I. Cywilizacja Indusu a mity indyjskie
Mówiąc o wielkich cywilizacjach starożytności, najczęściej ma się na myśli Egipt, Sumer czy Grecję, jako że rozwijały się one stosunkowo niedaleko, jeśli porównać inne wielkie i prastare centra cywilizacyjne, takie jak Chiny, Indie lub Amerykę przedkolumbijską. Warto jednak pamiętać, że jedną z największych cywilizacji stworzyły ludy zamieszkujące subkontynent indyjski. Mowa oczywiście o tzw. cywilizacji Harappy lub wedle drugiej nazwy – cywilizacji Doliny Indusu rozwijającej się od III tys. p.n.e., w tym samym zatem czasie, co kultury w Mezopotamii (Sumer, Akad etc.) i Egipcie, a zajmującej obszar większy niż obie wymienione razem wzięte! (Dziś w dużej części to tereny Pakistanu; najogólniej mówiąc obejmowała ona północno-zachodnie subkontynentu indyjskiego, ale trwają prace badawcze i jej obszar ustawicznie się powiększa).
Jak stare cywilizacje Śródziemnomorza, tak i indyjska na całe stulecie stała się niewyczerpalnym źródłem inspiracji dla późniejszych kultur subkontynentu, choć – jak zwykle – spuścizna bywała rozmaicie wykorzystywana i wpisywana w odmienne kulturowo konteksty. Trzeba też powiedzieć, że wiele danych, których z braku miejsca nie można tu obszernie zrelacjonować, wskazuje na powiązania miedzy kulturami śródziemnomorskimi i mezopotamskimi z indyjską, zatem jeśli mówić o dziedzictwie w szerokim sensie tego słowa, Indie jawią się nam bliższe niż sądzimy, warto więc znać, choć w zarysie, dzieje i cechy tamtej kultury, a jeśli ktoś jest zainteresowany procesami tzw. długiego trwania – tym bardziej.
Zatem najpierw należy nakreślić podstawowy obraz kultury protoindyjskiej, potem wskazać kilka przykładów adaptacji jej elementów do tradycji rodzimej – do dziś w Indiach żywotnej. A także – zaakcentować elementy wspólne dla cywilizacji Doliny Indusu i dla bliższych geograficznie, lepiej znanych nam kultur.
Oczywiście, cywilizacja Harappy miała swoich poprzedników: odkryto ich ślady na stanowiskach archeologicznych w Beludżystanie, w Amri, Kalibangan i in. Ale w starszych osiedlach widać chaotyczny układ zabudowy, co wobec planowej zabudowy okresu kultury Harappy jest różnicą ewidentną, a również same budynki wznoszono z jednego rozmiaru cegieł. Czy to jest niezwykłe? Przypomina się sakralny w istocie hymn do bogów, którzy dali ludziom cegłę jednego kształtu. Hymn! Tak, tak. Jakby praca murarska była święta… Ten hymn powstał w Sumerze, gdzie też obowiązywała standaryzacja budulca. Także brązowe i miedziane narzędzia odznaczały się niezwykłą identycznością. Dlaczego? Otóż sądzono (tak też zresztą było w Egipcie), że jeśli coś raz uzyskało status czegoś doskonałego, nie ma najmniejszego sensu dokonywać zmian. To stąd płynął tzw. konserwatyzm indyjski (a my to słowo oznaczamy raczej negatywnymi skojarzeniami, bo nasza kultura poczytuje za cnotę ustawiczne innowacje). A jeszcze w dodatku sposób budowania był uznawany za dar boga, nie może zatem dziwić fakt, że w Mohendżo Daro odkryto dziewięć warstw na identycznym planie!
Wszystkie ważniejsze miasta tamtej kultury są do siebie podobne, a ich charakterystycznymi cechami jest podział na część miejską i tzw. cytadelę na podwyższeniu, usytuowaną zawsze po zachodniej stronie miast.
