To nie miało być tak… Dawno, dawno temu zebrane artykuły, pisane przeze mnie od ćwierć wieku i nieraz publikowane, najpierw w czasopiśmie „Nie z tej Ziemi”, potem np. w periodyku „Tytuł” i „Albo-Albo. Problemy Psychologii i Kultury”, a także do dziś „wiszące” na portalu racjonalista.pl. , z którym mam zaszczyt współpracować, zamierzałam wydać w formie papierowej. Cóż, świat jednak coraz mniej czyta „papierowo”, coraz bardziej wirtualnie. Zatem padł pomysł bloga. Minęło od tamtej chwili ładnych parę lat, zajęta czymś innym – np. studiami etnologicznymi, później pisaniem powieści – niemal o pomyśle zapomniałam. Ale wydarzyło się coś, co skłoniło mnie do powrotu do pomysłu (a było to trudne przeżycie). A nuż komuś przydadzą się wiadomości zawarte w tekstach, tym bardziej, że zamierzam także zamieścić teksty niewykorzystane w doktoracie (jako że pisanie doktoratu zostało zaniechane).

Blog przy pierwszym pomyśle miał nazywać się Nić Ariadny – zakładałam, że mit o labiryncie, Tezeuszu, Minotaurze i kreteńskiej księżniczce imieniem Ariadna, która podarowała nić herosowi, by mógł wydostać się z zawiłych ścieżek labiryntu jest powszechnie znany. Mit ów dotarł do nas za pośrednictwem greckim, choć przypuszczać należy, że sięga o wiele dalej w przeszłość i dotyczy kultury wcześniejszej niż grecka – minojskiej i nie jest to tylko fabularna historyjka, nawet jeśli jako taka jawi się nam – odwykłym od rozumienia mitycznych i symbolicznych figur, niuansów znaczeniowych myśli i idei stojących za prostą na pierwszy rzut oka treścią. Blog ma być właśnie kroczeniem po labiryncie starych symboli, opowieści, toposów, wyobrażeń, by od nowa nauczyć się cenić myślenie – jak powiadają etnologowie – poetycko-mitologiczne i by na nowo docenić archaiczne symbole, wciąż przecież nas otaczające, nawet jeśli nie zdajemy sobie sprawy z ich znaczeń: migotliwych i zmiennych w czasie, a przecież wciąż, na pół świadomie na nas oddziałujących.

Zawarte na blogu rozmaite teksty mogą tworzyć wrażenie labiryntu, a „nić” miała prowadzić od prastarych, klasycznych i egzotycznych mitów i symboli do dzisiejszych nawiązań – poprzez kultury tradycyjne, aż do intelektualnych prób włączenia ich w obieg kulturowy podejmowanych np. w ruchu New Age, którym długo się zajmowałam.

Człowiek potrzebuje mitu…

Zbiór zamieszczonych tekstów jest zróżnicowany, są tu popularyzatorskie artykuły o starych bohaterach, miejscach i zabytkach, są naukowo oszlifowane referaty wygłoszona na rozmaitych konferencjach, są i streszczenia z książek niedostępnych w języku polskim. I będzie ich stopniowo przybywało; serwis będzie bowiem uzupełniany …………

A jednak zdecydowałam się na inny tytuł bloga – Arbor Mundi – Drzewo Świata. Zatem to nie tak miało być, a jednak cieszę się ze zmiany tytułu: Drzewo Świata jest pięknym obrazem symbolicznym, na pewno mniej mrocznym niż labirynt, a bardziej związanym z naszą własną, słowiańską kulturą, a także niosący w sobie „labiryntowy” przekaz idę Centrum, bardzo w myśleniu mitycznym istotnym. Zresztą… Drzewo jest swego rodzaju labiryntem – splątanych gałęzi. A splątane gałęzie wyrastają z konarów, zaś one – z jednego pnia. Ten obraz – w dodatku żywy, jak żywe jest Drzewo – bardziej odpowiada treściom z blogu, a łączą się z moim ostatnim pisarskim doświadczeniem – mianowicie z powieścią pt. Jaworowi ludzie. Przy pisaniu III części (druga będzie niedługo opublikowana) zamierzam posłużyć właśnie obrazem Arbor Mundi, żywym nie tylko w starożytności, której dotyczą głównie teksty z bloga, lecz również średniowiecza, którego dotyka powieść. Zresztą… dotyczy wszak świata! Niech Drzewo Świata, żywe, potężne, będzie nam łaskawe w naszych zbytnio „technicznych” czasach…

Zapraszam do miłej i pouczającej lektury