Autor: Rechmaat Nachti (pseudonim polskiego religioznawcy)
(Tekst zamieszczony w „Smoku Wadżry” nr 33-34, s. 22-39, periodyku buddyjskim, red. Jacek Sieradzan. Zdecydowałam się na umieszczenie go w dziale Polecam, ponieważ „z definicji” zamierzam publikować tu teksty mało znane, a po drugie – ze względu na znakomitą okazję, by przybliżyć choć fragmenty literatury staroegipskiej).
W kręgach inteligencji katolickiej panuje powszechne przekonanie, że bogactwo wartości duchowych zawartych w Piśmie Świętym jest faktem wyjątkowym w dziejach kultury i że Biblia jest dziełem w pełni oryginalnym, powstałym jako bezpośredni przekaz słów bożych dla ludzi. Wszelkie badania porównawcze tekstów biblijnych i pozabiblijnych uważa się w tych sferach za podejrzane i dopuszczalne o tyle, o ile zakładają one tezę o uprzedniości tekstu biblijnego w stosunku do pozabiblijnego lub mówią o pewnym ogólnym podobieństwie kulturowym ludów Bliskiego Wschodu. Jakakolwiek myśl, że istotna treść przekazu może być kalką wcześniejszego dzieła jest dla konfesyjnych bibliologów niedopuszczalnym bluźnierstwem i propagandą ateistyczną.
Kiedyś omal nie zostałem zlinczowany w pociągu przez zajadłych pseudoapologetów chrześcijańskich, gdy zwróciłem im uwagę na to, że Pieśń nad Pieśniami, o której właśnie rozprawiali, nie jest wcale „pierwszą znaną w dziejach natchnioną liryką erotyczną” (cytat), a nawet nie jest dziełem w pełni oryginalnym. Zaatakowano mnie natychmiast, iż opowiadam bzdury, gdyż pozostałe ludy bliskowschodnie w ogóle nie mogą być porównywalne z Izraelitami i chrześcijanami jako politeiści i ofiary despotyzmu, pozostające na niskim stopniu rozwoju w dziedzinie etyki i moralności. Replikowałem zaraz mówiąc, że przynajmniej starożytni Egipcjanie posiadali całe tysiąclecia wcześniej spójny system etyczny, wyrażony w piśmie, z którego niejednokrotnie czerpali natchnienie ich następcy – Izraelici i chrześcijanie, mieszając go nieustannie z własną, bardziej surową moralnością.
Wtedy żadne już argumenty nie mogły uspokoić burzy świętego gniewu, jaki spadł na głowę nieszczęśnika, ośmielającego się głosić, iż etyka i moralność nie narodziły się wraz z tablicami Dziesięciu Przykazań (…). A przecież sztywne stanowisko głoszące, iż Biblia jest księgą najdawniejszą, bezpośrednio natchnioną przez Boga, w pełni oryginalną i wolną od wszelkich zapożyczeń i asymilacji dawniejszych idei religijnych, nie ma nic wspólnego nie tylko z obecnym stanem badań, lecz nawet ze zwykła ludzką logiką.
Nie da się bowiem zaprzeczyć, iż praojcowie Izraelitów byli kulturowo zacofani w stosunku do sąsiednich, wielkich cywilizacji, a mieszkając bądź to w strefie oddziaływania tych ośrodków, bądź czasowo w samym centrum MUSIELI ulegać wpływom idei religijnych i potędze literatury pisanej tych ludów. A zatem odnajdowanie wcześniejszych wątków literackich i problemów ideowych znanych z pism egipskich i mezopotamskich w Biblii, a nawet adaptacje całych utworów, nie powinno nikogo dziwić, ani gorszyć. Są to po prostu obiektywne, historyczne fakty. Odrębność i geniusz Biblii nie leży wcale w jej absolutnej pierwotności i dziewiczej oryginalności, lecz raczej w jedynym w swym rodzaju harmonijnym połączeniu zupełnie przeciwstawnych sobie idei mezopotamskich i egipskich w nową całość, przystosowaną do umysłowości pasterskiego, surowego i dość ubogiego ludu.
Jako egiptolog zajmę się jedynie rozpatrzeniem zapożyczeń z literatury egipskiej, pozostawiając mezopotamską fachowcom. Na początku należy powiedzieć, że większość najistotniejszych ksiąg biblijnych ma swój wcześniejszy, egipski odpowiednich, z wyjątkiem pism związanych z historią Izraela. Istnieje więc odpowiednik Księgi Rodzaju – Staela Szabaki, Papirus Bremner-Rhind, Księgi Piramid, itp.; Psalmów – np. Papirus Ledejski; Ksiąg mądrościowych – z potężnego gatunku literackiego zwanego w Egipcie sbojet odnaleziono kilkanaście ze wzmiankowanych w źródłach kilkudziesięciu utworów; Pieśń nad Pieśniami – zbiór liryczny pt. Siedem Howet oraz Przypowieści budujących – Złamany życiem, Wymowny wieśniak, Prawda i kłamstwo, Setme, Si-Usire, Oko słoneczne, itp. Posiadamy też odpowiedniki niektórych utworów Nowego Testamentu i wczesnochrześcijańskich apokryfów.
Oczywiście nie oznacza to, że literatura biblijna jest plagiatem, czy prostym zapożyczeniem egipskim. Jasne jest jednak, że przed Biblią istniały już w starożytnym Egipcie utwory o podobnej tematyce, zawierające podobne wątki i podobne rozwiązania ideowe. Są wśród nich jednak i takie, które znacznie wykraczają poza ogólnokulturowe podobieństwa i są tak bardzo zbliżone do egipskich, że nie istnieje inna możliwość, prócz hipotezy zapożyczenia.
Weźmy dla przykładu znaną biblijną historię Józefa. Ma on egipski odpowiednik w Opowieści o dwóch braciach. Od razu rzuca się w oczy podobieństwo losów głównych bohaterów: hebrajskiego Józefa i egipskiego Baty. Bata prześladowany przez starszego brata, z trudem uchodzi śmierci z jego ręki i jest zmuszony porzucić kraj ojczysty (osiada w Libanie). Józef natomiast prześladowany jest przez starszych braci i także zmuszony do opuszczenia ojczyzny (z tą różnicą, że osiada w Egipcie jako niewolnik). Los Baty ulega poprawie dzięki interwencji Pana Wszechrzeczy Re, który czyni go możnym w Libanie, Józefowi zaś pomaga Jahwe i czyni go wielkorządcą Egiptu. Obaj cierpią przez przewrotność kobiety, obaj odnoszą ostateczne zwycięstwo i obaj przekazują owoc swojej pracy nawróconemu ze złej drogi starszemu bratu – Bata Anupowi, a Józef Judzie. Lecz nie tylko losy bohaterów są podobne. Obie historie zawierają epizod z kuszeniem niewinnego młodzieńca przez niewiastę, opisany w obu tekstach prawie dokładnie w ten sam sposób.
