka – otóż nawet wyobraźnia starożytnych nic nie mogła poradzić na brak gwiazd – Byk rysuje się połowicznie, jego tylnych nóg, zadu, ogona etc. po prostu nie widać. Uzupełniono zatem obraz połową ciała ludzkiego – to z jednej strony, a z drugiej uznano, że skoro ta akurat część ciała niebiańskiego Byka ginie w otchłani niebios, gdzie rezydują bogowie, oznacza to, że życzą sobie owych części jako ofiary. Czy dlatego w rozmaitych tekstach Śródziemnomorza pojawia się wzmianka o „udźcu” bawolim, byczym, który jest wyznaczony na ofiarę?
Do pewnych kwestii jeszcze powrócę, na razie przywołam inny rys archaiczny, poniekąd również łączący się z niebem – mianowicie liczby. U greckiego historyka Herodota znajduje się intrygująca zapiska mówiąca o dziewięcioletnim cyklu sprawowania władzy przez Minosa. Badacze łamią sobie nad nią głowy, bo nie wiadomo, jak to rozumieć – więcej! wydaje się, że sam Herodot, acz wiernie zanotował informację, nie dociekał jej sensu. Dziewiątka zdaje się mieć sakralne konotacje, głównie u ludów anatolijskich, jak siódemka u ludów semickich. Podobno kreteńscy królowie zbierali się co 4 i co 9 lat, by ustalać prawa – ubierali się wtedy w piękne niebieskie szaty. Odnowa sił witalnych skoncentrowanych w osobie króla to wielce archaiczna cecha śródziemnomorskich kultur, egipski zwyczaj had sed polegający na biegu z bykiem, to jeden z zaświadczonych ceremonii tego rodzaju; odbywała się w 30 lat po wstąpieniu króla na tron i kto wie, czy w najwcześniejszych dziejach nie polegała na praktycznym udowodnieniu, że król, prezentując dobrą kondycję, wciąż może sprawować władzę i „dawać” swą witalność krajowi.
Pewne liczby były zatem znaczące, 7 – bo wówczas rozpoznawano siedem planet, wliczając słońce i księżyc; 9 – bo tyle liczył tydzień księżycowy, i tak dalej. Zatem dziewięcioletni okres odbierany był jako rodzaj „boskiego” Roku. Władcy Krety zbierali się, by ustalać prawa i jeszcze długo w greckiej tradycji przetrwała pamięć o prawodawczej roli Minosa. W Grecji powiadano, że Minos otrzymał prawa od Zeusa, gdy w tym celu zaszedł do groty Dikti. Co więcej, Minos po swej śmierci – identycznie jak egipski Ozyrys i 42 innych egipskich osobistości albo niczym królowie Sumeru ze słynnym Gilgameszem na czele – zasiadł w Królestwie Podziemi, by sprawiedliwie sądzić umarłych wraz ze swym bratem, Radamantysem, zwanym Rudym. To na pewno prastara tradycja, sięgająca chyba III tys. p.n.e. i łącząca się z kompleksem wierzeń dotyczących Świętych Królów, których w pasie geograficznym starych cywilizacji wyróżniał kolor niebieski – to dlatego farbowano brody (zresztą sztuczne) faraonom oraz władcom Mezopotamii lub ich zastępcom, świętym Bykom, jak świadczy bogaty królewski pochówek z Ur, w skład którego wchodzi m.in. zdobiący harfę byk z niebieską brodą. Niebieskie szaty minojskie, a może i brody (ostatecznie zachowały się pieczęcie, niestety pozbawione barw, przedstawiające brodatych mężczyzn) wpisują się w ten sam kontekst i poświadczają, że barwa niebieska – przecież barwa niebios! – była już w głębokiej starożytności związana z władzą królów z „Bożej łaski”, z samych Niebios.
Wątek sprawowania przez Minosa sadu nad zmarłymi musi pochodzić z analogicznego okresu, co wątek Gilgamesza, tj. co najmniej od III tys. p.n.e. Podobnie brat Minosa, „rudy” Radamantys świadczy o archaiczności [p. esej o królewskich lub boskich zastępcach i braciach oraz bliźniakach]. A skoro zwany jest rudym, idę o zakład, że podobnie jak w przypadku braci z mitologii indyjskiej, chodzi o motyw zachodzącego słońca, rzucającego czerwone, rdzawe, rude poblaski. Jeszcze w podsumowaniu, w II cz. tekstu wrócę do Radamantysa i uzasadnionych, mam nadzieję, porównań do mitu indyjskiego.
