Nie trzeba zbyt skomplikowanych zabiegów interpretacyjnych, by stwierdzić, że, gdy sieć jako przedmiot ze zwykłego życia przeniósł się w sferę mitu, pełnił w nim taką samą rolę jak w codzienności – tyle, że na poziomie ponadrzeczywistym. Wyłowienie czegoś z wody to najzwyczajniejsza w świecie rzecz, ale gdy wyławia się przedmiot niezwykły: magiczną rybę, skarb, dziwne, boskie zwierzę, to i sama sieć nabiera cech znacznie bardziej subtelnych, metaforycznych, symbolicznych. Nie dzieje się tu nic innego niż… w wierszu. Zwykła rzecz zamienia się w niezwykłą, ot! Magia wyobraźni.

Rybak zarzucający sieć. Fot. z Pixabay

Pierwszą zatem intuicyjnie przewidzianą dla sieci „powinnością” jest wyławianie – z głębi wód, pod powierzchnią których nie wiemy, co się kryje. W czasach, gdy zdarzał się głód, sieć, która „karmiła” tym, co wyłowiła z głębi wody, musiała nabrać konotacji dobroczynnych, darzących, kojarzących się z sytością. Jak łatwo się domyśleć, z atrybutem sieci związane są osoby mityczne łączone także z żywiołem wody, na przykład: rybak, zwierzę wodne, bóg morza albo rzeki.

W mitologii egipskiej na rozkaz samego boga słońce Re bóg Sobek o kształcie krokodyla lub z głową krokodyla wyłowił – oczywiście za pomocą sieci – czterech synów Horusa. Zostali wyciągnięci z wody, stojąc na kwiecie lotosu. Na kwiecie lotosu widzimy ich również, gdy stoją przy tronie Ozyrysa (najpewniej uosabiali oni cztery kierunki świata korelowane następnie z innymi porządkami, np. najważniejszymi organami człowieka, które chowano w urnach kanopskich; dlatego urny mają oblicza).

Bóg Sobek. Edfu, Egipt. Fot. własna

Innym razem, gdy utonęło Oko Księżycowe także trzeba było użyć sieci, aby je wyłowić. To zapadające w toń Oko to niknący księżyc ojca powyższych postaci – czyli boga nieba Horusa,  przedstawianego z głową sokoła. W uproszczeniu można rzec, że słońce i księżyc były to oczy boga niebios, prawe – słoneczne, lewe – księżycowe. Stamtąd, z zaświatu spoglądał niejako poprzez „dziury” w nieboskłonie na ziemski świat.

Sieć spełniała zatem poważną rolę w mitach, mianowicie narzędzia naprawiającego naruszony Ład. Nic przeto zadziwiającego, że w dość późnych okresie sieć – oczywiście w znaczeniu mistycznym – wraz ze swą opiekunką boginią Neith objęła w posiadanie własną świątynię: otóż sanktuarium bogini znajdujące się w Sais nazywano Domem Sieci.

Z kolei w krainie między Eufratem a Tygrysem, czyli w Mezopotamii (bo to dosłownie z grecka znaczy „między rzekami”) bóg Dumuzi (Damu–zi  to: Wierny Syn), który należał do postaci z kręgu tzw. kultu z Eridu, jest nazywany „rybakiem”. Choć zdarza się w tekstach nazywać go także „pasterzem”, w zależności o uwydatnianej akurat w danym micie roli pełnionej przez boga. Do tego wątku jeszcze powrócę.  

Ciekawe, że podobnie jak w przypadku niektórych bogów egipskich, Dumuzi figuruje na tzw. listach królewskich jako król-rybak lub król-pasterz. A jeszcze ciekawsze, że zwracano się do niego jako do Lamgar – czyli do Pana Sieci.