Porównajmy:
„… Po tych wydarzeniach zwróciła na niego uwagę żona jego pana i rzekła do niego: „Połóż się ze mną!” On jednak nie zgodził się i odpowiedział żonie swego pana: „Pan mój o nic się nie troszczy odkąd jestem w domu, bo cały mój majątek oddał mi we władanie. On sam niczego mi nie wzbrania wyjąwszy ciebie, ponieważ jesteś jego żoną. Jakże więc mógłbym uczynić tak wielką niegodziwość i zgrzeszyć przeciw Bogu” (…) Pewnego dnia, gdy wszedł do domu (…) uchwyciła go za płaszcz i powiedziała: „Połóż się ze mną!” Lecz on wyrwał się, zostawił płaszcz e jej ręku i wybiegł z domu.” (Genesis 39,7-12)
A oto opis egipski:
„Zapragnęła poznać go, jak się poznaje mężczyznę. Podniosła się więc, uczepiła się go i powiedziała: „Choć spędzimy razem chwilkę, połóżmy się…” Lecz młodzieniec stał się jak rozwścieczony lampart, gdy usłyszał to podłe wyznanie, które mu uczyniła (…) Tak się do niej odezwał: „Jak to? Ty przecież jesteś dla mnie jak matka, a twój mąż jest dla mnie jak ojciec i starszy jest ode mnie i wychował mnie (…). Podniósł swoje brzemię i poszedł na pole.” (Opowieść o dwóch braciach)
Oczywiście wzgardzona niewiasta zaprzysięgła opornemu młodzikowi zemstę. Oto tekst biblijny:
„A kiedy przyszedł pan Józefa do domu, opowiedziała o zajściu tak: „Wszedł do mnie ów sługa, Hebrajczyk, (…) aby ze mną swawolić. A kiedy zaczęłam krzyczeć, zostawił u mnie swój płaszcz i uciekł z domu.” Wtedy jego pan zapałał wielkim gniewem, gdy usłyszał te słowa (…)”
A tak opisuje to zdarzenie tekst egipski:
„Kiedy jej mąż wrócił wieczorem… zastał żonę leżącą – udawała chorą. Mąż spytał ją: „Co ci się stało?” „Nic mi się nie stało, tylko twój brat, gdy przyszedł po ziarno dla ciebie, zastał mnie siedzącą samotnie i powiedział mi: „Choć spędzimy razem chwilkę, połóżmy się” Tak powiedział, ale jak nie usłuchałam… Wtedy przestraszył się i pobił mnie, żebym ci tylko nie doniosła… uważaj gdy wróci, nie słuchaj go (…)”
Wobec tego, że dużo starsza opowieść o dwóch braciach była szczególnie rozpowszechniona w czasach, na które przypada pobyt Izraelitów w Egipcie, jest rzeczą oczywistą, że musiała wywrzeć wpływ na autora dziejów Józefa, który nie wahał się niemal dosłownie włączyć do swojej relacji pikantnej, lecz umoralniającej historyjki.
Również dzieje Mojżesza posiadają egipski pierwowzór. O ile samo dzieciństwo tego wybitnego męża opisany jest w sposób łudząco podobny do dzieciństwa słynnego króla Sargona z Akkadu (wyłowienie z rzeki w koszyku z sitowia) i kształtowane jest pod wpływem mezopotamskim, to późniejsze jego losy mają bezpośredni wzorzec literacki w pochodzącej z XX wieku p.n.e. egipskiej powieści dydaktycznej Przygody Sinuheta. Obydwa opowiadania są długie, dlatego musimy zadowolić się porównaniem im treści.
Mojżesz dokonuje przestępstwa i ucieka z Egiptu do krainy Middianitów na półwysep Synaj, gdzie zamieszkuje przez czterdzieści lat, poślubiwszy córkę szejka koczowniczego plemienia. Wychowany przez egipską królewnę, w otoczeniu książąt, prowadzi tu życie niezgodne ze swym wielkim przeznaczeniem, aż pewnego dnia zostaje wezwany przez Jahwe do powrotu do Egiptu, w celu wyzwolenia swego ludu.
Sinuhet również ucieka z Egiptu z obawy przed represjami i udaje się do pustynnego kraju Reczenu, znajdującego się na Synaju, podobnie jak Mojżesz zostaje zięciem szejka i także przebywa u niego czterdzieści lat. Wychowany przez królową, w otoczeniu książąt Sinuhet prowadzi teraz również nieodpowiadający jego przeznaczeniu żywot do czasu, gdy bóg objawi mu wolę przywrócenia go na łono kraju rodzinnego.
Opowieść o Sinuhecie (podobnie jak o królu Sargonie) była bardzo rozpowszechniona na Bliskim Wschodzie w II i I tys. p.n.e. Ponieważ zaś obie historie były obowiązkową lekturą szkolną (jedna w Egipcie, a druga w Mezopotamii i Syrii), nie należy się dziwić hebrajskiemu twórcy, który nie mógł oprzeć się tak atrakcyjnym wzorom. Przecież nawet w XX wieku skojarzenie wątku króla Sargona z Przygodami Sinuheta przyniosło światowy sukces fińskiemu pisarzowi Mice Walthariemu. Autor dziejów Mojżesza nie poprzestał jednak na dwóch zapożyczeniach! Dalsze losy wielkiego proroka w Egipcie wykorzystują wątki dwóch innych opowiadań: Czarów na dworze króla Cheopsa i Si-Usire. Kiedy Mojżesz w towarzystwie wymownego brata Aarona staje przed królem, popisuje się cudami i współzawodniczy w nich z egipskimi kapłanami. Bardzo podobne sceny odnajdujemy w dwóch wspomnianych wyżej opowiadaniach. Rzecz tym bardziej ciekawa, że w obydwu utworach pojawiają się cuda całkiem zbliżone do mojżeszowych:
„…Dżażaemanch wyrzekł zaklęcie i sprawił, że jedna połowa wód stanęła na drugiej…” (Czarownicy na dworze króla Cheopsa)
oraz „… Gdyby mi Amon tego nie miał za złe… rzuciłbym czary na Egipt i sprawiłbym, że lud egipski przez trzy dni i trzy noce nie widziałby innego światła, jak światło lampy…”
(Si-Usire).