Domy miały dwa i więcej pięter, w środku były kwadratowe podwórza, wokół izby pozbawione okien od strony zewnętrznej. W domach znajdowały się łazienki, a system kanalizacji jeszcze dziś budzi zdumienie; takiej zdobyczy cywilizacyjnej nie miała żadna inna współczesna cywilizacja – może tylko minojska na Krecie – a i w późniejszych czasach trudno byłoby o dorównanie indyjskim urządzeniom higienicznym. Ulice, wszystkie o kątach prostych, były różnej szerokości, najszersza miała dziewięć metrów. A. Basham, autor pracy o Indiach nie wyklucza istnienia ściennych malowideł, choć nie dotrwały do naszych czasów, a najprawdopodobniej malowano tkaniny bawełniane i zawieszano na ścianach.
Takie same statki, jakie kiedy pływały po rzekach cywilizacji Indusu, pływają jeszcze wciąż po Indusie, a wiemy o tym, ponieważ wizerunki statków sprzed ok. pięciu tysięcy lat zachowały się nie tylko na pieczęciach i tabliczkach, ale również jako niewielkie rzeźby gliniane.
Także wózki z pełnymi kołami, jakich miniaturowe przedstawienia zachowały się w ruinach kultury Doliny Indusu jeszcze i dziś spotkamy na drogach Indii. Jeśli niektóre środki techniczne przetrwały tak długi czas, nie może dziwić, że także niektóre wierzenia mityczne dotrwały do naszych dni.
Cytadela (weźmy przykład Mohendżo Daro) to duży kompleks budynków na platformie ponaddziesięciometrowej wysokości, o wymiarach 360 m x180 m z zębatym murem. Najciekawszymi obiektami była Wielka Łaźnia z basenem i małymi pomieszczeniami wokół, oraz tzw. Wielki Spichrz. Największy odkopany budynek miał rozmiary 70 m x 24 m; badacze twierdzą, że mógł to być pałac władcy. W początkach badań nad kulturą Indusu zdziwienie wzbudził brak świątyni, ale potem okazało się, że istnieją budynki, które budzą domysły, iż mogły być świątyniami – jak ten w Mohendżo Daro o podwójnej bramie, z dziedzińcem przed budynkiem, z ceglanym kręgiem o ponadmetrowej średnicy, w którym być może rosło święte drzewo (podobne okrągłe konstrukcje znamy z tabliczek), z dwubiegowymi schodami prowadzącymi zapewne na nieistniejący już taras. A zresztą, zapewne kult sprawowano również w naturalnej scenerii: pieczar, świętych lasów… Także Wielka Łaźnia i sam basen był miejscem dokonywania rytuałów – ablucji, przybudówki zaś mogły być miejscem kontemplacji. Był wreszcie spichrz, który pełnił niezbyt już dla nas jasną rolę świętego miejsca, wchodził wszak w ramy kompleksu zabudowań cytadeli, a przecież poważni badacze twierdzą, że cytadela en block była ś w i ą t y n i ą! (np. prof. H. Wałkówska).