Również na Krecie, w okresie minojskim, czyli w tymże samym mniej więcej okresie także istniała mityczna postać związana z siecią, tyle że postać kobieca. A przynajmniej ona w micie przetrwała, co nie wyklucza istnienie boga analogicznego jak Dumizi. Wydaje się, że bóg morza Posejdon nosi niekiedy w czasach spisywania mitów greckich, zatem z czasów dużo późniejszych od minojskiego, cechy archaiczne. Ale nawet jeszcze w Grecji jego atrybut to trójząb – który w pewnych aspektach, podobnie jak oścień – jest zamienny z siecią. Albowiem sieć w swej funkcji wyławiania z odmętów, mogła w mitach być wymienna z harpunem, ościeniem, trójzębem…

Tu uwaga oczywista: w słownikach symboli, np. u W. Kopalińskiego (W-wa 2001) pod hasłem sieć znajduje się o wiele więcej znaczeń, w tym nie tylko dobroczynne. Wiadomo, że symbole w trakcie wieków ulegają przemianom, a czasem wręcz odwróceniu. Ale mnie interesuje jedynie pojawianie się sieci w kontekście najstarszych kultur śródziemnomorskich oraz Indii do ok. II tys. p.n.e. – zatem odczytanie wizerunku sieci jako np. matni psychicznej zostawiam na boku.

A wracając w ulubione czasy – babiloński, zatem wywodzący się z Mezopotamii – bóg Marduk także posiada sieć jako swój atrybut (oprócz – jak pisze Kopaliński – łuku, strzał, maczugi i piorunów). Wbrew pozorom nie jest dziwne zestawienie sieci z wymienionymi przedmiotami; wszak jedne i drugie w pierwotnej intencji służyły do zapewnienia wspólnocie pokarmu, do łowów lub po-łowów. Nie były orężem, jak potem użyte w wojnie. Choć… nawet sieć mogła służyć jako broń, wystarczy przypomnieć sobie literacką albo filmową scenę pochwycenie sienkiewiczowskiego Juranda w sieć przez Krzyżaków!

Fot. z Pixabay

A jednak słowniki bywają przydatne; wszak nie zawsze łatwo osobiście dotrzeć do źródeł, w sensie tłumaczeń mitów albo zabytków plastycznych; przytoczmy zatem Kopalińskiego – sieć jest zwłaszcza atrybutem bogów nieba oraz bogów wód. Moje zastrzeżenie jest tylko jedno: otóż od dawna piszę, że stare ludy niebo i wody pierwotnie uważali za przejaw tego samego w istocie „żywiołu”; niebo jawiło się jako płynne, stanowiąc widzialny fragment Praoceanu w postaci olbrzymiego okręgu oblewającego krąg ziemski (uosobiony np. w postaci wielkiego węża Uroborosa).

Dlatego w języku drawidyjskim, może podobnym do tego, jakim posługiwali się mieszkańców dawnych Indii, słowo gwiazda i ryba min – brzmiały identycznie. Niewykluczone, że w innych starych cywilizacjach z tego okresu, a mówimy tu o III i II tys. pn.e., także tak było. Dlatego Minos z Krety nosił przydomek Asterios, czyli… gwiezdny (zob. art. Minos – jeden czy wielu?).

W każdym razie nie ma sprzeczności między tym, że sieć była jednym ze „świętych przedmiotów” zarówno bogów nieba, jak i bogów wody, a takim bogiem jest np. indyjski Waruna. Dopiero z czasem, kiedy starożytni ustalali cztery podstawowe żywioły niebo oddzieliło się od wód i, być może, wtedy sieć stała się antagonistą innego boskiego atrybutu np. miecza.

W okresach jednak, o których mowa, sieć była na wyposażenia boga Ea z okresu babilońskiego, w dużej mierze spadkobiercy starszego, sumeryjskiego boga Enki . Ten zaś był panem abzu, czyli wód rzecznych, słodkich, w odróżnieniu od wód morskich, gorzkich, a przy tym przedstawiano go na niebie jako gwiazdozbiór.