Wystarczy skojarzyć te fragmenty z powszechnie znanymi epizodami z Księgi Wyjścia:
„… Ty zaś podnieś swą laskę i wyciągnij nad morze i rozdziel je na dwoje… (Ex 14,16)
oraz „…Wyciągnął Mojżesz rękę do nieba i nastała ciemność w całej ziemi egipskiej przez trzy dni.” (Ex 10,22)
Za klejnot literatury religijnej uważa się powszechnie Psalmy. Intelektualiści katoliccy są z nich bardzo dumni i uważają je za wyraźną oznakę jednorazowego natchnienia bożego. Ale i takie utwory pisali Egipcjanie na długo przed powstaniem hebrajskiej liryki religijnej. Niektóre z nich wywarły bezpośredni wpływ na literaturę biblijną. Oto fragmenty słynnego Psalmu 104 porównane z Wielkich hymnem do Atona i Wielkim hymnem do Amona:
(…)
„Ten, który stwarza trawę dla bydła i drzewa owocowe dla ludzi… i który żywi ptaki na każdym drzewie” (Hymn do Amona)
„Każesz rosnąć trawie dla bydła i roślinom, by człowiekowi służyły… ” (Psalm 104)
„Kiedy zstępujesz na widnokrąg zachodni, ziemia pogrąża się w ciemnościach… Lew wychodzi ze swej kryjówki, gady kąsają” (Hymn do Atona)
„Mrok sprowadzasz i noc nastaje, w niej krąży wielki zwierz leśny. Lwiątka ryczą za łupem…” (Psalm 104)
„Statki pływają, to w jedną, to w drugą stronę – gdyś się pojawił! Ryby z rzeki wyskakują przed Twoim obliczem… Świat stworzyłeś wedle serca swego – Ty Jedyny! Wraz z ludźmi, bydłem i wszelką zwierzyną, wszystkim co jest na ziemi, co stąpa nogami, co fruwa i lata na skrzydłach.” (Hymn do Atona)
„Jak liczne są Twoje dzieła, o Jahwe! Ty wszystko mądrze uczyniłeś. Ziemia jest pełna twoich stworzeń. Oto morze wielkie i szerokie, a w nim bez liku jest żyjątek i zwierząt wielkich i małych. Tamtędy wędrują okręty…” (Psalm 104)
Utwór hebrajski nie tylko wykazuje podobieństwo do wcześniejszych od siebie hymnów egipskich, ale jak widać zawiera wiele identycznych porównań i przenośni, a nawet dosłownych powtórzeń. Na uwagę zasługuje też fakt, że Jahwe posiada w nim cechy słoneczne, podobnie jak monoteistyczny egipski Aton i panteistyczny Amon!
W bieżącym roku szkolnym nauczyciele języka polskiego nauczają w szkołach średnich, że najstarszym pisanym utworem erotycznym jest świata jest Pieśń nad Pieśniami, której autorstwo przypisuje się tradycyjnie królowi Salomonowi (X w. p.n.e.). Teolodzy dowodzą zaś, że jest to alegoryczny opis wzajemnej miłości Chrystusa i Kościoła. Nikt nie ma żadnej wątpliwości co do jej oryginalności i bezwzględnego pierwszeństwa w tej gałęzi liryki.
Tymczasem już tysiąc lat wcześniej w Egipcie rozkwitała liryka erotyczna, a w XIII wieku p.n.e. zapisano na papirusach utwór bardzo zbliżony do rzekomo pierwszego w świecie, a znajdującego się w Biblii! Nosi on tytuł Siedem Howet. Przyjrzyjmy się bliżej obu arcydziełom wczesnej liryki.
Pieśń nad Pieśniami składa się z sześciu utworów, które są zbiorem wyznań miłosnych dwojga zakochanych wraz z dyskretnie wtrąconymi dygresjami chóru. Siedem Howet ma bardzo podobną konstrukcję. Składa się z siedmiu pieśni, wyznań miłosnych kochanków wyrażających ich pragnienia, nadzieje, obawy i wreszcie radość spełnienia. W odróżnieniu od późniejszego utworu hebrajskiego brak tu wstawek chóru, gdyż dla Egipcjan miłość była uczuciem zbyt intymnym, aby mieszać do niej jakiś czynnik społeczny. Oba dzieła są przepiękne i trudno dać któremukolwiek estetyczne pierwszeństwo: Siedem Howet wydaje się być bardziej świeże i naturalne, natomiast Pieśń nad Pieśniami jest o wiele bardziej ozdobna. Pierwszeństwo czasowe utworu egipskiego jest niewątpliwe. Zachodzi jednak pytanie, czy zbieżności formalne i treściowe wynikają jedynie z pokrewieństwa treści i formy, czy też są wynikiem bezpośredniego zapożyczenia? I oto znajdujemy w pieśni hebrajskiej nieoczekiwane i niesłychane w świetle prawa i obyczajowości tego ludu wyznanie:
„O gdybyś był moim bratem, który ssał pierś mojej matki! Spotkawszy na ulicy ucałowałabym cię i nikt by nie mógł mną pogardzać! Powiodłabym cię i wprowadziła w dom mojej matki. Tam będziesz mnie uczył. Napoiłabym cię winem korzennym, moszczem z granatów… Lewa ręka jego pod moją głową, a prawica jego obejmuje mnie”. (PnP 8,1)
Otóż myli się oblubienica! Gdyby tak się stało, wtedy każdy w Izraelu mógłby nią pogardzać, a nawet miałby obowiązek ja zabić! Wspomina przecież miłość kazirodczą brata i siostry, przeklętą przez Mojżesza jako „obrzydliwość w oczach Pana”! Skąd mógł się przedostać tak niesamowity w literaturze hebrajskiej wątek?
I oto w szóstej pieśni egipskiego utworu lirycznego napotkamy następujące strofy:
„Ach, gdyby serce moje znała
Matka – to skryłaby się w izbach!
Spraw Złota, by to zrobić chciała!
Spraw Złota, by na chwilę wyszła!
Zresztą i tak go ucałuję,
Dlaczegóż mam się wstydzić ludzi?
Niech świat dziś cały to poczuje,
Że brat mój w sercu miłość wzbudził!
Wyprawię święto mej bogini
Jeśli śmiałość doda mocy:
Mój brat kobietą mnie uczyni
Dziś jeszcze wśród upojnej nocy!”
Tym razem dziewczyna faktycznie nie ma się czego wstydzić, gdyż wyznanie takie jest zupełnie zgodne z egipska konwencją liryczną i z obyczajowością tego ludu: ponieważ Ozyrys i Izyda byli rodzeństwem i małżeństwem jednocześnie, stanowią idealną parę kochanków. Obyczaj nakazuje, aby kochankowie nazywali się bratem i siostrą, a nie ma żadnych przeszkód, aby niektórzy faktycznie byli rodzeństwem.
W ten sposób poeta hebrajski zdradził się, skąd czerpał inspirację i gotowe wzory! Adaptując starą pieśń egipską, zafascynowany jej pięknem, ZAPOMNIAŁ wykluczyć strofy, które dla każdego prawowiernego Izraelity muszą być bluźnierczą wzmianką o zakazanym owocu!