Tymczasem skonstatujmy, że w plątaninie wątków dotyczących króla Minosa zachowało się sporo prastarych idei przebijających zza warstwy klasycznej mitologii. Za prastare poczytuję te, które łączą się z niebem, gwiazdami, konstelacjami. Wiadomo, że Zodiak opracowano w Babilonie, ale próby miały miejsce znacznie wcześniej, wiadomo też, że Kreteńczycy, w odróżnieniu od przybyłych z głębi lądu plemion greckich (mowa o Dorach, Eolach i Ionach) byli znakomitymi żeglarzami i musieli obserwować niebo, stałe punkty, gwiazdy zmieniające się, wschodzące w określone dni, etc. Również cechy, by tak rzec, strukturalne opowieści wskazują na ich archaiczność, np. motyw dwóch braci sprawujących władzę, zmiennokształtność, hybrydalność (Minotaura), itp.
Ale znaleźć można przekazy, które dadzą się wprost zsynchronizować z wynikami prac badawczych, z okryciami archeologicznymi oraz z zapiskami, które można (już mniejsza o niuanse i wątpliwości) uznać za historyczne. Jeśli zatem wiarygodny dziejopis grecki Tukidydes powiadał, że Minos jako pierwszy zbudował regularną flotę i kontrolował wyspy, można uznać, że kryje się za tą lakoniczną wzmianką przynajmniej część prawdy. Jeśli skolonizowano wyspy, to kiedy to nastąpiło?
I tu w sukurs może przyjść nauka: minojskie wpływy na Cykladach odpowiadają XVII wiekowi p.n.e. (właśnie w skład Cykladów wchodzi słynna Thera, dziś zwana Santorynem). W tym mniej więcej czasie widać je na wyspie Keos, na Kytherze itd.
Tukidydes pisze: „Bowiem Minos najstarszy posiadacz tego tradycyjnego imienia zgromadził flotę i panował nad większym obszarem morza zwanego dziś greckim. Rządził na Cykladach i pierwszy założył kolonię na tych wyspach, wygnawszy Karyjczyków i osadziwszy własnych synów jako władców”. Miał też Minos pojąć za żonę miejscową kobietę, a ich syn miał być panem wysp, zaś przekaz powiada, że była królową i miała na imię Deksitea.
To może być prawda, zważywszy, że Egipcjanie i inne starsze ludy stracili supremację na morzu (ograniczoną, co prawda, jako że nie budowali tak doskonałych okrętów ze stępką, jak Minojczycy) w wyniku pewnych zawirowań, kiedy to w XVII wieku przed Chrystusem do delty Nilu zaczęli przenikać ludzie z Kanaanu. Minojczycy dosłownie „przejęli stery”.
Z relacji wynika, że ten Minos był pierwszym noszącym to miano, a policzyliśmy, że byłby to XVII w. p.n.e. – czyli okres po trzęsieniu ziemi z roku 1600 p.n.e., a może także po olbrzymiej katastrofie spowodowanej wybuchem podwodnego wulkanu na Santorynie, albowiem geolodzy zakwestionowali datę faworyzowaną przez archeologów i po badaniach przesunęli kataklizm o ok. dwieście lat w głąb dziejów. Czas zatem zgadzałby się – Minos to pierwszy władca PO WYBUCHU WULKANU I ZNISZCZENIU SANTORYNU oraz dalszych WYSP WRAZ Z KRETĄ, KTÓRA UCIERPIAŁA W WYNIKU TSUNAMI, POWULKANICZNYCH ZNISZCZEŃ GLEBY ZASYPANEJ POPUIOŁAMI Z WULKANU.
Odbudowa, czy budowa tzw. Nowych Pałaców odbyłaby się już najpewniej przy współudziale mówiących po grecku Achajów przybyłych z Myken, a może też w Azji Mniejszej, gdzie wojowali o wpływy z potężnymi Hetytami.