Zauważano podobieństwo spichrzu do spichrzy sumeryjskich, a z pism mezopotamskich wynika, że był on związany z kompleksem wierzeń, czyli stanowił element całości systemu religijnego. A system ten charakteryzował się: czcią dla Wielkiej Bogini, sprawowaniem kultu przez kobiety-kapłanki, przywództwem świętego króla lub króla-kapłana, symboliką ujarzmiania natury, której znakiem był byk, rozbudowaną symboliką roślinną. I cały ten kompleks znaków jest tu: w kulturze Doliny Indusu, o czym powiadamiają tabliczki i inne artefakty. Niestety, pismo wciąż jeszcze nie przemówiło i nie wiemy (choć istnieje na ten temat wiele, nawet wiarygodnych, spekulacji), jakim językiem posługiwali się twórcy tej niebywałej cywilizacji. Napotkamy zatem wizerunki, m. in.: wężowych boginek, lotosu, swastyki, statuetki kobiet w niecodziennych strojach świadczących na korzyść tezy, że były to kapłanki, całą galerię postaci byka, ba! odkryto tabliczki ze scenami przypominającymi kreteńskie akrobacje ponad grzbietem ogromnego zwierzęcia, znaleziono też maski rogatego boga, a np. w Harappie – wizerunek półbyka-półczłowieka. Nie brak innych ciekawych motywów, jak postać stojąca na centaurze, paw, wiele wskazuje na istnienie wyobrażeń psa, związanego ze sferą śmierci, są postacie gryfów… Wymieniam właśnie te, jako że świadczą o podobieństwach międzykulturowych (Egipt, Sumer, Kreta, a także Iran), co jest tematem tyleż fascynującym, co niebezpiecznym, gdy zaniecha się analizy kontekstów. Jeśli jednak konteksty są wspólne (a przecież temu trudno zaprzeczyć, jeśli zgadza się okres historyczny i istnieje możliwość kontaktów), mogą pomóc w odkrywaniu znaczeń. Jednak aktualnie bardziej interesujący wydaje się problem przetrwania wielu z motywów i idei w kulturze indyjskiej, jaka ukształtowała się zarówno pod wpływem Ariów, którzy podarowali Indii Wedy, kultur plemiennych oraz wpływów najeźdźców (islam, kolonializm portugalski na południu, a potem brytyjski), jak i wcześniejszych wierzeń – pochodzących właśnie z okresu Doliny Indusu.
Oto pełniejszy wykaz zabytków, które są najbardziej interesujące z uwagi na temat:
– figurki Bogini z kwiatami i liśćmi we włosach,
– słupy falliczne – stożkowe, i kamienne obręcze – prototypy późniejszych symboli lingi i joni (w późniejszym hinduizmie w postaci lingi hołd odbierał Śiwa, wydaje się zatem, że ityfalicznie przedstawiane bóstwo zwane proto-Śiwa mogło już w cywilizacji Doliny Indusu odbierać hołd),
– wyobrażenie nagiej kobiety w trakcie aktu płciowego z bóstwem o ciele krokodyla i głowie w kształcie fallicznym,
– kamienna obręcz, na której wyryto wyobrażenie Bogini Matki, nagiej, z której łona wyrasta roślina i która jest odwrócona do góry nogami, jakby chciano podkreślić, że Bogini rodzi tak jak Ziemia. Później obrazowano tak boginię Aditi. Po drugiej stronie obręczy widnieje scena obrazująca prawdopodobnie akt składania ofiary z człowieka: mężczyzna trzyma nóż w kształcie sierpa, a siedząca na ziemi kobieta unosi obie ręce ku górze,
– rogata bogini wśród gałęzi drzewa, której składa hołd postać także mająca rogi; widać też kozę o ludzkiej głowie i siedem kobiet z warkoczami,
– sceny mocowania się z bykiem: na jednej z tabliczek za postacią walczącą z bykiem widnieje postać bóstwa z rogami na głowie i w pozycji asany, protoŚiwa, ponad bykiem zdaje się, że widać zarys ciała krokodyla (?); postać protoŚiwy pojawia się też w towarzystwie kilku zwierząt lub jako wyłaniająca się z drzewa figowca w towarzystwie kobry, kobiet i tygrysa,
– scena przeskakiwania przez grzbiet byka, tak podobna w treści do tych, które znamy z Krety, tu na indyjskiej pieczęci scenie corridy „przygląda” się bóstwo przedstawione jako bycza głowa zatknięta na słupie,