Należy przy tym dodać, że utwór egipski jest formalnie bardziej ureligijniony od hebrajskiego, gdy zawiera bezpośrednie prośby o pomoc do Złotej (czyli bogini Hathor). Natomiast tylko wyjątkowe zaślepienie dogmatycznych teologów mogło doprowadzić ich do konkluzji, iż ten wyjątkowo nie pasujący do surowej obyczajowości hebrajskiej utwór, „pomimo pewnego podobieństwa do utworów pozabiblijnych korzeniami tkwi w Biblii i jest dojrzałym owocem myśli teologicznej proroków: Ozeasza, Jeremiasza, Ezechiela i Deutero-Izajasza” (komentarz do Biblii Tysiąclecia, wyd. Pallotinum, 1971, s. 747).
Samo zestawienie tych ponurych mężów, żywiących się korzonkami na pustyni i tropiącymi zajadle „nierząd” i „obrzydliwość” z pogodnym tonem i namiętnym żarem wyznań erotycznych Pieśni nad Pieśniami brzmi paradoksalnie i humorystycznie!
Ponieważ niniejszy artykuł ma ograniczone rozmiary, nie mogę się szerzej rozwodzić nad wszelkimi zbieżnościami pomiędzy biblijnymi księgami mądrościowymi a wcześniejszymi od nich o całe tysiąclecia mądrościami egipskimi, nazywanymi nad Nilem sbojet czyli „naukami”. W Biblii wprost roi się od dosłownych cytatów ze sbojet. Wykorzystano głównie: Ptahhotepa, Aniego, Amenemope, Anchszeszonka i sbojet hellenistyczne, a także przysłowia z egipskich przypowieści dydaktycznych, zwanych sadżi: z Wymownego wieśniaka i Oka słonecznego.
Trudność polega tu nie na tym, by wykazać wpływ myśli egipskiej na hebrajską, lecz na odnalezieniu w biblijnych tekstach mądrościowych jakiegokolwiek elementu oryginalnego!
Jedyną zauważalną innowacją hebrajską w tych księgach Starego Testamentu jest nieoczekiwana konkluzja mówiąca, że Bóg ukarze człowieka za używanie życia, do czego zresztą ten sam autor przed chwilą zachęcał:
„Ciesz się młodzieńcze w młodości swojej, a serce twoje niech się rozweseli za dni młodości twojej. I chodź drogami serca swego i za tym, co pociąga twoje oczy, lecz wiedz, że z tego wszystkiego będzie cię sądził Bóg.” (podkreślenie autora niniejszego tekstu)
Trudno zrozumieć do czego taka mądrość nakłania: do używania życia, czy też do wyrzeczeń ascezy? Dla Żyda i chrześcijanina jest to sprzeczność nie do przeskoczenia i źródło codziennych udręczeń: Jeśli Bóg stworzył przyjemności, to dlaczego nie pozwala się nimi cieszyć?
Lecz Egipcjanie nie mieli takich wątpliwości. Wedle ich mądrości Bóg, który stworzył świata z samego siebie, świat, którego każdy element jest doskonały – stworzył też człowieka wraz z jego pożądaniami i dał mu środki do realizacji pragnień. Kto odrzuca świat, ten chce sprzeciwić się woli Boga i pogardza jego darami. A zatem, kto się umartwia – ten grzeszy:
„Służ swemu sercu przez cały czas żywota, nie rób więcej nad to, co ci polecono i nie pomniejszaj czasu służby swemu sercu: dusza bowiem brzydzi się, jeśli odejmiesz nawet jedną chwilę”. (sbojet Ptahhotepa, XXV wiek p.n.e.)
Podobnych wskazówek udzielają wszyscy mędrcy egipscy. Ich ukoronowaniem jest poetyczna nauka zwana Pieśnią harfiarza Neferhotepa (istnieje też wariant zwany Pieśnią z grobowca Antefa). Wywarła ona tak wielki wpływ na twórców biblijnych, że przytaczają ją nieomal dosłownie i to dwukrotnie: w Księdze Koheleta (9, 3-9, 10; 10, 9-10) i w Księdze Mądrości (2, 1-2, 9).
Poniżej podajemy egipski pierwowzór z XX w. p.n.e., a dalej teksty biblijne:
„Patrz! Co jest ciałem, do ziemi powraca,
Codzień o szczęściu młodzi zwykli marzyć,
Codzień mężczyzna płodzi jakieś dziecię,
Codzień rozkwita nowy byt w kobiecie,
Codziennie zawsze ktoś na świat przychodzi,
A wyrok boży nić żywota plecie!
Wesoło świętuj ulubieńcze Boga,
Weź najprzedniejsze olejki,
Wonności, kwieciem lotosu od
Szyi po nogi owiń twą siostrę –
Naczynie miłości, którą przytulasz pogrążony we śnie.
I każ tancerkom śpiewać słodkie pieśni!
Odrzuć precz wszystko, co ci serce chmurzy,
Spełniaj niezwłocznie najskrytsze pragnienia, bo kiedyś
Przyjdzie dzień długiej podróży
W smętną krainę wiecznego milczenia!
Słyszałeś może, co się przydarzyło
Siedzibom przodków: czas je w gruzy zmienia!
Jakby ich nigdy na świecie nie było!
Nie znajdziesz nawet śladu ich istnienia…
Niechaj nie gnębi cię usilna praca,
Niech wszelka troska na bok się oddali,
Bo ten, kto odszedł – nigdy już nie wraca,
Aby pouczać tych, co pozostali!
Próżno się trapić, dręczyć i wysilać,
Gdy policzona każda życia chwila!
Więc daj się zbudzić śpiącemu pragnieniu,
Bo tylko głupiec żyje w śmierci cieniu!”
„To złem jest wśród wszystkiego, co dzieje się pod słońcem, ze jeden dla wszystkiego jest Los, a przy tym serce synów ludzkich pełne jest zła. I głupota w ich sercach – póki żyją, a potem – do zmarłych! Nuże więc! W weselu chleb spożywaj i w Radości pij swoje wino, bo już ma upodobanie Bóg w twych czynach. Każdego czasu – niech szaty twe będą białe, olejku też niechaj na głowę twoją nie zabraknie! Używaj życia z niewiastą, którąś ukochał, po wszystkie dni marnego twego życia, których ci Bóg użyczył pod słońcem… Bo nie ma żadnej czynności ani rozumienia, ani mądrości w Szeolu, do którego Ty zdążasz.” (Koh 9, 2 i n.)