Pomijając negatywne nacechowania sieci, na przykład biblijne (jako zasadzka, itp), wróćmy na chwilę do slownika Kopalińskiego. Według niego Grecy używali sformułowania sieć gwiazd i gwiazdozbiorów, utrzymujących Porządek kosmiczny w ryzach. Za Porządek zaś odpowiadała bogini Themis, bogini mądrości, córka Uranosa i Gai.

W tym miejscu pojawiła się okazja powrotu do wątku kreteńskiej bogini, o której wyżej napomknęłam. Wydaje się, że Themis była spadkobierczynią starszej bogini Diktynny. Co ważne, jej imię wywodzi się od znamiennego wyrazu: diktyon znaczy bowiem „sieć”. Jak twierdzą niektórzy badacze (por. Graves, Biała bogini), bogini Diktynna najpewniej wywodziła się z Krety. Na pewnym malowidle z Santorynu widzimy postać kobiecą, której towarzyszy sieć; musiała mieć mityczny, trudny już dziś do ustalenia, związek z rybakami, morzem, rybą… Zachowały się jednak pewne ślady pozwalające na interpretacje, gdy przywołamy jej drugie imię. Brzmiało ono Britomartis, czyli „słodkie dziewczę” i jak wiele postaci z greckiej mitologii, jeśli zwiążą się z Kretą, to jednocześnie z jej królem – Minosem. To ją ścigał Minos, a ścigał długo, bo dziewięć  miesięcy, aż bezsilna skoczyła ze skały. Rybacy schwytali ją jednak w sieć i uratowali.

Tzw. Bogini z Phylakopi, resztki fresku. Fot. za: N. Marinatos, Art and Religion in Tehera, s. 87. Marinatos sądzi, że pomiędzy dłońmi widoczna jest sieć…

Tej opowiastki, jak zwykle, nie należy odczytywać wprost; już choćby pojawiająca się w nim liczba zdradza głębszy sens – wszak dziewięć miesięcy to okres ciąży. Dziewczyna z mitu podobno była ubrana w sieć, a to naprowadza na trop, „klasyczny” dla antropologii, na tzw. magię Alkmeny. Sprawa dotyczy rytualnych czynności i przekonań dotyczących kobiet w ciąży i rodzących, a podzielanych przez kultury tradycyjne jeszcze do niedawna. Najpierw przytoczmy ogólną zasadę, czy przekonanie, że podobne przyciąga podobne; przykładowo, lejąc wodę przez sito, wywołam deszcz z nieba. W przypadku „magii Alkmeny” chodzi o ideę związywania i rozwiązywania, o analogie, mające oddziałać na ciężarną kobietę. Obwiązana siecią dziewczyna wyobraża kobietę w ciąży, zaś ów stan i ów czas, jako że niezwyczajny, postrzegano jako niebezpieczny i dla samej kobiety, i dla wspólnoty, skąd wynikały rozmaite tabu, etc. Sięgano więc do przeróżnych środków apotropaicznych, np. chroniących przed poronieniem i z tego powodu kobieta mogła nosić przy sobie kawałek sieci. Ponieważ sieć jest wiązana, pleciona, wyobraża sobą ogół rzeczy związanych.

Dalej – Minos wyobraża Wielkiego Łowcę, czyli uosobienie niebezpieczeństwa i zaświatu; wszak gdy ją doścignął, spadła ze skały (umarła). Jednak stojący pod skałą rybacy schwytali ją w sieć, po czym wydostali ją z niej, by żyła dalej (odrodzona, tj. narodzona od nowa jako matka).