– niektóre postaci zarówno żeńskich, jak męskich bóstw wyposażone zostały w bycze głowy i długie ogony, niektóre mają nawet kopyta,
– liczne są przedstawienia byka stojącego przed czymś, co niegdyś uważano za żłób, a co wygląda raczej na kultowy słup,
– skomplikowana scena na jednej z tabliczek zawiera zapewne ilustracje mitu: od dołu widzimy rząd siedmiu kobiecych postaci, które zapewne są prototypem tak zwanych siedmiu matrik do dziś mających swe miejsce w hinduizmie, w centrum sceny w przyklęku postać jakby w rogatym hełmie na głowie i rękami zwróconymi ku bóstwu z rogami (?) stojącemu pomiędzy czymś, co wygląda jak rogi zakończone liściem, z kolei za klęczącą postacią widnieje krowa o falistych rogach, ponad jej grzbietem znak ryby. U jego stóp widnieje skorpion albo rak… Nie jest wykluczone, że cała ta scena musi być odczytana z astrologicznym kluczem. Potem, w hinduizmie Śiwa bywa przedstawiany w towarzystwie siedmiu tzw. matrik,
– interesująca jest grupa postaci skupionych wokół centralnie przedstawionego zwierzęcia, ujętego w rzadkim ujęciu rzutu z góry, otaczają je zwierzęta: słoń, antylopa oraz postacie ludzkie. Co ważne, zadziwiająco podobne sceny można odnaleźć w… Egipcie, mianowicie na ceramice z okresu nagadyjskiego widnieje w identyczny sposób centralnie przedstawione zwierze w rzucie z góry, otoczone innymi zwierzętami, nieraz wyraźnie jest to skorpion, nieraz nie. Zapewne to także rodzaj prezodiaku (o zodiaku indyjskim jest osobny artykuł),
– wyobrażenie identyczne jak mezopotamskie: postać zmagająca się z dwoma tygrysami, typ Gilgamesza,
– znane są kobiece figurki o dziwnych fryzurach naśladujących dwa sporej wielkości rogi, są i takie, które przykładają lewą rękę do czoła, zapewne na znak adoracji (co okaże się istotne w kontynuacji niniejszego tekstu, nazwanej Podobieństwa na pierwszy rzut oka),
– figurka z trzema ciasno splecionymi małpkami, co wydaje się interesujące w kontekście znanego powszechnie tekściku o trzech małpkach, z których jedna zatyka sobie usta, druga uszy, trzecia oczy,
– muszle w typie świętych konch,
– tabliczki z wizerunkiem barek świętych,
– drzewo; pod drzewem rogata postać męska, przed nią siedzący adorant z wzniesionymi ramionami i dłońmi zaciśniętymi na gałęzi drzewa z trzema liśćmi – ofiara dla boga.
Ważnym zabytkiem jest też tabliczka przedstawiająca antylopę o trzech głowach, o której szerzej powiem w II cz. Ponad gwiezdnym zapewne zwierzęciem znajduje się znak podobny do trójzębu oraz inny: od poziomej kreski odchodzą pionowo krótkie kreski w liczbie siedem.
Cały ten materiał aż prosi się o interpretację, ja zamierzam dokonać analizy zaledwie kilku motywów, tych, które zostały wpisane w system wierzeń indyjskich, choć upłynęło 5 tysięcy lat…
Wielkie Boginie i elementy „matriarchalne”
Ariowie, po przybyciu do północno-zachodnich Indii (II tys. p.n.e.), przebywali tu kilkaset lat, zanim wyruszyli ku zachodowi – w dolinę Gangesu. Obszar ten zatem mniej niż zachodni „nasiąkł” aryjskimi wierzeniami i rozwiązaniami społecznymi, toteż nic dziwnego, że tu właśnie (oraz na południu) przechowało się sporo prastarych tradycji. Być może tu zbiegła ludność cywilizacji Harappy. Elementy związane z żeńskością i jej wysoką rangą, rozpoznawalne w kulturze Doliny Indusu jeszcze długo były tam obecne, czego wyrazem może być zarówno kult bogiń, jak i specyficzne formy małżeństwa np. gandharwa, w której kobieta była mężczyźnie równa, a związek między nimi opierał się na dobrowolności i miłości, a nie na woli ojca, jak było w przypadku zwyczajów ślubnych „patriarchalnych” Ariów, albo zwyczaj svajamwary, podczas którego to kobieta dokonywała wyboru wśród zgromadzonych mężczyzn (tak Sita wybiera Ramę w eposie Ramajana)[1].
