Kwestia postawiona w tytule jest ogromna i oczywiście nie da się jej ująć w krótkim artykule; mnie jednak bardziej zależy na jej postawieniu, by uświadomić sobie, ile jeszcze tajemnic znajdujemy w przeszłości, niźli na rozstrzygnięciu – które zresztą nigdy nie byłoby jednoznaczne. Wszak przywołane w tytule procesy zachodzą nie z osobna, ale razem, w zależności od zachodzących zmian społecznych albo klimatycznych (np. susza wywołuje migracje, a te z kolei – zmiany kulturowe). Jakby nie było, badania nad interesującym mnie okresem historycznym i kręgami kulturowymi (III tys. p.n.e. i pas kultur od Krety minojskiej po Indie północno-zachodnie) trwają i otrzymujemy coraz więcej danych. Zanim jednak przejdziemy do relacji powiedzmy choć ogólnie, jak jakiś „produkt” kulturowy lub kompleks mityczny może się rozprzestrzeniać.

Po pierwsze, co oczywiste: jakaś „rzecz” może zostać wymyślona niezależnie, na bazie podobnych warunków naturalnych i społecznych. Konwergencja to termin etnologiczny używany na wyjaśnienie istnienia podobieństw wynikających właśnie z warunków naturalnych, a nie z zapożyczeń.

Ale dla porządku dodajmy – występowanie podobnych motywów w odległych kręgach kulturowych może być rozumiane jako związane z długo dyskutowaną w Europie kwestią jednorodnej „natury ludzkiej”, odpowiedzialnej za podobieństwo rozwiązań np. technicznych, albo też po Heglowsku pojętą „koniecznością dziejową”. A gdyby przyjąć istnienie czegoś, co nazywa się „duchem czasów” albo – bardziej ekscentrycznie posłużyć się koncepcją Ruperta Scheldraka i jego „pól morfologicznych” – to może w ogóle należałoby zrezygnować z poszukiwań zapożyczeń między kulturami wynikającymi po prostu z kontaktów między ludźmi i przekazywaniem idei, wynalazków lub form plastycznych? Żarty na bok…

Po drugie: w etnologii znane jest pojęcie dyfuzji idei. Mówiąc najprościej: dany lud styka się z jakąś nowością (np. zapisem obrazkowym) i adaptuje ideę, czyli pomysł – jednak konkretne rozwiązania są już jego kreacją.

Ale po trzecie – nie można, według mojej opinii,  pominąć problemu archetypów, o których powiadał K.G. Jung, a potem m.in. słynny badacz kultur i wierzeń religijnych Mircea Eliade. To najbardziej tajemnicze, nieostre pojęcie z przywołanych, niemniej bardzo interesujące, a nie wdając się na razie w szczegóły, nadmieńmy, że zakłada istnienie podobnych u ludzi struktur umysłu, które odpowiadają za „wytwarzanie” podobnych rozwiązań zwłaszcza w sferze symbolicznej.

Zostawiając tymczasem teoretyczny wstęp za sobą, przedstawię poniżej kilkanaście przykładów owych podobieństw „na pierwszy rzut oka”, a ściślej: mowa będzie o wybranych motywach plastycznych oraz przedmiotach codziennego użytku funkcjonujących w przywołanych wyżej krainach. W tym miejscu jakikolwiek komentarz zostanie ograniczony, choć wymieniane motywy mogą sprawiać wrażenie chaosu. Cóż, teraz nie szukamy źródeł, zatem podawane dane pochodzić będą z różnych okresów. Zatem:

Zauważone identyczne pozycje to m.in.:

Humbaba
Pazuzu

Moloch

Mara

Set

Warto może przypomnieć również tzw. plakietkę Narmera i zwyczajowy sposób przedstawiania egipskiego władcy-zwycięzcy w całkiem podobnym geście. Jest też pewna stara rzeźba boga Horusa, a jego postawa to:  prawa ręka zgięta pod kątem prostym i zaciśnięta w pięść, lewa zgięta i ułożona pod piersią, klęczy na prawym kolanie.

Boginka z wężami. Kreta

Asztarte z wężami

Na tych kilku przykładach poprzestanę, by pokusić się o krótki, wstępny komentarz – pełniejsze omówienie znajdzie się w drugiej części artykułu.  Zauważyć zatem trzeba, że wybrane przykłady nie są prostymi rysunkami lub figurkami, których istnienie w odległych od siebie krajach dałoby się łatwo wytłumaczyć powszechnością pierwowzorów – mam na myśli na przykład pojedyncze figurki byków albo nawet przedstawienia walki człowieka i byka, faktycznie obecne w różnych stylistykach w interesujących nas obszarach kulturowych. Wystarczy przypomnieć słynne „corridy”, czyli tauromachie z Krety, choć mało kto wie, że podobne przedstawienia znajdziemy w sztuce plastycznej Indii z okresu cywilizacji Doliny Indusu (czy mnie więcej w tym samym okresie historycznym).  

Przeciwnie – wybrałam motywy złożone, w których trudniej doszukać się przypadkowej zbieżności, jak w przypadku pojedynczego znaku. Mamy zatem skomplikowaną postawę bóstwa albo zespół kilku postaci (człowiek + flankujące zwierzęta). Trudniej zatem przyjąć, że to tylko przypadek – raczej mamy do czynienia ze świadomym zapożyczeniem, najpewniej wraz ze stojącą za ikonografią ideologią natury religijnej. Ponieważ świat starożytny, w tym świat, by tak rzec – bardzo starożytny, sprzed tysiącleci, był ruchliwszy, niż nam się do tej pory wydawało. Centra kulturowe pozostawały ze sobą w bliskości, ściślejszej nawet niż później, już to za sprawą bezpośrednich kontaktów, już to za pośrednictwem innych krajów. Kontakty handlowe to jedno, wydaje się jednak, że przez setki lat istniała żywa wymiana myśli, wierzeń i idei, które znalazły odzwierciedlenie w podobieństwie ujęć plastycznych. Jaki zatem był to świat i jakie możemy wysnuć wnioski, co do wycinka wierzeń związanych z przywołanymi wyżej wizerunkami? O tym w drugiej części artykułu.