Otóż w zawoalowany sposób dowiadujemy się tu o porodzie. Sieci zostały rozwiązane – ów gest powiadamiał, że dziecko może wyjść na świat. Jeszcze dziś mówimy wszak o „rozwiązaniu”, gdy kobieta urodzi, nieprawdaż? To „magiczna” właściwość języków naturalnych, przechowujących niezliczone relikty w przysłowiach, porównaniach, poezji, a nawet w zwyczajnej (i zwyczajowej) mowie potocznej, przecież używanej bezrefleksyjnie, odruchowo. Jeszcze dziś po wsiach zdarza się, że gdy zbliżał się poród, starsze kobiety rozwiązywały wszystkie węzły w strojach czy np. zasłonach w oknach, w ogóle w całej chałupie, właśnie dlatego, by „ułatwić” rodzącej rozwiązanie ciała. To jest typowa tzw. magia sympatyczna, za którą stoi idea, że podobna czynność w jednym fragmencie rzeczywistości wywoła podobne skutki w innym.  Rozwiązujemy, aby rozwiązać coś innego. Z kolei, gdy nie chcemy rozwiązania, tj. wczesnego porodu, krzyżujemy nogi, zawiązujemy supeł na pasku kobiety, etc. Albo ubieramy ją w sieć!

Fresk z Thery, fragment. Najpewniej część Wielkiego Oceanu opływającego środkowy, ziemski świat. Fot. za: j.w., s. 6

I znowu pozwolę sobie na przywołanie naszych zwyczajów językowych, które po upływie tysięcy lat być może oddają mityczno-poetycki stan świadomości naszych przodków, bo czy jedynie przypadkiem na dziecko mówimy często pieszczotliwie „rybko”? Otóż wierzono – dawno, dawno temu… – że dzieci przychodzą z zaświatu. A w naszym, szeroko pojętym kręgu kulturowym, zaświat był przedstawiany jako praocean, a w nim cóż może pływać, jeśli nie „rybki”? Do tego, płód w pewnej wczesnej fazie faktycznie przypomina nieco rybkę. Tak oto wraz z przywołaniem żeńskich postaci boskich poznaliśmy symboliczny wymiar sieci jako ściskanie, zawiązanie – oraz rozwiązanie, kiedy nadszedł odpowiedni czas. Sieć ściska matkę, by nie poroniła, tj. nie rozwiązała się przedwcześnie, jednocześnie dając jej tym samym narzędzie do wyłowienia dziecka z otchłani praoceanu. Nic dziwnego, że dziecko to nasza ukochana „rybka”. A właściwie wraz z siecią jest czymś jeszcze ważniejszym; wszak w mitach nie brak sugestii, że siecią, wyniesioną ponad zwykły poziom, metaforyczną, mistyczną łowi się najważniejszy element w człowieku: mianowicie duszę.

Kreteński sarkofag. Fot. własna

Ludzkie dusze często wyobrażano sobie jako ryby i dlatego na grobach lub trumnach, od Sumeru, po Kretę, aż po czasy chrześcijańskie, nawet do XIII w. n.e. rysowano ryby, co, naturalnie, pozostaje w zgodzie z tym, o czym napisałam wyżej o zaświatowym oceanie. Oceanie, dodajmy, pełnym potencji, zarodków życia, dusz-ryb, które zostaną narodzone w ziemskim świecie, delfinów, które w odwrotną stronę przeprawią zmarłego do jeszcze głębszej, podwodnej i podziemnej krainy. 

Ryba nad misą, motyw nagrobny. Hiszpania XII w. n.e. Fot. za: R. Adkinson (red.), Święte symbole. Ludy. Religie. Misteria, s. 485

W późnym, bo orfickim źródle Orfeusz bywa nazywany Rybakiem, gdyż łowi ludzi, żyjących jak ryby w wodzie (tu woda występuje jako Otchłań) i wyciąga ich na światło. Taki sens „połowy” ludzi zachowały jeszcze w naszych Ewangeliach.

Przyrządami, jakimi posługuje się bóg świata podziemnego indyjski Jama są lasso, pętla albo sieć, które służą mu do wyciągania duszy – ale tym razem nie chodzi o wydobywanie nowej duszy z otchłani, lecz do wydobycia jej z ciała, gdy człowiek umierał. Z siecią oraz z wodami oceanu związany jest także Waruna, a właściwie z pewnego rodzaju lassem, zwanym nagapasa, którym pęta złoczyńców. Tu ukazuje nam się inna funkcja sieci: pętania, związania, unieruchamiania, przy czym warto zapamiętać, że Waruna jest także strażnikiem nieba, kierunku zachodniego oraz bogiem zdrowia i przeznaczenia. Bóg pęta „złoczyńców” jako zagrażających porządkowi, w czym przypomina babilońskiego Marduka, gdy posłużył się siecią otrzymaną od swego ojca Anu, by unieruchomić Tiamat.