A archeologia? Badania potwierdziły, że Kreteńczycy mieli kolonie nawet i w Cylicji, w Mallos na terenach dzisiejszej Turcji, czyli w pobliżu państewek formujących się przy imperium hetyckim, w tym Ahijawy, której nazwa jest sugestywna (por. Achajowie). I oczywiście na wyspach; najstarszą minojską osadą jest osada na Kytherze. Z okresu późnego brązu pochodzą minojskie znaleziska na Keos, np. tabliczki z pismem linearnym A, czyli z pismem używanym przez Minojczyków, lecz zachowanych tekstów nie rozumiemy, jako że nie znamy języka, w jakim mówili Minojczycy. Tabliczki z pismem linearnym B są zapisane podobnymi znakami, ale już w języku greckim i są odczytane. Na Keos znajduje się miejscowość o nazwie Kephala, a rdzeń KEF- pochodzi niemal na pewno z zasobów języka Minojczyków. Nazwa Minoana wyspie Amorgas sugeruje, że założycielami osady byli Kreteńczycy. Warstwy pochodzące z epoki brązu z miasta Phylakopi na Melos zachowały wiele elementów minojskich, tabliczki z pismem A, sygnety, np. sygnet ze sceną przedstawiającą ołtarz pod gołym niebem z typowo minojskimi rogami sakralnymi i z kapłanką z uniesionymi rękami, był tu pałac oraz kanalizacja i regularny układ ulic, a te zdobycze techniczne, grubo przed naszą współczesną cywilizacją, na niebywale wysoki poziom podnieśli właśnie Minojczycy (i oddalona, acz pozostająca w handlowych kontaktach cywilizacja Doliny Indusu). Z wieloma wyspami związane są też opowieści mityczne powiązane z rdzeniem kreteńsko-greckim. Wyspa Naksos związana jest z Ariadną i Tezeuszem, chociaż identyczny wątek wiąże się ze skalistą wysepką u północnych wybrzeży Krety, zwaną Dia – czyli Bogini. Z Therą związany jest Kadmos, założyciel Teb w Grecji. Thera (dziś Santoryn) to wcześniejsza nazwa rozszarpanej wybuchem wulkanu wyspy, a imię podarował jej syn Kadmosa noszący imię Theras.
Jak już wiemy, nie można mówić o jednym Minosie, o czym już Grecy napomykali (patrz Tukidydes), choć często przedstawia się tak sprawę w przewodnikach turystycznych. Nadszedł czas, by przyjrzeć się bliżej najsłynniejszemu Minosowi, temu, z którym łączy się ogólnie znany mit związany z Kretą: o Minotaurze, labiryncie, Ariadnie i Tezeuszu.
Zresztą powinniśmy o nim wiedzieć, wszak Minos jest synem Europy, która dała imię całemu naszemu kontynentowi.
Zatem: syn Europy Minos, gdy doszedł do lat męskich zapragnął opanować tron – i tu pojawia się interesujący akcent opowiadania: mieszkańcy nie chcieli na to przystać! Dlaczego? Gdyby Minos, syn porwanej z wybrzeża palestyńskiego Europy i Zeusa posiadał jakiekolwiek prawo do tronu, nie byłoby raczej protestu, pokojowa Kreta nie wznosiła nawet murów obronnych wokół swoich ceremonialno-królewskich centrów, zwanych pałacami… A tu nagle lud protestuje?
I wtedy właśnie na arenę wkracza ponownie Byk; albowiem Minos, chcąc udowodnić, że jest ulubieńcem bogów, poprosił o znak przychylności boga Posejdona – wtedy ten sprawia, że z morza wyłania się wspaniały biały byk. W zamian za ten znak, który, jak wynika z mitu, jest swoistym potwierdzeniem praw do tronu, bóg żąda, by przyszły król złożył owego byka w ofierze.