„Imię nasze pójdzie z czasem w niepamięć i nikt nie wspomni naszych poczynań… Czas nasz jak cień przemija… Nuże więc! Korzystajmy z tego, co dobre! Skwapliwie używajmy życia w młodości! Upijmy się winem wybornym z wonnościami i niech nam nie ujdą wiosenne kwiaty! Uwijmy sobie wieniec z róż, zanim zwiędną”. (Mdr 2)
Oczywiście są to tylko te fragmenty pieśni egipskiej, które stały się inspiracją dla utworów biblijnych. Czy podobieństwo jest spowodowane wyłącznie pokrewieństwem idei? Wydaje się to raczej wykluczone. Dług zaciągnięty przez pisarzy biblijnych u egipskich twórców literatury mądrościowej wydaje się być szczególnie wielki. A przecież pomimo tego, że wszystkie zalecenia co do postępowania na co dzień, szacunku dla rodziców, litości dla ubogich, życzliwości dla bliźnich i wdzięczności dla Stwórcy, zawarte w Przysłowiach Salomona, Księdze Mądrości, Mądrości Syracha, itp. pochodzą bezpośrednio z analogicznych nauk egipskich, tylko jeden z utworów biblijnych bezwiednie przyznał się do zapożyczenia:
„Gdy w 38 roku panowania króla Euergetesa przybyłem do Egiptu i tam zamieszkałem – znalazłem odpis księgi, zawierający nieprzeciętną naukę. Czułem się zmuszony dołożyć usilnego starania, aby księgę tę przetłumaczyć”. (Mdr. Syracha, Prolog, 28-30).
Gdy poniewczasie redaktorzy biblijni spostrzegli złowrogą wagę tego wyznania, dodali do prologu passus wyjaśniający, że chodzi o przetłumaczenie pierwotnej nauki w języku hebrajskim na grekę! Jest to zupełnie niedorzeczne. Skoro nauka powstała w Egipcie i jeśli była przeznaczona dla Żydów aleksandryjskich nie znających hebrajskiego, to musiałaby od razu mieć formę grecką! A jeżeli tłumacz chciałby podzielić się tą nauką znalezioną w Egipcie ze swymi ziomkami w Palestynie, to zupełnym nonsensem byłoby tłumaczenie jej dla nich z hebrajskiego na grekę. Poza tym wszyscy Żydzi aleksandryjscy byli od dzieciństwa praktycznie dwujęzyczni i dlatego owe „usilne starania” mogą oznaczać tylko jedno: bezpośredni przekład z języka późnoegipskiego (tzw. demotycznego), w którym zapisane są tak zwane Nauki Papirusu Insinger, szczególnie licznie cytowane w Mądrości Syracha.
W ten sposób doszliśmy do odszukania wielu pierwowzorów egipskich rozmaitych ksiąg biblijnych i okazało się, że literatura hebrajska nie może sobie rościć prawa do oryginalności w przypadku wielu wątków i myśli, które od wieków podziwialiśmy. Jednak w tym momencie zagorzały katolik lub Żyd z pewnością wykrzyknie: „To są jedynie drugorzędne ozdobniki! O świetności i autentyczności Biblii decydują zawarte w niej utwory profetyczne i mesjanistyczne, nie zaś przypowieści i doczesne nauki. A mesjanizmu, ani profetyzmu w pismach egipskich nie ma i być nie może!”
Niestety! I tu musimy rozczarować nadgorliwców… Oto już około 2700 lat przed Chrystusem, przed potężnym faraonem Snofru stanął prorok Neferti i obwieścił mu przyszły upadek państwa, rozprzężenie wszystkich więzów społecznych, niesłychane nieszczęścia, a na koniec… Ale oddajmy mu głos:
„… Oto nadejdzie król z południa – Ameni Usprawiedliwiony Głosem – syn niewiasty nubijskiej… Cieszcie się ludzie jego czasów! Syn Znakomitego zdobędzie chwałę na wieczność. Ci, którzy skłonni będą do buntu i zamierzą złe czyny – zamilkną ze strachu przed nim. Prawo wróci na swoje miejsce! Niesprawiedliwość będzie wytępiona!”
A więc Żydzi nie byli pierwszymi prorokami i nie wynaleźli mesjanizmu! Czyż Syn Znakomitego i niewiasty nubijskiej (czyli osoby pośledniejszego pochodzenia) nie przypomina przypadkiem hebrajskiego Syna Człowieczego, zrodzonego przez pannę?
Co więcej proroctwo sprawdziło się ok. 2000 roku p.n.e.! Wprawdzie uczeni bibliści powiedzą, że podobieństwo jest zupełnie przypadkowe, a samo proroctwo to oszustwo spreparowane post factum, ale na szczęście nie jest to jedyny przypadek egipskiego profetyzmu. Wśród proroctw jest i takie, które nie może być uznane za napisane po fakcie, gdyż zachowało się na papirusie z czasów ptolemejskich (czyli z ostatnich wieków p.n.e.), natomiast odnosi się do upadku Aleksandrii w 643 roku n.e.! Oto stosowny fragment:
„… i miasto ludzi noszących pasy (czyli Greków) zostanie puste jako piec garncarski, niewolnicy zostaną wyzwoleni, ich panowie popadną w niewole, dziewice będą gwałcone, a chłopców zabijać będą… Sami ludzie noszący pasy i sami ludzie Tyfona będą się chcieli wycofać, skoro Agathos Daimon opuści założone przez siebie miasto (to jest Aleksandrię) i odejdzie do rodzącego bogów Memfis i miasto zostanie opuszczone… Stanie się to u kresu nieszczęść, kiedy Egipt zaleje powódź niegościnnych mężów, a miasto ludzi noszących pasy zostanie puste jako piec garncarski z przyczyny bezprawia jakie czynili… I miasto nadmorskie stanie się miastem suszenia sieci, tak że przechodnie będą mówić: Oto było miasto wszystko żywiące, w którym mieszkały wszystkie narody… I wtedy Egipt wzrośnie w potęgę, tak że wszyscy żywi będą się modlić, a zmarli zmartwychwstaną…” (Proroctwo garncarza; ok. II wiek p.n.e.).
Czymże to proroctwo ustępuje biblijnym zapowiedziom zniszczenia Niniwy i Babilonu, których po dziś dzień słuchają nabożnie wierni w kościołach? Przecież w pełni dokonało się w 643 roku n.e., gdy Arabowie ostatecznie zdobyli Aleksandrię, porzuconą przez ewakuujące się wojska bizantyjskie. Właśnie Arabowie są owymi „niegościnnymi mężami”, gdyż nie witają przychylnie żadnych innowierców i nie okazują im żadnych względów. Stolica kraju istotnie powróciła do Memfis, bo założony przez muzułmanów Fustat i jego następca Kair stoją na ruinach tego ośrodka władzy królewskiej z Czasów Starego Państwa, a wszyscy ludzie w Egipcie po przyjęciu islamu modlą się do dziś pięć razy dziennie! Egipt odzyskał siłę i potęgę jako kalifat Fatymidów (969 – 1169 n.e.), rozciągający się od Atlantyku po Azję Mniejszą i tylko „zmartwychwstanie” nie sprawdziło się dotąd, chyba że odnosi się ono do odczytania hieroglifów w XIX wieku, przez co starożytni zmarli w Egipcie przemówili do ludów całego świata…
Tak dokładnie spełnionym proroctwem nie może się pochwalić słynny Jeremiasz, który niegdyś przepowiadał Egiptowi całkowitą zagładę z rąk babilońskiego króla Nabuchodonozora (Jer. 46). Jednak gdy król znad Eufratu najechał na państwo faraonów w 568 roku p.n.e., został skutecznie odparty i bajania hebrajskiego pseudoproroka (który w istocie zdradził swój lud i został babilońskim szpiegiem), okazały się na szczęście fantasmagorią.