Waruna. W ręce – by tak rzec: niższej z dwóch lewych trzyma nagapasę. Fot. za: Pixabay

Warunę przypomina także grecki Hefajstos. Któż nie pamięta zabawnej sceny w micie greckim, gdy przyłapawszy swą żonę Afrodytę na amorach z Aresem, Hefajstos spętał ich siecią, by pokazać ich występek Olimpijczykom? Ale pierwotne znaczenie tej sceny nie musiało być wcale, i raczej nie było, rodzajem „komedii dworskiej”, jak w stosunkowo późnej wersji opowieści. Przecież Hefajstos był bogiem związanym z Górą, z której został zrzucony przez Herę, w wyniku czego bóg okulał. Stał się więc Kulawcem – dokładnie jak Waruna i Jama. Wielu bogów kierunku zachodniego, którzy byli związani z kolorem czerwonym było jednocześnie Kulawcami. A kierunek ten był kierunkiem zaświatu, krainy umarłych.

Widzimy zatem, że podobnie jak w przypadku innych symbolicznych akcesoriów, sieć, w zależności od jej zadania w danym micie, staje się zamiennikiem dla podobnych co do funkcji przedmiotów:  w funkcji wyławiania z odmętów może być zamieniana z ościeniem; w funkcji unieruchamiania – z lassem, arkanem. Dodajmy przeto, że ostatnia funkcja była obecna także w Egipcie; otóż egipski Onuris, uosobienie króla-łowcy łowił na lasso wrogów Horusa, całkiem podobnie do indyjskiego Waruny. Wtedy sieć nie musi, oczywiście, zachować związku z wodami. O tym mało kto wie, ale dawniej łowy polegały na chwytaniu w sieci nie tylko ryb, ale innych stworzeń. W sieci lub na arkany łowiono ptaki, a nawet tak potężne zwierzęta jak byki! Na przykład na Cykladach odkopano figurki byków, na których zachowały się odbicia osiatkowanego wzoru – ślad po zwyczaju łapania byka w sieć.

Fot. za: N. Marinatos, j.w., s. 20

Wielkie Łowy groziły zatem każdej istocie, każdą następnie zabijano i zjadano. Toteż Wielkie Łowy i Wielki Łowca (na przykład Orion lub Onuris) stali się uosobieniem śmierci en block. I może sieć była symbolem Śmierci jak później stała się kosa. Jednak nie zapominajmy o specyficznym traktowaniu przez starożytnych życia i śmierci, związanym z ogólnym pojmowaniem Czasu jako Koła, Wiecznego Powrotu. A zjadane, upolowane zwierzę dawało życie ludziom, sprawiając, że ci nie umarli z głodu. Istota samego życia to przemiany życia w śmierć i śmierci w życie – wiele mitów zdaje się wyjawiać tę prostą, podstawową intuicję, ubierając ją w obrazy o określonym ciężarze symbolicznym. Konotacje związane z siecią przeniesione zostały więc do Drugiego Świata i dlatego, wedle egipskiej Księgi Umarłych w zaświatach istnieje straszliwa sieć, której bali się zmarli…

Czy niniejszy szkic opowiedział o wszystkich symbolicznych znaczeniach sieci? Nie. Jest jeszcze sieć pajęcza, z której z kolei wywodzi się skojarzenia z tkaniem, a tkanie oczywiście z losem, przeznaczeniem, boginiami przeznaczenia i tak dalej. To jednak już nieco odmienny kontekst, w mityczno-magicznym wymiarze poruszający inne skojarzenia i ciągi równoważnych symboli. Odłóżmy je zatem na później.