Wiadomo, że w okresie harappańskim najwyższym bóstwem była Wielka Bogini. Kto wie, czy czczoną w Dolinie Indusu Boginią nie była Śri… To przedaryjska bogini płodności, która ma związek z lotosem, zwana „Lotosową Boginią”, a jak wiadomo lotos to symbol obecny w kulturze Harappy. Ponadto bogini miała związek z barwą niebieską, a ta miała znaczenie w przypadku bogów wegetacji. Uciska dłonią nabrzmiałe piersi – co w oczywisty sposób przywodzi na myśl statuetki kobiet z obszaru Żyznego Półksiężyca w pozie „podtrzymujące piersi”. W ludowej mitologii zachował się jej związek ze słońcem i ptakiem słonecznym oraz z bykiem – symbolami znanymi w miastach cywilizacji Indusu.
Zapewne niektóre cechy prastarej Bogini przejęła również bogini Kali.
Kult Bogini zatem zdaje się w dużej mierze być kontynuacją okresu harappańskiego, a co ciekawe, kapłani kultu bogiń w Indiach nie byli braminami, co może wskazywać na „obcość” kultów żeńskich bóstw dla systemu religijnego Ariów.
I jeszcze ważna informacja – nie byle kto, bo sam profesor Schayer, który wielkie zasługi położył na polu badań nad kulturą Indii, twierdził, że koncepcja reinkarnacji miała związek z kręgiem kultur „matriarchalnych”, a taką właśnie zdaje się być kultura Doliny Indusu.
„Niearyjskie w tonie” są więc Upaniszady, gdzie pojawia się koncepcja reinkarnacji (o której „aryjskie” Wedy milczą), przyswojona jednak przez hinduizm. Na obszarach, gdzie narodziły się Upaniszady, to jest na wschód od terenów zajętych w pierwszych fazach przez Ariów swą ojczyznę miały buddyzm i dżinizm, z gruntu odmienne od tradycji wedyjskiej. Tu też najwcześniej od katastrofy cywilizacji Doliny Indusu znana była sztuka urbanistyczna i architektoniczna. W Kosali i Magadzie zachowała się tradycja budowlana może nawet sięgająca wprost do prastarych miast nad Indusem i wyschniętą dziś rzeką Saraswati.
Czas wykazać, choćby na kilku przykładach, że niektóre tradycje prastarej cywilizacji Indusu weszły wprost do mitologii Indii, tworząc jeden z ważniejszych dlań substratów[2].
Asurowie, jakszowie, nagowie etc.
Na tabliczkach często widać żeńskie postacie przy drzewach, nieraz rogate, albo wylewające wodę z dzbana spomiędzy gałęzi. Nie ulega kwestii, że to typ istot boskich lub półboskich, które były prototypami dla tak zwanych jakszów. Jakszowie, przeważnie płci żeńskiej, związani są do dziś ze świętymi drzewami, a motyw świętych gajów nie jest obcy mitologii indyjskiej – to jakby duchy drzew, źródeł i ich ozdrowieńczych sił, których esencję stanowią święte gaje znane z wielu mitów świata. Jakszowie są również związani z plonami i rytmami cyklu wegetacyjnego.