Tu zakończymy rozważanie egipskich inspiracji Starego Przymierza i przejdziemy do Nowego Testamentu. Tak jest – nie przesłyszałeś się, czytelniku! Również tutaj dostrzegamy niemniej silne wpływy literatury znad Nilu. Właściwie nie powinno to nikogo dziwić, przecież największym centrum rodzącego się chrześcijaństwa była przez długie wieki Aleksandria. Wzajemne wpływy kulturowe, egipskie, greckie i hebrajskie, przenikały się tam już od kilku stuleci, stanowiąc płodną glebę dla nowej religii. Nie ulega też wątpliwości, że chrześcijaństwo posiada więcej cech wspólnych z wiarą staroegipską, niż konsekwentnie monoteistyczny judaizm.
Wymieńmy najważniejsze z nich: Bóg Ojciec (Werneczer, Ptah), Duch Święty (Amon), Syn Boży (Horus i jego wcielenie – faraon), Matka Boska (Izyda), Sąd pośmiertny (Sąd Ozyrysa), Zbawienie i potępienie (Pola Jaru i śmierć duszy niegodziwej w paszczy Pożercy), Żywot wieczny (nieograniczona czasowo szczęśliwa egzystencja sprawiedliwych w zaświatach z możliwością wcielania się w żywych), Trójca Święta (Ptah, Amon, Re-Harahte lub triady lokalne), Zmartwychwstanie (zmarli utożsamieni z Ozyrysem zmartwychwstaną podobnie do niego), święci pańscy (Usprawiedliwieni Głosem towarzysze Ozyrysa), krzyż jako symbol życia (krzyż egipski, tak zwany Anch) oraz pobłażliwość dla nieprzyjaciół (zalecana przez sbojet Ptahhotepa, choć nie tak daleko idąca jak chrześcijańska).
Dlaczegóż by pisarze wczesnochrześcijańscy, tworzący w Aleksandrii i związanej z nią kulturowo żydowskiej diasporze, nie mieli skorzystać z tradycji dostarczającej tak wdzięcznych i bliskich tematów?
I rzeczywiście, w pismach egipskich odnajdujemy zadziwiające zbieżności ideowe i formalne z księgami Nowego Testamentu. Mamy więc odpowiednik Ewangelii (powieść dydaktyczna Si-Usire), Listów Apostolskich (stele grobowe z pouczeniami dawanymi prze Usprawiedliwionych Głosem dla żyjących wyznawców ku ich zbudowaniu, pocieszeniu i utrwaleniu zasad wiary), Apokalipsy (rozdziały Księgi Umarłych zawierające opisy zaświatów, tajemnice wiary i godzinę sądu Ozyrysa, a nawet koniec świata) i Prolog Ewangelii Janowej (Papirus Brenmer-Rhind).
Poza tym mamy liczne odpowiedniki niekanonicznych ewangelii gnostyckich i innych apokryfów Nowego Testamentu. Przytoczenie cytatów ze wszystkich wymienionych tu pism przekraczałoby znacznie rozmiary naszej małej rozprawki i dlatego ograniczymy się do najistotniejszych.
Najbardziej „ewangeliczną” z opowieści egipskich jest historia dydaktyczna z gatunku sadżi, pod tytułem Si-Usire. Akcja tego utworu rozgrywa się za panowania króla Ramzesa II, to znaczy w XIII w. p.n.e. Jego bohaterowie są więc współcześni biblijnemu Mojżeszowi.
Natomiast wybitny francuski egiptolog Francois Daumas datuje powstanie tej powieści na VI wiek p.n.e. (F. Daumas, „Od Narmera do Kleopatry”, Warszawa 1973, s. 349).
Treść utworu stanowi opis działalności cudownie zrodzonego dziecka mającego wybawić Egipcjan od zagłady szykowanej im przez odwiecznego wroga, potężnego czarownika nubijskiego, który ma rozpocząć nowe dzieło zniszczenia po 1500-letniej przymusowej przerwie w destrukcyjnych machinacjach. Po wypełnieniu swej misji Si-Usire, który okazuje się być cudownie wcielonym odwiecznym opiekunem kraju, na oczach wszystkich zgromadzonych entuzjastów, rozpływa się jak cień, powracając do stałego miejsca swego pobytu – raju Ozyrysa. (Warto tu przypomnieć, że bohater nosi imię Si-Usire czyli Syn Ozyrysa!).
Z łatwością odnajdujemy tu kilka wątków obecnych w Ewangeliach: 1. cudowne narodziny, 2. celowe wcielenie doskonałego ducha, 3. cudowne rozpłynięcie się bohatera po spełnieniu misji.
Dodać do tego należy jeszcze, że w jednym z epizodów Si-Usire ukazuje swojemu ojcu wizję zaświatów wraz z pouczającą nauką o warunkach zbawienia po śmierci.