Minos jednak spełnia tę prośbę połowicznie – składa, co prawda, ofiarę z byka, ale nie z t e g o byka; ten, ponoć najwspanialszy ze wszystkich, pozostaje żywy. Bóg czuje się oszukany i za karę zsyła obłędną miłość do owego byka na żonę Minosa, Pazyfae. Która w konsekwencji owej fatalnej miłości rodzi rzeczonego Minotaura, półczłowieka, półbyka. Rzecz jasna, Grecy w epoce spisywania prastarych opowieści nie pojmowali już archaicznych przenośnych znaczeń i odczytali opowieść przekazywaną ustnie przez setki lat jako rodzaj dworskiego skandalu z zoofilią w tle… To nie tak. Królowa odgrywała rolę Kosmicznej Krowy zaświatowej, jak król – Byka, co jeszcze długo było czytelne np. w dalekich Indiach, i tyle – chodzi o symbolikę, a nie międzygatunkowy flircik na boku.
Ale zostawmy dygresję, ze względu na wiodący temat zapytać należy ponownie i dobitnie: z jakiego powodu ludność Krety nie chciała uznać Minosa za króla? Odpowiedź wydaje się niemal oczywista: ponieważ nie był uważany za prawowitego. Co jednak niewiele tłumaczy, wszak wciąż można mnożyć kolejne „dlaczego”. Czy chodziło o kwestię inicjowania króla? Król na Krecie wydaje się bowiem nosić cechy króla-kapłana, a panujący na wyspie system badacze określają jako teokrację. Król nie był zwykłym wodzem, samowładnym watażką, lecz wtajemniczonym, inicjowanym w jakiś rodzaj misterium namiestnikiem boga – być może wybieranym przez najwyższą kapłankę.
Czy w rozwikłaniu zagadki może pomóc druga kluczowa postać pojawiająca się w opowieści, mianowicie Tezeusz? Przyjrzyjmy się bliżej temu herosowi. Był synem Ajgeusa czy spolszczając – Egeusza. Żoną Ajgeusa była Ajitra, a kochanką słynna z mitu o Jazonie i wyprawie Argonautów Medea. Nie wiadomo, czy wierzyć, lecz nieraz datuje się wyprawę Argonautów na 1800 r. p.n.e., choć to ryzykowna rzecz: datować poprawnie mitologiczne zdarzenia… Jakby nie było, zarówno Tezeusz jak i najsłynniejszy grecki heros Herakles wywodzili się z rodu Pelopsa, od imienia którego pochodzi nazwa greckiej krainy Peloponezu. Tradycja przydała Tezeuszowi, jak i innym tego rodzaju bohaterom, określone znamiona i atrybuty. Nosił maczugę niczym Herakles. Dokonał wielu wyczynów, walcząc z potworami, zabił olbrzymią świnię Faję, córkę Tyfona i Echidny oraz Kerkyona, który w Eleusis zmuszał ludzi do odbywania z nim pojedynków w zapasach, zawsze przez nich przegrywanych. A walczył też ze strasznym bykiem z Maratonu, który wedle pewnej wersji spowodował śmierć syna właśnie Minosa – Androgeosa. Tezeusz pokonał zabójczego byka, spętał i zaprowadził do Aten, gdzie potworne zwierzę zostało złożone w ofierze Apollonowi. Te wątki są oczywiście bardzo stare, kto wie, czy nie opowiadano ich jeszcze na minojskiej Krecie..?
Co ciekawe, wszyscy bohaterowie, którzy uśmiercali potwory musieli się z tych zabójstw oczyszczać – tak rzecz się miała z Kadmosem, który zakładając miasto Teby w Beocji zabił smoka-węża pilnującego wód, z samym bogiem Apollem, gdy uśmiercił prawęża Pytona, tak też rzecz miała się z Tezeuszem. Oczyścili go ludzie żyjący nad rzeką Kefisos (o tym była już mowa). Tezeusz walczył również z Amazonkami. Porwał też – co ciekawe – pewną dziewczynę. Kim była? Otóż Heleną, potem zwaną „Trojańską”. Helena jest jeszcze dzieckiem, a Tezeusz porywa ją, gdy tańczyła ku czci Artemidy. Nie ulega wątpliwości, że Helena pierwotnie była boginią wegetacji czczoną w pewnych społecznościach w basenie morza śródziemnego, tak zresztą jak Ariadna, i niewiele miała wspólnego z osobą, którą stała się, gdy za narrację mitów wzięli się Grecy, by tak rzec „homerowi” i późniejsi… Zresztą mało kto wie, że istnieje i oboczna wersja jej dziejów, wedle której wcale nie przebywała w Troi, lecz w gościnie u egipskiego króla. Tezeusz zresztą jeszcze raz, tym razem na prośbę przyjaciela, poważył się na podobny czyn w typie raptus puelle, ale przez Greków zostało to odnotowywane ze zgrozą: oto heros pomógł w uprowadzeniu samej bogini podziemia, Persefony! Rzecz się oczywiście nie udaje, i obu śmiałków spotyka surowa kara – w niektórych wersjach, w tym u Homera, spotykamy Tezeusza prowadzącego marny żywot w krainie cieni. Jak pamiętamy z najsłynniejszego mitu związanego z Tezeuszem – uwozi on jeszcze jedną dziewczynę, Ariadnę, która tym razem podobno sama tego chciała.