Inną kategorią „zbiorczą” pomniejszych bóstw są nagowie. To synowie Kadru i Kasjapy. Ten ostatni w niektórych mitach pojawia się jako praojciec ludzkości i jak wszyscy nagowie przedstawiany bywa w archaicznej postaci. Otóż nagowie są wężokształtni, a mają też cechy ludzkie, nieraz opisuje się ich się jako węże z głową ludzką, nieraz noszą brody. Mogą być trzygłowe, siedmiogłowe i dziesięciogłowe. Zamieszkują wszystkie trzy światy, w tym ocean boga Waruny oraz Patalę i jej siedem podziemnych rejonów. Ich król to Wasuki (albo Śesza lub Ananta). Ich stolicą, leżącą pomiędzy ziemią i podziemnym oceanem Waruny, jest bogata w skarby Bhogawati; tu też znajdują się królestwa danawów i dajtów. Strzegą skarbów w górach, nie są też pozbawione cech bóstw płodności. Niewykluczone, że zawierają one elementy opisu odnoszące się do jakichś plemion niearyjskich, tyle że nie do mieszkańców miast cywilizacji Indusu, co zresztą nie przeszkadza temu, że „zebrały” w sobie cechy charakterystyczne dla wierzeń tej kultury (np. motyw węża połączony z płodnością).
Innymi mitycznymi istotami z indyjskich legend są rakszasowie, określani w hinduizmie jako demony. Zostali oni zrodzeni ze stóp Prarodzica, podobnie jak jakszowie. Brahma przeznaczył ich na strażników Wód Pierwotnych. Zamieszkiwali miasto Lankę, które zbudował boski architekt Wiśwakarman (por. niżej opowieść o mieście Tripuri), ale zostali wypędzeni do świata podziemnego. Twierdzi się, że spod mitycznej warstwy wyłania się jakiś konkretny lud – może zamieszkujący południe Indii, stawiający opór Ariom.
Najlepiej znanym wątkiem „rakszasowym” jest walka boskiego Ramy z rakszasą Rawaną, który uprowadził żonę Ramy Sitę (epos Ramajana). Pominę jednak ten wątek, zaznaczając tylko, że rakszasowie łączeni się podobnie jak asurowie z miastami (p. niżej).
Pozostałe istoty, oprócz mitycznych cech posiadają takie, które można przypisać starożytnym mieszkańcom miast kultury Indusu. Ich wizerunki często budowane są na zasadzie opozycji swój-obcy, zawierając zapewne cechy przypisywane ludom zastanym przez Ariów i demonizowanym (jak wiadomo, historię piszą zwycięzcy). Najważniejszymi są asurowie.
Asurowie to dzieci Diti i Danu, pierwotnie dobrzy, jednak musieli ustąpić miejsca bogom (chodzi oczywiście o bogów aryjskich, wedyjskich), choć także byli synami Niebian. W mitologii indyjskiej przewija się wątek nieustannych walk między bogami i asurami. Ten kompleks „oni versus my” przejawia się nawet w koncepcji atrybutów: np. asurowie mieli swój napój zwany sura, a bogowie mieli somę. Czy jednak w utożsamianiu asurów z mieszkańcami miast cywilizacji Indusu pomoże nam sama etymologia słowa? Otóż nie. Zanim Ariowie przybyli do północnych Indii prawdopodobnie z terenu Iranu, u Indoirańczyków istniały już terminy ahura i dew – potem w Indiach asura i dewa (bogowie), przy czym dew oznaczało demona. Pierwotnie oba terminy odnosiły się do koncepcji metafizycznych, zakładających dualizm sił pozaświatowych (dualizm widoczny jeszcze w koncepcjach manichejskich). Już w Indiach asurowie znaczyło „posiadający moc życiową, potężny, pan, władca”. W Rigwedzie (najstarszej z czterech Wed) używano tego określenie na przemian z określeniem dewa, sura; wreszcie a-sura zaczęło oznaczać nie-boga. Ale uważano ich za starszych od dewów (bogów) i mieszano z danawami i dajtiami (potomkami praojca Kaśjapy).
Jeśli więc z mitologii związanej z asurami można wyczytać treści mogące odnosić się do ludów cywilizacji Indusu, to jest to raczej wynik procesu mieszania się starych podań o „faktycznych” wydarzeniach z terminologią religijną – proces zresztą wcale nie zadziwiający, raczej powszechny dla sposobu tworzenia się mitu.