A oto kilka fragmentów Si-Usire w zestawieniu z analogicznymi scenami z Ewangelii:
„I przyśnił się jej sen, w którym powiedziano: Czyż to nie ty jesteś Mehwesze, żona Setme, która tu leżysz i czekasz na lekarstwo? Znajdziesz tam melon kwitnący , zerwiesz kwiaty, przyrządzisz z nich potrawę i podasz ją Setme i poczniesz tej samej nocy”. (Si-Usire)
„Anioł rzekł do niej: „Nie bój się Mario. Znalazłaś łaskę u Boga: oto poczniesz i porodzisz Syna”… Na to Maria rzekła do anioła: „Jakże to się stanie, skoro nie mam męża?” Anioł jej odpowiedział: „Duch Święty zstąpi na ciebie i Moc Najwyższego osłoni cię”. (Łk. 1, 28)
Egzegeci powiedzą, że nie znajdują tu żadnego podobieństwa, gdyż w tekście ewangelicznym nie ma wzmianki o tym, jak się wcielenie dokona, natomiast w tekście egipskim zostało to dość szczegółowo zrelacjonowane. Identyczna jest jednak główna myśl. I sposób jej przedstawienia: cudowne moce objawiają przyszłej matce ponadnaturalne pochodzenie tego, który się z niej narodzi! Co więcej, egipski cudotwórca również nie będzie synem ziemskiego człowieka, ponieważ to właśnie mąż niewiasty jest bezpłodny. Wedle pojęć medycyny egipskiej w akcie zapłodnienia mężczyzna przekazuje kobiecie zarodek życia, który w niej dojrzewa. Tymczasem sam Si-Usire powiada o swym wcieleniu następująco:
„Wcieliłem się w zarodka… i wyrosłem jak melon z zamiarem ponownego wstąpienia do ciała, narodzenia się na ziemi i czynienia czarów przeciw temu nieprzyjacielowi…”
A więc zarodek życia nie pochodził od męża Mehwesze, lecz z cudownie wyrosłej rośliny! Następnie rozwinął się w wybranej przez doskonałego ducha kobiecie jak owoc. I tu przypomina się okrzyk Elżbiety: „Błogosławiona jesteś między niewiastami i błogosławiony jest owoc Twojego łona” (Łk 1, 42). Jeśli zaś kogoś razi wzmianka o spożywaniu cudownej rośliny, a właściwie o piciu soku z tejże rośliny jako pośrednim elemencie przekazującym nadprzyrodzone poczęcie i życie – to musi wiedzieć, że i pierwsi chrześcijanie przyjmowali taki pośrednik. Oto, co mówi Maria w apokryficznej Ewangelii św. Bartłomieja:
” On (to znaczy anioł) uchwycił mnie swoją ręką i podniósł mnie… obłok rosy spadł na moją twarz i skropił mnie od głowy aż do stóp, a on obtarł mnie swoją szatą. Następnie powiedział do mnie: „Raduj się, pełna Łaski – naczynie wybrane!” I uderzył prawą ręką i ukazał wielki chleb… zjadł najpierw sam trochę, a następnie dał także mnie… i oto ukazał się kielich wina. Pił z niego najpierw sam, a następnie dał także mnie do picia… Następnie powiedział mi: „Za trzy lata poślę ci moje słowo i poczniesz Syna” (Ewangelia św. Bartłomieja, wersja grecka, 17 – 20)
A zatem pierwotni chrześcijanie wyobrażali sobie niepokalane poczęcie w sposób bardziej szczegółowy, niż opisuje to lakoniczna wzmianka ewangelisty Łukasza i może nawet bardziej malowniczo i dramatycznie, niż opisuje to opowieść o Si-Usire. Ważne jest i to, że tu także kobieta uważana jest za naczynie, w którym z boskiego zarodka zrodzi się dziecię podobnie jak owoc z ziarna, i że zakłada się tu pośrednictwo cudownego napoju i pokarmu.
A oto następny fragment utworu. Gdy nastąpiło cudowne poczęcie, sam Ozyrys zapewnia męża Mehwesze – Setme, że tak cudownie i niespodziewanie dla nich poczęte dziecię, nie jest owocem zdrady małżeńskiej. (Zupełnie podobnie ma się rzecz z Józefem, mężem Marii).
„Ujrzał sen, w którym powiedziano mu: Mehwesze – twoja żona poczęła przeze mnie i dlatego chłopcu, który się narodzi, nadacie imię Si-Usire. Wiele on cudów zdziała na świecie”
(Si-Usire)
„Anioł pański ukazał mu się we śnie i rzekł: „Józefie, synu Dawida! Nie bój się wziąć do siebie Maryi, twej małżonki, albowiem z Ducha Świętego jest to, co się w niej poczęło. Porodzi syna, któremu nadasz imię Jezus. On bowiem zbawi lud od grzechów”. (Mt 1, 20)
Rozwój nadzwyczajnych zdolności Si-Usire przebiegał w cudowny sposób. Podobnie ewangelia według Łukasza wspomina nadzwyczajny rozwój Jezusa:
„Kiedy chłopiec podrósł, oddano go do szkoły i wkrótce wiedział już więcej niż pisarz, któremu oddano go na naukę”. (Si-Usire)
„Dziecię rosło i nabierało mocy, napełniając się mądrością, a Łaska Bożą spoczywała na nim” (Łk 2, 40)
Apokryfy Nowego Testamentu mają o wiele więcej do powiedzenia na temat dzieciństwa Jezusa, zwłaszcza cudów czynionych przez niego w Egipcie, dokąd jego rodzice uciekli przed prześladowaniami króla Heroda. Przez to są jeszcze bliższe opowieści Si-Usire, w której tytułowy bohater czyni zupełnie podobnie. Jeden z apokryfów, Ewangelia Pseudomateusza, wspomina też o przewyższeniu nauczyciela:
„Wtedy wobec wszystkich słuchających (nauczyciel) zaczął wołać: „Nie znając go sądziłem ,że mam ucznia, a znalazłem nauczyciela… Jako starzec zostałem pokonany przez dziecko” (Ps Mt 31, 3)
Na uwagę zasługuje tez następujący epizod z dzieciństwa Si-Usire (…):
” A kiedy zaczął z pisarzami Domu Życia wypowiadać słowa mocy w świątyni Ptaha – wszyscy pisarze byli dla niego pełni podziwu… i chłopiec pokonał ich wszystkich. Kiedy Si-Usire miał dwanaście lat, nie było już w Memfis żadnego pisarza, ani mędrca, który by go przewyższał”. (Si-Usire)
„Rodzice jego chodzili co roku do Jerozolimy na święto Paschy. Gdy miał dwanaście lat – udali się tam… Dopiero po trzech dniach znaleźli go w świątyni, gdzie siedział między nauczycielami – przysłuchiwał się i zadawał pytania. Wszyscy zaś, którzy go słuchali – zdumieni byli bystrością jego umysłu”. (Łk 2, 42)
Któż z nas nie wzruszał się opowieścią o nędzarzu Łazarzu i złym bogaczu, i o tym, co ich spotkało w zaświatach! Przypowieść tę zamieszczono w Ewangelii według Łukasza (…). I oto okazuje się, że identyczna przypowieść występuje w egipskim opowiadaniu z VI wieku p.n.e. Gdy Setme rozmawiał ze swym synem według ciała, Si-Usire „usłyszał nagłe zawodzenie. Wyjrzawszy zauważył bogacza, którego wynoszono z domu na cmentarz: lament był bardzo wielki, a tłumy, które go otaczały, bardzo liczne. Kiedy wyjrzał po raz drugi, zobaczył nędzarza, którego z Memfis wynoszono, owiniętego matą i opuszczonego przez wszystkich…”
(Setme użalił się nad biedakiem, że jak za życia, tak i po śmierci czeka go nędzny los. Na to mały Si-Usire pouczył go niespodziewanie:)