Ale póki co, wróćmy do momentu, gdy Tezeusz przybywa do Aten. Tu kochanka ojca, Medea, bojąc się o dziedzictwo tronu dla swych dzieci, postanawia pozbyć się Tezeusza. I co czyni? Nasyła na niego byka – tegoż samego podobno, którego Posejdon podarował Minosowi, którego pokochała Pazyfae i którego do Aten miał przenieść z Krety Herakles. Tezeusz postępuje inaczej niż Minos, albowiem gdy pokonał byka, złożył go jak należy w ofierze, co prawda nie Posejdonowi, którego miał być synem, lecz Apollinowi.
Nie bacząc teraz na chronologię mitycznych zdarzeń, powiedzmy od razu o swego rodzaju bezpośredniej konfrontacji Minosa i Tezeusza. Rozegrać się miała na statku, wiozącym „daninę” Minotaurowi (nawiasem mówiąc, Minos odznaczał się nie lada zdolnością do wdawania się w romanse – nawet w takiej sytuacji zalecał się ponoć do jednej z ateńskich dziewcząt o imieniu Eroboja). Obaj herosi prowadzą ze sobą spór, bardzo zresztą znamienny. O co? O to, który z nich jest godniejszy swego ojca: Minos Zeusa, czy Tezeusz Posejdona. Bogowie na potwierdzenie boskiego pochodzenia swych synów mają uczynić znaki: i tak na prośbę Minosa rozlega się grzmot i pojawia się piorun Gromowładnego Zeusa. Aby sprawdzić, czy Tezeusz nie chełpi się tylko pochodzeniem od Posejdona, Minos wrzuca w morskie fale pierścień i wzywa Tezeusza, by ten z pomocą ojca wyłowił go z morskiego dna. Tezeusz nurkuje, ale nie przynosi pierścienia, lecz rzecz dobitniej mającą przekonać niedowiarka – wieniec Amfitrydy, żony Posejdona.
Cóż, całkiem być może, że mamy tu do czynienia z czymś innym niż explicite mówi mit: wszak pierścień już co najmniej od czasu rozkwitu minojskiej kultury był insygnium władzy, może zatem chodzi tu o pojedynek o objęcie tronu w Knossos między dwoma nieprawymi rywalami z I fali przybyszów achajskich?