Asurowie zastanawiająco często pojawiają się w kontekście miast. Wódz bogów wedyjskich Indra uchodzi za „burzyciela miast”; mowa o zniszczeniu przez niego dziewięćdziesięciu dziewięciu twierdz. Pada też nazwa Harrijupija (jako rzeki), co dziś badacze interpretują jako nazwę Harappy. Pewnie mamy tu do czynienia z echem walk z mieszkańcami miast, a jak się uważa przynajmniej w pierwszej fazie przybywania Ariów do Indii nie wznosili oni miast, lecz mieszkali w tymczasowych domostwach.
W mitach z asurami łaczy się danawów i dajtiów, oni też wymieniani są jako mieszkańcy miast (por. mit o Tripuri, poniżej). Danawowie są także wrogami bogów, czyli dewów. A są to potomkowie Kaśjapy i Danu, olbrzymy w liczbie siedmiu, ich zaś siedzibą jest podwodny pałac Waruny, gdzie zamieszkują podziemie.
A oto niektóre wątki walki bogów z asurami:
Motyw Skandy
Kiedy Indra pokonał dajtów, ich matka udała się do swego męża Kaśjapy i urodziła mściciela, potężnego jak góra syna Wadżrangę. Brahma podarował mu dziewicę Warangę (podobieństwo imion wskazuje na dublet). Pewnego dnia Indra przemieniony w węża porwał ją. Gdy Wadżranga ją odzyskał, spłodził z nią potężnego syna o głosie jak grom, Tarakę. Wszyscy asurowie uznali w nim wodza. Ten wyprosił od Brahmy przywilej, że umrzeć będzie mógł jedynie w jednym przypadku: z rąk siedmiodniowego niemowlęcia. Taraka zarządził wojnę z bogami, powołując się na krzywdy, jakich doznali od nich przodkowie, i pokonał ich w walce. Bogowie skarżyli się, że asurowie zagarnęli ziemie pod Himalajami, co może wskazywać na północne rubieże cywilizacji Harappy. Wreszcie Brahma, ubłagany przez niebian, obiecuje, że niedługo urodzi się dziecię, które pokona asurów i Tarakę. Nazywane będzie Skandą – czyli: Latoroślą. Zaopiekowało się nim sześć sióstr – gwiazd, indyjskich Plejad, które przyszły na brzeg Gangi (Ganges, w Indiach nazwa jest rodzaju żeńskiego). Warto wiedzieć, iż Ganga uchodzi w indyjskiej mitologii za rzekę mającą swój odpowiednich w górnej sferze, niebiańskiej, jak w Egipcie Nil; zresztą cały kontekst odsyła w sferę mitologii gwiezdnej.
Siostry nazywały się Krittiki, wykarmiły Skandę własnym mlekiem, a że było ich sześć, chłopcu wyrosło sześć głów. Od ich imion Skanda nosił też miano Karttikeja. Zwany jest też Kumara – Młodzieniec. Wielu badaczy uważa, że jest jednym z najstarszych bogów i może nawet sięgać czasów kultury Harappy. Widzą też jego prototyp w na pół zoomorficznej postaci przedstawionej na pieczęciach z doliny Indusu.
Właściwie jego pochodzenie mityczne nie jest jednolite – uważany jest a to za syna Śiwy, a to Brahmy, albo Krittik czy Gangi. O jego archaiczności świadczy jego świta złożona z demonicznych istot albo starych kobiet. Zanim został złączony z symbolem pawia, jego zwierzęciem był kozioł – identycznie, jak w przypadku Dakszy (por. poniżej). Kozioł zaś to jedno ze świętych zwierząt kultury cywilizacji Indusu.