„Oby ciebie w Krainie Zachodniej spotkało to, co tego nędzarza i niech nie zdarzy się z tobą w Krainie Zachodniej to, co z tym bogaczem.” (Si-Usire)
„Żył pewien człowiek bogaty, który ubierał się w purpurę i bisior i dzień w dzień świetnie się bawił. U bramy jego pałacu leżał żebrak okryty wrzodami imieniem Łazarz… Umarł żebrak i aniołowie zanieśli go na łono Abrahama. Umarł także bogacz i został pogrzebany. Gdy w Otchłani pogrążony w mękach podniósł oczy ujrzał z daleka Abrahama i Łazarza na jego łonie. I zawołał: „Ojcze Abrahamie ulituj się nade mną!… Lecz Abraham odrzekł: „Wspomnij synu że za życia otrzymałeś swoje dobra, a Łazarz przeciwnie – niedolę. Teraz on tu doznaje pociechy, a ty męki cierpisz.” (Łk. 16, 19-26)
Następnie (Si-Usire) przenosi swego ojca w magiczny sposób do świata umarłych i ukazuje ich losy:
„Setme, mój ojcze, czy widzisz tego dostojnika ubranego w szatę z królewskiego płótna w pobliżu miejsca, gdzie znajduje się Ozyrys? To ten nędzarz, którego widziałeś jak wynosili go z Memfis, z którym nikt nie szedł i który owinięty był matą… Zważono jego złe i dobre ziemskie uczynki i przekonano się, że jego dobre czyny są liczniejsze niż złe… Ozyrys rozkazał więc, aby wyposażenie bogacza zostało oddane temu nędzarzowi i … aby go wprowadzono między duchy czcigodne… Kiedy bogacza wprowadzono do Krainy Zachodniej… przekonano się, że zła uczynił na ziemi więcej niż dobra i skazano go na śmierć w Krainie Zachodniej. (…)”
Wizytę w zaświatach mały Si-Usire kończy pouczeniem swego podeszłego wiekiem ojca (…). Mimowolnie nasuwa się tu skojarzenie z fragmentem apokryficznej ewangelii gnostyckiej Tomasza, gdzie Jezus poucza (tekst niżej):
„Weź sobie do serca, ojcze mój, Setme, że kto był dobry na ziemni, temu będzie dobrze w Krainie Zachodniej, a kto zły, temu będzie źle! Tak jest ustanowione i nigdy się nie zmieni!” (Si-Usire)
„Starzec w tych dniach nie będzie się wahał pytać małego siedmioletniego chłopca o miejsce życia i będzie żył. Wielu pierwszych będzie ostatnimi… ” (Ew Tom, 4)
Bohater egipskiej opowieści Si-Usire, stając przed królem tuż przed ostatecznym starciem ze złowrogim Nubijczykiem, zdradza kim jest w istocie i jaki jest cel jego wcielenia:
„Na Ozyrysa, Wielkiego Boga, u którego spoczywam! Ja jestem Horsyn Penesze, który tu stoi przed królem. Kiedy w Krainie Zachodniej dowiedziałem się, że wróg nubijski (znów) ma rzucić czary na Egipt… uprosiłem w Krainie Zachodniej Ozyrysa, żeby pozwolił mi wyjść znowu na ziemię, żeby nie dopuścić do upokorzenia Egiptu wobec ziemi nubijskiej…”
A więc podobnie jak w przypadku Jezusa, celem wcielenia jest wybawienie ludzi od zagłady i poniżenia!
Wreszcie, po wypełnieniu ziemskiej misji, Si-Usire „rozpłynął się w cień wobec króla i swego ojca Setme, tak że go już więcej nie zobaczyli”. Przypomina to scenę ostatecznego rozstania Jezusa z uczniami i jego wniebowstąpienie opisane w ewangeliach Marka i Łukasza: „A kiedy ich błogosławił, rozstał się z nimi i został uniesiony do nieba.” (Łk 24, 52)
Można by mi zarzucić, że cytuję wyłącznie jeden egipski utwór i rozmnażam go do literatury w liczbie mnogiej, rozdmuchując jego wpływ na ewangelie. Jednak Si-Usire nie jest wcale osamotniony w podobieństwach do Nowego Testamentu. Nawet uchodzący za arcydzieło natchnionej teologii prolog Ewangelii według Jana posiada swój egipski odpowiednik. Porównajmy go z tekstem Papirusu Brenmer-Rhind z roku 312 p.n.e.:
„Jam jest ten, który się stał jako Istniejący (egip. Chepre). Stałem się i stało się to, co się stało. Wszystko co się stało, stało się potem, gdy ja się stałem i to, co się stało w wielkiej ilości wyszło z ust moich.”
„Na początku było Słowo i Słowo było u Boga i Bogiem było Słowo… Ono było na początku u Boga. Wszystko przez nie się stało, a bez niego nic się nie stało z tego, co istnieje. W nim było życie…” (J 1, 1-4)
Z ust stwórcy świata wyszło oczywiście Słowo, które już w prastarych Tekstach Sarkofagów z 2000 roku p.n.e., przedstawiało się następująco: „Stworzył mnie, gdy był całkowicie samotny jako wypowiedź ust swoich…”
Wybrane analogie, podobieństwa i zbieżności stanowią tylko mały ułamek tego wszystkiego, co można by przytoczyć, porównując teksty biblijne ze starszymi od nich tekstami egipskimi.
Co z tego wszystkiego wynika? W świetle tego, co napisano, jasne jest, że Biblia nie jest najstarszym i najbardziej oryginalnym, objawionym przekazem religijnym. Jasne jest też, że teksty egipskie mogły być inspiracją dla tekstów hebrajskich. Żydzi często zamieszkiwali w Egipcie, który zresztą był zawsze bezpośrednim sąsiadem Izraela, a chrześcijaństwo adaptowało całe mnóstwo egipskich idei religijnych do swoich potrzeb. Część zbieżności można by wytłumaczyć wspólnym pochodzeniem od powszechnych, objawionych tradycji szamanistycznych. Jedno jest wszak pewne: istniała Biblia przed Biblią, tak jak istnieli poeci przed Homerem. Warto też pamiętać, że głównymi ideami, jakie głosili starożytni Egipcjanie były: Prawda (maat), Życie (anch), i Trwanie (dżed), we wzajemnym związku, jako niezmienna prawda dająca życie. Jeśli ktoś wierzy w Boga, odwieczny ład kosmiczny, właściwą drogę postępowania i piękno świata – to nie może się zamykać w skorupie ciasnego dogmatyzmu i nie dostrzegać oczywistych faktów: przecież Stwórca równie dobrze mógł objawić się Ptahhotepowi jak Mojżeszowi. Bóg nie jest wszak związany czasem, ani przestrzenią. Identyczność tekstów i dawność pierwotnego objawienia powinna raczej umacniać wiarę, niż ją obalać. Nic nie stoi na przeszkodzie, aby traktować Biblię jako arkę, dzięki której ocalały starożytne klejnoty myśli ludzkiej i słowo boże. Ale trzeba też umieć oddzielić w niej to, co pierwotne i natchnione, od tego, co wtórne i ułomne. Mamy taką szansę. Od prawie dwóch stuleci Egipt starożytny mówi do nas swym własnym językiem i odsłania najstarsze zapisane teksty ludzkości, a jego myśl etyczna i religijna zmartwychwstaje, głosząc potęgę prawdy:
„Wielka jest Prawda i trwała jej moc i nie zmalała od czasów Boga. Kto ją omija – będzie ukarany. Oto przyszłość chciwca. Skromność otrzyma nagrodę, lecz nieprawość nigdy nie osiągnie celu. Siłą prawdy jest jej trwałość.” (Nauka Ptahhotepa).