Oczywiście Tezeusz udaje się na Kretę jako „danina” spłacana jej władcy za morderstwo popełnione na jego synu – Androgeosie. Choć jest i taka wersja, o której wyżej wspomnieliśmy, wedle której Androgeos zginął w walce z bykiem z Maratonu, co było wolą króla Aten Egeusza (ojca Tezeusza). Właśnie dlatego wzburzony Minos w zemście narzucił Atenom dług, który mieli spłacać: co 4 lata 9 chłopców i 9 dziewcząt miało płynąć na Kretę, by zostać wtrąconymi do labiryntu na żer Minotaurowi. A przy okazji, oto znowu pojawiły się święte cyfry Minojczyków… Owe liczby zdradzają, że nie chodzi o horror fabularny typu; okrutny król Krety rzuca potworowi niewinnych Ateńczyków jako przekąskę… To liczby określające święty tydzień księżycowy, a także cykl lat, gdyż co 4 i 9 lat królowie Krety zbierali się, by ustalać wspólne prawa. Na Krecie było wszak więcej pałaców, nie wyłącznie Knossos: w Mali, Fajstos, Archanes, potem też w Kato Zakro…
A Tezeusza i Minosa łączy też coś, co twierdzą greccy historycy: Tezeusz miał zaprowadzić system kastowy w Atenach, a Minos był uważany za tego (jeszcze Arystoteles o tym napomyka), który system kast wprowadził na Krecie. Przyznam, że nie bardzo tę wzmiankę pojmuję, bo surowy system społeczny z nieprzekraczalnymi granicami wydaje się charakterystyczny tylko dla Indii, gdzie zaprowadzili go przypuszczalnie przybysze, zwani Indoariami. Systemy społeczne z określonymi warstwami funkcjonowały w wielu miejscach świata starożytnego, ale nigdzie nie były to kasty, zawsze istniała możliwość przejścia ze stanu do stanu, choćby dla utalentowanych jednostek albo za zasługi lub na rozkaz króla, etc. W społecznościach kupiecko-handlowych, a nie wojowników – a taki funkcjonował na względnie egalitarnej Krecie – system ze sztywnymi ramami kast po prostu nie sprawdziłby się, toteż można uznać tę zapiskę jako wskaźnik zmiany kulturowej – Minos i Tezeusz nie pochodzili z ludu Krety. Byli przybyszami, jak zaprowadzający system kast w Indiach Indoariowie.
Wracając – paradoksalnie – na bezpieczniejszy grunt, do mitu… Wiemy, że Minotaur to owoc miłości byka Posejdona i Pazyfae, wiemy, że Tezeusz pokonał go w głębi labiryntu i wyszedł zeń, dzięki Ariadnie, zakochanej w nim córki Minosa, która dała mu kłębek nici i przy ich pomocy, rozwijając nić w zawiłych korytarzach, zdołał wydostać się z pułapki, gdzie wielu przed nim umarło. Ale dodajmy, że z a n i m ateński bohater przystępuje do walki z hybrydycznym Minotaurem, mocuje się w pojedynkach zapaśniczych z kreteńskimi młodzieńcami. To ciekawy trop, wiemy już wszak, choćby za sprawą fresku z Thery, że podobne walki były wpisane w zwyczaj inicjacyjny wpisany w sacrum, jak w sacrum w ogóle wpisywano boskich, niebiańskich królów. Innym zwyczajem były słynne kreteńskie corridy, ukazujące przeskoki przez byki. Jeśli owe rytuały pozostawały w związku z dziewiątką, a jak wiemy miesiąc księżycowy składał się z 4 dziewięciodniowych tygodni, to oderwane elementy, przechowane przez mitopisów greckich pod warstwą spersonalizowanych, „odczarowanych” relacji pozwolą na rekonstrukcje istoty wierzeń starożytnych Kreteńczyków. Wygląda zatem, że Tezeusz stanął w szranki wraz z innymi, by „magicznie” dowieść swych królewskich kompetencji. Może walki z bykiem, potem składanie go w ofierze, tańce rytualne w maskach w postaci byczych głów to elementy rytuału odbywanego w związku z księżycem i cyklem tygodniowym albo z Syriuszem i Nowym Rokiem, zaś przy okazji owych przełomów, związanych z Naturą, odbywano konkury dla córek króla-kapłana i królowej-kapłanki? A może były to konkury symboliczne powiązane obiorem króla po upływie 9 lat, w szranki zaś stanęli Minos i Tezeusz (por. ich rywalizacja na okręcie). Są wszak zmianki, że królowie zmieniali się co 9 lat, sprawując władzę na przemian.
I w czymś tak podniosłym brał udział Tezeusz, a nie w sensacyjnej aferze typu: zabić potwora, dostać księżniczkę.
Przykro rozstawać się z utrwalonym legendarnym stereotypem, ale kreteński labirynt nigdy nie istniał, Ariadna była boginią, łączoną przy tym z Dionizosem, którego znawca kultury greckiej K. Kerynyi wywodzi właśnie z Krety, a minosów było wielu. O kolejnych opowiem w drugiej części tekstu „Minos – jeden czy wielu? Cz. II – od upadku Knossos do wojny trojańskiej.