Motyw Kali i Mahiszy
Inną opowieścią, w której pojawiają się asurowie i która, wedle mojego przekonania, może zawierać stare elementy mityczne, jest mit o bogini Kali i Mahiszy. Mahisza był wodzem asurów, demonem z głową bawoła. Warto przypomnieć wizerunki hybrydyczne z cywilizacji Indusu i obecne w całym pasie kultur Śródziemnomorza, na czele ze znanym wszystkim kreteńskim Minotaurem. Swoją drogą z głową byka przedstawiany był indyjski bóg Jama, pan śmierci…
Swego czasu asurowie pokonali bogów, ale ci nie chcieli się poddać i z ich gniewu powstała bogini Kali. Dosiadłszy lwa ruszyła w bój, złowiła Mahisze w pętlę, ale… ten przeistoczył się w lwa, potem w słonia, człowieka, bawoła. Bogini była bezsilna. (A my przy okazji zauważmy zdolność zmieniania kształtu u Mahiszy, co jest cechą bóstw archaicznych). Wreszcie Kali pokrzepiła się winem boga bogactwa Kubery i odzyskawszy siły pobiła Mahiszę, ucinając mu głowę. Potem znikła. Bogowie wezwali ją na powrót, gdy dwaj bracia, także asurowie, Śumbha i Niśumbha, urośli w potęgę. Nie chcieli zawrzeć pokoju z bogami niebiańskimi, a na dowódcę armii powołali Raktawidżę, którego zdołała pokonać wezwana Kali.
Kali to także archaiczne bóstwo, synkretyczne, którego przynajmniej niektóre elementy składowe mogły przynależeć do nieznanej nam już z imienia Bogini cywilizacji Harappy. Lud Drawidów, o których wiadomo, że stanowili zasadniczy składnik kultury Indusu zwą ja Elammą.
„Potwór” Mahisza zaś to albo echa jakiegoś harapańskiego wodza, albo przejęta postać mityczna; niektóre pieczęcie są jakby ilustracją mitu o walce Mahiszy-bawoła ze Skandą – bo trzeba wiedzieć, że w innej wersji właśnie Skanda, a nie Kali, pokonuje potwora. Otóż na pieczęci dostrzec można postać pokonującą przy pomocy oszczepu wielkiego Byka lub Bawoła, czemu przygląda się rogate bóstwo siedzące w pozycji właściwej potem dla jogi. Wystarczy spojrzeć na jedną z zamieszczonych obrazków powyżej…
Ciąg dalszy w tekście: Cywilizacja Doliny Indusu. Część II. Miasta cywilizacji Indusu w opowieściach mitycznych
[1] W antropologicznym, a nie w potocznym ujęciu, z systemem patriarchatu mamy do czynienia wtedy, gdy władza oraz ziemia, stada, etc. pozostają skupione w ręku ojca, a po jego śmierci przechodzą wyłącznie na najstarszego syna. Pozostałe potomstwo pracuje wspólnie z nim np. na roli, jednak nie dzieli się ziemi na wszystkie dzieci (jak w systemie feudalnym). I mimo przejęcia pojęcia „matriarchat” przez pewne kręgi feministyczne, nigdy nie istniał system społeczny, który mógłby zostać tak nazwany na zasadzie pojęcia odwrotnego, tj. patriarchat – dlatego używa się raczej terminu społeczeństwa matryfokalne i podobnych. I, oczywiście, istniały zwyczaje poliandrii, wysoka pozycja kapłanek, równość w dziedziczeniu i inne elementy świadczące o większej równości kobiet wobec mężczyzn w III tys. p.n.e. niż później…
[2] Powód upadku cywilizacji Doliny Indusu wciąż pozostają zagadką, może nawet nie najazd Ariów był jego przyczyną, a np. wyschnięcie rzek? W każdym razie, powszechnie uważa się, że cywilizacja owa była generalnie pokojowa, oparta na handlu, a nie wojnie i podboju oraz względnie mało zróżnicowana w sensie majątkowym (podobnie jak na Krecie minojskiej).